Wśród ukochanych uwertur mieszkańców Rågeleje obok podzwaniającego złota w dużych sakiewkach znajdowała się melodia portów: jęki desek statków chyboczących się na niskich falach Uhyre. Ciche zawodzenie zwiniętych masztów rozbrzmiewało słodką kołysanką dla otulonych głębokim snem statków.
Rågeleje pogrążyło się w marazmie, przyjmując kolejny dzień głodu bez słowa utyskiwania, jakby za milczenie przyznawano odznakę ze szlachetnych kruszców, których wszyscy tak bardzo pragnęli. Jednak to właśnie doki tkwiły najgłębiej w sercach i duszach mieszkańców Rågeleje – najpiękniejszego niegdyś miasta na całym Grævlingehøj.
Po śmierci dusze zmarłych ciągnęło do morza równie mocno, jak do złota za życia.
Lament umarłych niezmordowanie niósł wiatr, a za nim ciągnęła się gęsta mgła utkana z niespokojnych duchów, które zabrane w Wielkim Głodzie, odeszły przedwcześnie. Ciężka jak dym z palonych ciał chmura nad taflą morza, nigdy nie znikała, zapraszając niegdyś w swoją otchłań kolejne statki, by po tygodniach bezpiecznie pozwolić im dobić do z powrotem do portu.
Mówiło się, że dusze zmarłych marynarzy i mieszkańców prawdziwie kochających Rågeleje i Uhyre trzymały na swoich barkach ciężkie wstęgi Zorzy Polarnej. To dzięki ich heroicznym wysiłkom niektórym karawelom udawało się bezpiecznie zacumować w dokach, gdy lodowate oddechy srogiej zimy próbowały skuć lodem morze.
Rune stawiał ostrożnie każdy krok, przesuwając tęsknym wzrokiem po burtach statków kołyszących się w rytmie fal nieustannie bijących o brzegi. Przed Wielką Wojną młody Koskela często przychodził z Dorianem i Dante do doków, by przyjąć towary. Sprawdzali, czy piękne jedwabie nie zapleśniały, a aromatyczne przyprawy nie zwietrzały.
Rune kochał zapach wolności, który roztaczali wokół siebie marynarze: nieposkromieni i dzicy, posłuszni tylko jednemu panu – Uhyre.
– Ej, a co ty tu robisz? – rozległ się zachrypnięty głos, gdzieś po lewej stronie, nieopodal zamkniętej od miesięcy karczmy.
Runę drgnął i obrócił się powoli, rozglądając dookoła. Wysoki mężczyzna ze skórami niedbale zarzuconymi na ramiona zmierzał w jego kierunku szybkim krokiem. Poruszał się dużo zwinniej niż Rune, zręcznie omijając pokryte śliskim lodem miejsca na długim molo, jakby je znał na pamięć.
– Pytałem, co ty tutaj robisz? – zaatakował, zatrzymując się na tyle, by irytacja na jego twarzy była doskonale widoczna dla intruza, ale na tyle daleko by znaleźć się poza zasięgiem miecza, gdyby takowy miał.
Rune nigdy wcześniej go nie widział i najwyraźniej dozorca także go nie rozpoznawał, więc młody Koskela rozluźnił się odrobinę.
– Przyszedłem zobaczyć, w jakim stanie są statki – odezwał się swobodnie. – No wie pan, czekam, kiedy znowu karawele wyruszą w morze.
Pokryta rzadką siwizną twarz mężczyzny wykrzywiła się w kpiącym grymasie, gdy zmierzył Rune krytycznym spojrzeniem od czubka głowy aż po same podeszwy zniszczonych butów.
– Pewnie pracowałeś na gnieździe, co? – rzucił niby od niechcenia starzec.
Głęboki wdech i zachowaj spokój. Sprawdza cię, upomniał samego siebie Rune i uśmiechnął się bezczelnie, zadzierając dumnie brodę.
– A czy ja wygląda na marynarza? Jestem Naganiaczem – odparował Rune, teatralnie poprawiając kraniec mankietu wystający spod grubego futra.
Naganiaczem trzeba było się urodzić, a Rune wierzył całym sercem, że w poprzednim wcieleniu wałęsał się jako takowy po porcie w Rågeleje. Ten niebezpieczny i bardzo dochodowy zawód wymagał szybkiego kalkulowania, wyobraźni i bezczelności tak bezgranicznej, że ludzie na ulicy rzucali pieniądze w biegu, byle tylko pozbyć się natręta. Najogólniej mówiąc, Naganiacz odpowiadał na potrzeby doków, więc gdy tylko planowano kolejny rejs, to on pomagał zbierać załogę, a czasami nawet znaleźć kapitana ze swoim statkiem. Przede wszystkim jednak pertraktował między możnymi, których stać było na opłacenie całego statku, a drobnymi właścicielami, którzy mogli sobie pozwolić na transport najwyżej jednej, czy dwóch skrzyń.
CZYTASZ
Serce Boga Wojny [boyxboy]
Fantasia♛ Erotyk dark fantasy BxB ♛ Port Rågeleje to spowita niekończącą się zimą perła Grævlingehøj - największego kontynentu, na którego czele od setek lat stała Rada Śnieżnej Zamieci. Tak było do czasu, gdy podczas corocznych obchodów Przesilenia Zimoweg...