Rozdział 13

9 2 0
                                    

Rozdział 13: Zaakceptować przeszłość.

Obudziła się w gabinecie Severusa, leżąc na kanapie, z jego ramionami otaczającymi ją jak kokon. Słońce wschodziło powoli, rzucając miękkie światło przez okno, a Olivia poczuła, jak jego ciepło uspokaja jej myśli. Przez chwilę nie mogła sobie przypomnieć, co działo się poprzedniego dnia, ale zaraz potem obrazy wróciły - rozmowa o Regulusie, ich bliskość, a potem ten moment, w którym się przytulili.

Obok niej Severus, choć wciąż w pełni nieprzytomny, wydał z siebie cichy oddech. Wydawał się tak spokojny, zupełnie inny niż ten mężczyzna, którego Olivia znała z zajęć. Patrząc na niego, zrozumiała, że za maską nauczyciela kryje się człowiek pełen bólu i wątpliwości.

Zamknęła oczy, ciesząc się chwilą spokoju. W sercu czuła nowe emocje, a jednocześnie lęk przed tym, co miało nadejść. Czy ich bliskość była czymś więcej niż tylko chwilowym ulotnym momentem? Co powiedzą inni, gdy dowiedzą się, że spędzała noc w gabinecie nauczyciela?

Przez kilka minut delektowała się tymi myślami, ale w końcu postanowiła wstać. Musiała wrócić do rzeczywistości, mimo że nie chciała opuszczać tego bezpiecznego miejsca. Ostrożnie odsunęła się od Severusa, a on nie poruszył się, wciąż pogrążony w śnie.

Olivia założyła buty, które Severus musiał ściągnąć jej przed snem, starając się nie hałasować. Kiedy tylko była gotowa, spojrzała na pogrążonego w śnie mężczyznę jeszcze raz. Czuła, że w jej sercu narastała chęć, by go obudzić i podzielić się z nim tym, co myśli. Ale nie mogła tego zrobić. Obawiała się, że to, co czuli, mogłoby się rozpaść w momencie, gdy ich spojrzenia znów się spotkają.

|

Bal w Hogwarcie zbliżał się wielkimi krokami, a atmosfera w zamku stawała się coraz bardziej ekscytująca. Wszyscy uczniowie od czwartego roku wzwyż nie mogli się doczekać, by założyć eleganckie stroje i tańczyć do białego rana. Olivia Monteco z Gryffindoru siedziała w dormitorium, otoczona koleżankami, które z zapałem przymierzały suknie i rozmawiały o tym, kto z kim pójdzie na tą niesamowicie wytworną imprezę.

Olivia jednak nie miała ochoty na tę radość. W jej umyśle wciąż tkwiły obrazy ceremonii upamiętniającej ofiary pierwszej wojny czarodziejów. Właśnie wtedy, kiedy ludzie zbierali się, by oddać hołd tym, którzy stracili życie, teraz wydawali się zapominać o tragedii. Jak mogli tak szybko przejść do tańca, gdy niektórzy wciąż opłakiwali swoich bliskich? Jak mogli ignorować ból innych, zamieniając go w zabawę?

- Olivia, nie możesz tak myśleć! - zażartowała Emma, przymierzając błyszczącą sukienkę. - To będzie wspaniała zabawa! Musisz przyjść!

- Nie wiem, Em - odpowiedziała Olivia, kręcąc głową. - Jak można się bawić, kiedy tak wiele osób cierpi?

Jej koleżanka na chwilę się zatrzymała, a w jej oczach pojawił się cień zrozumienia.

- Ale to nie znaczy, że musisz trzymać się smutku! Bal to sposób, aby uczcić życie i wspólnotę.

- Uczcić? - powtórzyła Olivia, czując, jak w jej sercu narasta złość. - Jak można mówić o uczczeniu, gdy tak wielu ludzi zniknęło? Każdy tylko myśli o sobie, o tańcu, o zabawie. Jakby zapomnieli, co się stało!

Inne dziewczyny w dormitorium spoglądały na nią z niepokojem. Emma, widząc buzujące w niej emocje, podeszła bliżej.

- Rozumiem, że to dla ciebie trudne. Ale nie możesz wciąż się załamywać. Chociaż sytuacja jest okropna, bal może być też sposobem na odrobinę radości. To jest życie, Olivia. Musisz znaleźć równowagę.

Olivia westchnęła, czując, jak w sercu narasta frustracja.

- A czy ty naprawdę wierzysz, że to właściwe? Że w porządku jest bawić się, kiedy inni płaczą? - zapytała, a jej głos był pełen emocji.

Emma spojrzała na nią z empatią.

- Nie musisz tańczyć, ale możesz być tam dla przyjaciół. Możesz pokazać, że ich wspierasz. Każdy ma prawo do radości, nawet po trudnych chwilach.

Olivia czuła, że Emma ma rację, ale nie potrafiła się przekonać. W głowie wciąż miała obraz Regulusa, jego uśmiechu i bólu, który czuła, wiedząc, że po prostu go nie ma. Jak mogła cieszyć się balem, gdy inni zmagali się z tak wielkimi stratami?

- Może po prostu nie czuję się na to gotowa - odparła cicho, a jej serce zabiło mocniej.

Zanim Emma mogła coś odpowiedzieć, Olivia wstała i opuściła dormitorium. Potrzebowała chwili dla siebie. Biegła korytarzami, czując, jak jej myśli wciąż krążą wokół niedawnej ceremonii. Gdy znalazła się w najciemniejszym kącie zamku, zgięła się w pół, a strach i frustracja przekształciły się w złość.

Nie mogła znieść tej hipokryzji. Nie mogła znieść, że wszyscy tak szybko zapomnieli. Jej serce rwało się do Regulusa, a myśli o nim sprawiały, że czuła się jeszcze bardziej osamotniona. Zaczęła myśleć o Severusie, o tym, jak on też mógł czuć się w obliczu tak wielu tragedii. Jak on by się na to zapatrywał?

W pewnym momencie, gdy oddech jej się uspokoił, postanowiła udać się do gabinetu Severusa. Wierzyła, że tylko on może zrozumieć jej zmartwienia i pomóc jej znaleźć odpowiedź na te wszystkie pytania.

Gdy dotarła do jego gabinetu, nie zastanawiała się dłużej i zapukała. Po chwili usłyszała jego głos, zapraszający ją do środka.

Severus, widząc ją, odłożył książkę, a jego twarz wyrażała zdziwienie i troskę.

- Coś się stało? Wyglądasz jakby ktoś co najmniej wstawił ci miesiąc szlabanu z Filchem - powiedział, gestem zapraszając ją do środka.

Usiadła naprzeciwko niego, a myśli znów się skumulowały w jej głowie.

- Mówią o balu - zaczęła, a jej głos drżał. - Wszyscy są podekscytowani, ale ja... nie rozumiem, jak można się bawić po tym, co się stało. Po ceremonii, która była tak pełna bólu... Jak tak można? Szybko zapomnieć?

Severus spojrzał na nią, a jego oczy były pełne zrozumienia.

- Często zdarza się, że ludzie próbują znaleźć ucieczkę w radości, gdy w ich sercach gości ból - powiedział. - Nie jest to proste, ale to ich sposób na radzenie sobie.

- A więc to ma być rozwiązanie? - zapytała, a w jej głosie dało się słyszeć frustrację. - Żyć tak, jakby nic się nie stało? Jak można tak postępować? Powiedz mi Severusie, jak można tak łatwo udawać że nic się nie dzieje?

- To wcale nie jest łatwe, Olivia - odpowiedział, jego ton był poważny. - Wszyscy radzą sobie z traumą na swój sposób. Czasami ludzie świętują życie, by odciągnąć się od cierpienia.

- Ale ja nie mogę tego zaakceptować! - krzyknęła, czując, jak emocje zaczynają ją przytłaczać. - Jak mogę bawić się, gdy myślę o tych, którzy zginęli? Jak można to znosić?

Severus zbliżył się do niej, a jego obecność była dla niej jak oaza spokoju.

- Nie musisz iść na ten bal, Olivia. Broń Merlinie, nie zmuszaj się do tego - powiedział. - Możesz być tu, jeśli czujesz się bezpiecznie.

Olivia spojrzała mu w oczy, a w ich głębi dostrzegła coś więcej niż tylko zrozumienie. Dostrzegła w nim kogoś, kto również zmagał się z własnymi demonami.

- Dziękuję, Severus - powiedziała cicho, a jej serce w końcu się uspokoiło. - Przepraszam za ten wybuch. Czasami czuję, że nikt nie rozumie, co czuję.

- Nie jesteś w tym sama - odparł, a jego ton był pełen empatii. - Jestem tutaj, by cię wspierać. Tak samo jak twoi przyjaciele i pozostali nauczyciele. Ale i tak cały czas przyłazisz do mnie. - pomyślał.

Zrozumiała, że chociaż bal zbliża się wielkimi krokami, nie musi w nim uczestniczyć. Może zamiast tego poświęcić ten czas na refleksję, na pamięć o Regulusie i wszystkich, którzy przeszli przez wojenne piekło.

Olivia uśmiechnęła się do Severusa, widząc, że ich relacja staje się coraz silniejsza. Teraz wiedziała, że nie musi walczyć sama. Razem mogli stawić czoła wszystkim zmaganiom, które przynosie im świat.

Cień PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz