Rozdział 7

17 3 0
                                    

Rozdział 7: Odbudowa Zaufania.

Olivia Monteco po raz kolejny zmierzała do lochów, schodząc po schodach, które prowadziły do klasy eliksirów. Ostatni rok nauki w Hogwarcie nie był tym, czego się spodziewała. Choć wojna dobiegła końca, jej skutki były odczuwalne na każdym kroku. W murach zamku wciąż panowała atmosfera powagi, a uczniowie, choć starali się wrócić do normalności, nie potrafili zapomnieć o stracie, bólu i chaosie, które przyniosły ostatnie lata, no może nie wszyscy uczniowie... ale ona na pewno.

Dodatkowe lekcje z eliksirów, które brała u Severusa Snape'a, stały się dla niej ucieczką od tego wszystkiego. Severus - nowy, młody nauczyciel, zaledwie o trzy lata starszy od niej - był postacią enigmatyczną. Choć nosił maskę surowości i dystansu, Olivia dostrzegała, że pod tą fasadą kryje się ktoś znacznie bardziej skomplikowany.

Tego wieczoru, gdy weszła do laboratorium, Severus już tam był. Stał przy swoim biurku, pochylony nad księgą, a na stole płonęły świece, rzucając ciepłe światło na jego bladą twarz.

- Spóźniona, Monteco - powiedział chłodno, nawet na nią nie spoglądając.

- Pięć minut - odpowiedziała, przewracając oczami, choć uśmiech wkradł się na jej twarz. - Ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz, profesorze.

Snape zmarszczył brwi, w końcu podnosząc wzrok. Jego oczy były ciemne i pełne zmęczenia, które zdawało się nie opuszczać go od miesięcy.

- Ciesz się, że to tylko lekcja dodatkowa - mruknął, a potem dodał, bardziej formalnym tonem. - Skoncentruj się, Monteco. Dziś będziemy pracować nad bardzo złożonym eliksirem.

Olivia podeszła do swojego stanowiska i zaczęła rozkładać składniki, które Snape przygotował wcześniej. Praca z eliksirami dawała jej pewne ukojenie - była to dziedzina, która wymagała precyzji i skupienia, co pozwalało jej oderwać myśli od wojennych wspomnień i niepewności przyszłości.

Podczas gdy oboje skupiali się na pracy, laboratorium wypełniła cisza, przerywana jedynie odgłosami mieszania i bąbelków wydobywających się z kociołków. Olivia czuła, że coś wisi w powietrzu, jakby Severus chciał coś powiedzieć, ale wahał się.

- Mam pytanie - zaczęła niepewnie, przerywając ciszę. - Co zamierzasz zrobić po tym roku? Czy... zostaniesz nauczycielem na stałe?

Severus spojrzał na nią, a jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.

- Na stałe? - powtórzył, jakby to pytanie go zaskoczyło. - To zależy, Monteco. Czas pokaże.

Olivia nie dała się zbyć tą lakoniczną odpowiedzią. - A co z wojną? Czy myślisz, że naprawdę się skończyła?

Severus zamarł, jego dłoń zatrzymała się nad mieszadłem. Przez chwilę patrzył na nią bez słowa, jakby ważył odpowiedź. W końcu jego głos stał się bardziej cichy, ale pełen goryczy.

- Wojna, Monteco, nigdy się naprawdę nie kończy - odpowiedział. - Może przestajemy walczyć różdżkami, ale blizny, które po niej zostają, nigdy nie znikają.

Olivia poczuła, jak te słowa przenikają ją do głębi. Sama odczuwała skutki wojny na własnej skórze, choć jej rola była niewielka w porównaniu do niektórych. Straciła bliskich, a świat wokół niej zmienił się na zawsze. Jednak w Severusie dostrzegała coś więcej - kogoś, kto musiał żyć z ciężarem swoich wyborów.

- Mówisz tak, jakbyś nosił w sobie te blizny - zauważyła ostrożnie.

Severus wzruszył ramionami, jego twarz pozostawała beznamiętna, ale Olivia widziała, że jej słowa trafiły w czuły punkt.

- Każdy nosi swoje blizny - odpowiedział po chwili. - Pytanie, czy potrafimy z nimi żyć.

W tej chwili Olivia zdała sobie sprawę, jak wiele łączy ją z młodym nauczycielem. Choć pochodzili z różnych światów, oboje byli ofiarami wojny, zmuszeni do znalezienia swojego miejsca w nowym porządku. Nie miała zamiaru tego powiedzieć na głos, ale czuła, że Snape, choć surowy i tajemniczy, potrzebował zrozumienia tak samo jak ona.

Po chwili ciszy Severus wrócił do swojej pracy, a Olivia również skupiła się na eliksirze. Praca przebiegała bez zarzutu, ale w powietrzu nadal unosiło się napięcie, które ciężko było zignorować.

Kiedy skończyli, Snape podszedł do jej kociołka, oceniając wynik z typowym dla siebie krytycyzmem.

- Niezła praca - powiedział, choć jego ton sugerował, że nie jest do końca zadowolony. - Ale następnym razem bądź bardziej precyzyjna przy dodawaniu skrzydeł nietoperza.

Olivia uśmiechnęła się pod nosem. To był najwyższy komplement, na jaki można było liczyć z ust Severusa Snape'a.

- Oczywiście, profesorze - odpowiedziała lekko. - Postaram się nie zawieść.

Severus odwrócił się, zbierając swoje rzeczy, ale zanim opuścił laboratorium, zatrzymał się na chwilę przy drzwiach.

- Monteco, jeszcze jedno - powiedział, nie patrząc na nią. - Nie wszyscy, którzy popełnili nawet karygodne błędy, zasługują na potępienie. Nie zapomnij o tym.

Olivia patrzyła, jak wychodzi, a jego słowa dźwięczały w jej głowie. Wiedziała, że Snape nie mówił tylko o sobie. Wszyscy, którzy przeżyli wojnę, musieli się teraz odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Kiedy opuściła laboratorium i szła pustym korytarzem, miała wrażenie, że ta rozmowa była początkiem czegoś nowego. Zrozumiała, że Severus Snape, mimo swojej mrocznej przeszłości, nie był tylko postacią z jednej strony konfliktu. Był człowiekiem, który walczył z własnymi demonami - tak samo jak ona.

I choć nie wiedziała jeszcze, co przyniesie przyszłość, była pewna jednego: nie była w tej walce sama. Już nie.

Cień PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz