[10] pokój

7 1 0
                                    

Z zaciśniętymi zębami wstąpiłam do samego piekła. Do piekła, które znajdowało się na ziemi, i do którego musiałam zaglądać, aby przeżyć. Ruszyłam do pokoju socjalnego, chciałam zamknąć drzwi, lecz nie było mi to dane, ponieważ Derek wsunął stopę między nie oraz ścianę.

Serce zabiło mi mocniej.

Odsunęłam się i natrafiłam na ścianę.

Po raz kolejny stanęłam oko w oko z ludzkim wcieleniem samego Szatana.

- Moja kochana Laurenka - szyderczo się zaśmiał.

Derek dobre wiedział, że zdrobnienie mojego imienia było niczym wbicie noża w moje serce. Nie, nie tylko tym... było niczym wyrwanie go w całości i pozbawienie mnie życia. Zrobił to już dawno, byłam jedynie martwą duszą w oddychającym ciele, niczym więcej.

Ciężko przełknęłam ślinę, mogłam spodziewać się po nim wszystkiego. Nawet tego, że postanowił sprzątnąć mnie z powierzchni ziemi.

- Ktoś się mnie nie posłuchał - zaczął, jednocześnie chwytając moją brodę i unosząc ją tak, abym na niego spojrzała. - Pokój - oznajmił unosząc brwi. -  Znaj moje dobre serce, tylko jeden klient i możesz iść do domu.

Tylko jeden klient.

Świat dla mnie zwolnił a ja chwilowo zamarłam. Zaczął spełniać się mój największy koszmar a ja nie byłam w stanie nic z tym zrobić.

- Nie, błagam - wyszeptałam wiedząc, że moje słowa nie znaczą absolutnie nic.

- Nie? - zaśmiał się  przejeżdżając kciukiem po moich wargach. - Wolisz dwóch?

Pokręciłam głową ciężko przełykając ślinę.

Derek zaśmiał się i chwycił mnie za szyję.

- Jestem dla was za łaskawy! - krzyknął. - Za każdym razem, kiedy odpierdoli ci na tyle, aby sprzedawać wszystko w takich cenach, jakie są w karcie lądujesz w pokoju, rozumiemy się? Skoro moje słowa nie działają, to może podziała jak ktoś zerżnie cię jak kurwę. Tylko najpierw trzeba cię przebrać, abyś dostosowała się do nowej roli.

Derek chwycił brzeg mojej bluzy i zdjął ją ze mnie. Nie miałam siły, ani psychicznej, ani fizycznej aby się z nim szarpać. To i tak by nie podziałało, dlatego pozwoliłam na to, aby stanąć przed nim całkowicie nago.

Z szafki wyciągnął czerwony komplet i ukląkł przede mną, aby założyć na mnie dolną część bielizny. Zachowywał się tak, jak gdyby ubierał lalkę. Byłam jego marionetką, dziewczynką, która musiała przechodzić przez najniższe kręgi piekła, aby zadbać o swoją rodzinę.

- Uważaj na to, aby obciągać tak, aby nie zmazała ci się szminka - zaśmiał się wyciągając z kieszeni pomadkę, którą pomalował mi usta.

Usiadłam na łóżku, na którym znajdowała się pierdolona, czerwona, satynowa pościel. Miałam na sobie - podobno - seksowną bieliznę w tym samym kolorze.

Tamtego dnia znienawidziłam również czerwone ledy, które często zapalałam w swoim pokoju. Lubiłam rysować w blasku, przysłowiowo burdelowo-czerwonego światła, lecz wystarczyła sekunda, aby moje zamiłowanie do niego zgasło.

Czułam się naga i upokorzona.

Zostałam ukarana za to, że nie chciałam nikogo oszukać.

Byłam skłonna sprzedać nerkę za to, aby uwolnić się z tamtego piekła. Wiedziałam jednak, że przedstawienie takiej propozycji Derekowi równałoby się z tym, że skończyłabym bez nerki, serca i mózgu w wannie z lodem. Nie mogłam zrobić nic, aby przestać dla niego pracować. Byłam jego własnością, obmyślił cały plan, aby to zrobić. Wiedział, że rodzina była dla mnie najważniejsza a każde sprzeciwienie się z mojej strony równałoby się z tym, że naraziłabym ją na jeszcze większe niebezpieczeństwo.

kruche istnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz