- Hej.
Głos wyrwał mnie z wpatrywania się w ścianę uniwersytetu. Natychmiastowo pokręciłam głową i szybko zamrugałam, aby wybudzić się z wręcz sennego stanu. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na chłopaka, który stał przede mną.
- Cześć - przywitałam się, jednocześnie próbując zmusić się do uśmiechu.
Upiłam łyk energetyka z nadzieją, że oprócz pobudzenia mojego organizmu pobudzi również moje chęci do życia, przynajmniej w minimalnym stopniu.
- Nie wyspałaś się, co? - zapytał Timothée.
Pokręciłam głową wbijając wzrok w chodnik.
Poprzedniej nocy nie potrafiłam zasnąć. Kilkakrotnie czytałam wpis matki a w mojej głowie odbijały się słowa o tym, że gdyby tylko mogła, to by mnie zabiła. Zdarzały się momenty, kiedy wprost mówiła mi o tym, że żałuje tego, że się urodziłam. Nigdy jednak nie wspomniała o tym, że chciała mnie zabić. Nienawidziłam tej kobiety całym sercem, a raczej tym co z niego zostało, lecz taka informacja mocno mnie poruszyła. Pomimo tego, że miałam dziewiętnaście lat a mamusi nie widziałam wtedy już przez siedem, jej słowa bardzo mnie dotknęły.
- Coś się stało? - dopytywał dalej.
- Tak - westchnęłam przenosząc wzrok na jego twarz. - Dużo się stało, ale, proszę, nie dopytuj. Jak będę dziś ledwo żywa to pomińmy ten fakt. A ty? Wyspałeś się?
- Tak. - Ciepło się uśmiechnął.
- I serio czekałeś na to, aż zjem tego rogalika?
- Tak. - Skinął głową.
- Czekałbyś nawet do czwartej? - zapytałam próbując zmusić się do uśmiechu.
Timothée przez chwilę milczał, byłam przekonana, że zaprzeczy. Głęboko zaczerpnął powietrze, po czym odrzekł:
- O dwudziestej czwartej trzydzieści napisałbym z pytaniem, czy zjadłaś.
Jego słowa wywołały mimowolny uśmiech z mojej strony.
- To miłe. Serio. I dziwne.
- Dziwne bo wydaje się chorym pojebem co pisze po północy z pytaniem o to, czy zjadłaś? - cicho się zaśmiał.
- Co? - Ściągnęłam brwi. - Nie, nie w tym sensie. Chodzi mi o to, że nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś kto mało mnie zna - urwałam przenosząc wzrok na ludzi znajdującymi się za chłopakiem. - To dla mnie dziwne i nietypowe, że ktoś kto mało mnie zna się o mnie, nie wiem, próbuje zadbać, troszczyć. Nie umiem tego wyjaśnić.
Wróciłam do kontaktu wzrokowego dopiero po zakończeniu wypowiedzi.
- W takim razie musisz się do tego przyzwyczaić - powiedział poprawiając plecak. - I widzę, że w jedną noc przeszliśmy z tego, że całkowicie się nie znamy do tego, że znamy się mało.
- Można tak powiedzieć.
- Idziemy do środka? Jest zimno a ty masz na sobie tylko sweter. - Kiwnął głową w moją stronę.
- A ty tylko bluzę, i co?
Chłopak zaśmiał się i lekko podwinął jej materiał ukazując czarną koszulkę, która się pod nią znajdowała.
Wspólnie udaliśmy się do sali, w której odbywały się zajęcia z łaciny. Prowadzący rozpoczął od przedstawienia nam języków indoeuropejskich. Najciekawszym punktem tamtych zajęć było oglądanie mapy przedstawiającej Europę, którą z czasem zaczęłam szkicować w zeszycie.
Pierwsze zajęcia zostały poświęcone częściom mowy, przede wszystkim czasowniką i i ich odmianą oraz zasadom czytania. Na samym końcu przeszliśmy do rzeczowników a końcówki słów, które ujrzałam spowodowały, że nigdy więcej nie chciałam pojawić się na tamtych zajęciach.
CZYTASZ
kruche istnienie
Fiksi RemajaDziewiętnastoletnia Ivette przeprowadza się do Edynburga, aby rozpocząć studia na kierunku literatura angielska i kultura. Powraca do miasta, w którym mieszkała jako dziecko, razem z matką, która zmarła, gdy dziewczyna miała zaledwie dwanaście lat. ...