Pierwsza randka
Od pogrzebu Rose wciąż myślałem o Emily. Prześladowała mnie na jawie i we śnie. Wszędzie ją widziałem. Nigdy wcześniej bym nie przypuszczał, że ta kobieta jest w stanie obudzić we mnie jeszcze tak żywe uczucia. Pozytywne uczucia. Czułem się jak nastolatek, jak wtedy, gdy jako siedemnastolatek zabrałem ją na pierwszą randkę.
Doskonale pamiętam ten dzień. Szalałem za nią i chciałem jej zaimponować. Co było niemal niemożliwe. Bo jak zrobić wrażenie na kimś kto ma wszystko? Podjechałem pod dom Państwa Moore czarnym, sportowym autem. Dzięki temu, że nasze rodziny znały się i przyjaźniły od lat, rodzice Emily nie mieli nic przeciwko temu by ich córka spędziła ze mną czas.
W oczekiwaniu na moją pasażerkę zamieniłem kilka słów z Joshem, który w przeciwieństwie do swoich rodziców sceptycznie podchodził do moich randek z jego siostrą. Chodziliśmy do jednej klasy, znał mnie z innej strony, dlatego nie mogłem się temu dziwić. Wszedłem z nim w małą dyskusję, gdy zaczął prawić mi kazania. Jednak, gdy Emily pojawiła się na horyzoncie w miniówce, bluzeczce sięgającej jej pępka i białych tenisówkach jego zdanie nie mogło mnie mniej obchodzić.
Przywitała się ze mną niewinnym buziakiem w policzek. Było to takie naturalne. Nie stresowała się, nie udawała przede mną kogoś kim nie jest. Wręcz przeciwnie była swobodna, odważna i pełna wigoru. Chyba to mi się w niej najbardziej podobało. Znaliśmy się od dziecka i nic nie musieliśmy przed sobą ukrywać. Kiedyś była dla mnie wkurzająca siostrą braci Moore, aktualnie była moim crushem. Wiedziałem, że mogę mieć każdą dziewczynę w tej szkole. Każdą poza tą jedną. Musiałem się sporo napracować, by w końcu zgodziła się spojrzeń na mnie inaczej niż na kumpla swoich braci czy szkolnego lowelasa. Dziewczyny, z którymi się dotychczas umawiałem drażniły mnie swoim zgrywaniem przede mną księżniczek i robieniem z siebie szkolnych gwiazd po randce ze mną. Czuły się wtedy lepsze.
Tylko Emily znała mnie jak zły szeląg i rozmawiała ze mną w szkole bez nadmiernego trzepotania powiekami, uporczywego bawienia się włosami i sztucznego chichotu ze wszystkiego co powiedziałem. Zawsze była przy mnie sobą, nie miała oporów by powiedzieć mi, że zachowałem się jak palant i nie oczekiwała mojej uwagi na każdym kroku.
Lecz gdy już ją zdobyła, sporo się za nią nachodziłem by pozwoliła w końcu zaprosić się na randkę. W końcu się zgodziła, ale zastrzegła, że nie chce by ktoś o tym wiedział i, że nie da się sprowadzić na manowce jak wszystkie jej poprzedniczki.
- To, dokąd mnie zabierasz? – zapytała radośnie, gdy jej dom zniknął za naszymi plecami.
- To niespodzianka – odparłem z tajemniczym wyrazem twarzy.
- Och przestań Oli – pacnęła mnie w ramię – nie traktuj mnie jak tych wszystkich dziewczyn w szkole.
Po szkole krążyło mnóstwo plotek na temat moich romansów. Jedne bardziej, inne mniej prawdziwe. Ja jednak nigdy żadnej ani nie potwierdziłem ani nie obaliłem. Emily jako jedna z niewielu ludzi na tym świecie znała prawdę i to czyniło ją wyjątkową.
- Nie śmiałbym, wyjątkowe traktowanie dla wyjątkowej dziewczyny.
- O fuuu, ale to beznadziejne – skrzywiła się – zaczynam żałować, że się na to zgodziłam. Może lepiej odwieź mnie od razu do domu i będziemy udawać, że to się nigdy nie wydarzyło – zaproponowała.
- Mówisz poważnie?
- Zachowujesz się jak buc – powiedziała z wyrzutem – znamy się tyle lat, przy mnie nie musisz być zawsze wyluzowaną szkolną gwiazdą. Szczerze mówiąc strasznie mnie wtedy wkurzasz – zaczęła bawić się paskiem od małej torebeczki.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem. Tom II
RomanceŚmierć matki po raz kolejny wywraca życie Emily do góry nogami. Wraca do rodzinnego Los Angeles, by posklejać jakoś pozostałości po rodzinie, którą kiedyś tworzyła z rodzicami i rodzeństwem. Nie jest to jednak łatwe zadanie. Z przypadkowo podsłucha...