Nie mój biznes
Koszmar, to eufemizm najlepiej opisujący ostatnie dni. Skłóciłem się z całą rodziną. Emily nie chciała ze mną rozmawiać. Dziś natomiast zebraliśmy się w gabinecie Richarda na obiecanym spotkaniu. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takiej furii. To było jak wybuch od wieków uśpionego wulkanu. Gwałtowny, nagły, wręcz zionął ogniem. Ale równie szybko, co eksplodował zgasł.
Stan Emily był szokiem dla nas wszystkich. Lekarz miał rację, przeżyła traumę. I choć nikt tego głośno nie powiedział, zapewne każdy z nas miał świadomość, że dołożył tu swoją cegiełkę. Zawiniliśmy wszyscy bez dwóch zdań. Począwszy od Rose, skończywszy na Meg. Richardowi było o tyle trudniej, że nie zdążył jeszcze opłakać zmarłej żony, którą bez wątpienia kochał. A tu kolejny cios. Okazuje się, że ukochana córka od wielu miesięcy zmaga się z atakami paniki.
Emily zawsze zdawała się być silną i odważną kobietą. Ceniącą samodzielność i niezależność. Nigdy o nic nie prosiła. Po latach okazało się, że tak naprawdę nikt z nas, najbliższych osób, tak naprawdę jej nie znał. Że wszystko to było tylko maską. Idealnie wykreowaną przez nią postacią, w której istnienie wierzyliśmy lub woleliśmy wierzyć. Zapominając przy tym, że każdy z nas jest tylko człowiekiem i posiada swój próg bólu. W przypadku Emily fizycznego i psychicznego.
Po emocjonalnym uniesieniu Richarda siedzieliśmy w milczeniu w jego gabinecie. Cel spotkania był znany. Emi potrzebowała pomocy, nikt z nas jednak nie miał pomysłu jak to zrobić. Ani odwagi, by ewentualną propozycję przedstawić Richardowi.
- Już lepiej tato? – Josh zabrał szklankę wody od Richarda.
Na jego twarzy widać było wyraźną troskę. Środkowe dziecko Państwa Moore było jedyną osobą w tej rodzinie, która okazywała publicznie jakiekolwiek emocje. Jedynie z twarzy Josha dało się odczytać jakiekolwiek uczucia, no i dotychczas zdawało mi się, że tylko on jest do tego zdolny. Liam był niezniszczalną górą lodową. Nie raz zastanawiałem się czy on w ogóle ma serce, czy w jego słowniku istnieje takie hasło jak empatia. Gdy na ciebie spojrzał tymi swoimi lodowatymi oczami mróz szedł po krzyżu. Z kolei z jego ust zamiast słów wypadały sople. Przerastał nawet Richarda. W życiu zawodowym było to niepowtarzalnym atutem, ogromną zaletą zapewniającą zwycięstwo. Natomiast prywatnie sprawiało, że odpychał od siebie ludzi. O czym nie raz miałem okazję się przekonać, podczas naszych młodzieńczych podróży po świecie.
Co ciekawe jeszcze do niedawna wydawało mi się, że Emily ma w sobie więcej z Liama niż Josha. Że jest tak samo nieczuła. Zakuta w swoją małą zbroję, czego od dziecka uczył jej ojciec. W końcu, gdy wychowujesz się w takiej rodzinie jak Emily. Pełnej intryg, kłamstw i pokręconej miłości było to jak najbardziej zrozumiałe.
- Nic mi nie jest – burknął na syna, nie lubił, gdy się z nim obchodzono w ten sposób. Zwłaszcza poza domowym mirem – Niepotrzebnie się uniosłem. Ale na samą myśl, że mojej córce przydarzyło się coś takiego aż... - zacisnął dłonie w pięści – Czy dowiem się w końcu co takiego twoja szanowana córka powiedziała? – spojrzał wymownie na mojego ojca.
Jack zakazał mi się odzywać. Nie chciał okłamywać Richarda, ale by wyznać mu całą prawdę też nie był skory. Emily miała rację, życie w tym świecie nie jest łatwe.
- Z tego co dowiedziałem się od Helen i Oliviera – skinął głową w moją stronę – nasze córki posprzeczały się o jakieś dawne sprawy, jeszcze z czasów szkolnych – machnął dłonią, by pokazać, że to z pewnością jakiś banał – skąd Meg mogła widzieć, że twoja córka cierpi na jakieś ataki? Wybacz Richardzie, ale sam nie miałeś o nich pojęcia.
Twarz Richarda znów poczerwieniała. Brwi mu się ściągnęły, kiedy wpatrywał się wściekle w mojego ojca.
- Ta uwaga była dalece nie na miejscu – odezwał się spokojnym, pełnym wyższości głosem Liam – Nikt z nas nie miał pojęcia. To prawda. Jednakże to nie daje Meg prawa by móc obrażać Emily.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem. Tom II
RomanceŚmierć matki po raz kolejny wywraca życie Emily do góry nogami. Wraca do rodzinnego Los Angeles, by posklejać jakoś pozostałości po rodzinie, którą kiedyś tworzyła z rodzicami i rodzeństwem. Nie jest to jednak łatwe zadanie. Z przypadkowo podsłucha...