11. Olivier

1 1 0
                                    

Kolacja

Czekając na Emily w jednej z hotelowych restauracji jej ojca, czułem się jakbym miał przed sobą pierwszą randkę. W pewnym sensie tak było. Oboje przebyliśmy długą drogę, by ponownie się spotkać. Jako zupełnie nowi ludzie. Wiem, że nasza przeszłość nie jest idealna, ale zrobię wszystko by to co przed nami właśnie takie było. Tylko czy Emily tego chce?

Tak jak obiecała, skontaktowała się ze mną jeszcze tego samego dnia. Wolała spotkać się w miejscu publicznym. Przystałem na to, choć wiedziałem, że żadne z nas nie będzie się tu czuć komfortowo.

- Hej Oli – nieśmiało się uśmiechnęła dosiadając się do stolika.

- Witaj Emily – zapatrzyłem się przez chwilę na nią – pięknie wyglądasz.

W istocie tak było. Miała na sobie wieczorową sukienkę, przylegającą do ciała. Z kolei buty na niebotycznym obcasie sprawiały, że jej nogi wydawały się sięgać gwiazd. Była elegancka i seksowna jak zawsze.

- Dziękuję, ty też niczego sobie. Jak zwykle idealnie dopasowany garnitur – puściła mi oczko.

- Pozwoliłem już sobie wybrać dla nas wino. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe – przywołałem kelnera.

- Przestańmy się zachowywać jak na jakiejś pierwszej randce – pokręciła głową z dezaprobatą – wino, kolacja, eleganckie stroje. Po co nam to? Znamy się wystarczająco dobrze.

- Dziękuję, że zgodziłaś się na to spotkanie – zacząłem niepewnie.

- W takim razie odpuść sobie konwenanse i przejdź do sedna – upiła łyk wina – niczego sobie – uniosła kieliszek mówiąc z uznaniem.

- Nie ma tu żadnego sedna. Chciałem się z tobą spotkać, tylko z tobą. Bez rodzin chuchających nam na kark – wyjaśniłem.

- Wybacz Oli, ale ja wciąż nie rozumiem. Po co to wszystko? – rozejrzała się wokół.

Restauracja miała klasyczny wystrój. Ciemne ściany przyozdobione obrazami z martwą naturą, przygaszone światło i odprężająca muzyka w tle. Całość uzupełniały wszechobecne rośliny.

- Ustaliliśmy na pogrzebie Rose, że będziemy się tolerować – kontynuowała – Co więc się zmieniło?

Oparła łokcie na drewnianym stole i wpatrywała się we mnie intensywnie swoimi kocimi oczami.

- My owszem, ale moja rodzina zachowała się wobec Ciebie okropnie – wiedziałem, że to drażliwy temat, ale musiałem z nią o tym porozmawiać – Meg...

- Nie chcę rozmawiać o Meg, ani o moim ataku. Zapewne po spotkaniu z moimi braćmi wiesz już wszystko na ten temat – uniosła głos.

Znów się rozejrzała, w obawie, że ktoś ją usłyszy. Co było raczej niemożliwe. Nasz stolik znajdował się w ustronnym miejscu. Oddzielony od reszty sali gustownym parawanem. Zapewne w ten sposób Em czuła się pewniej. Strasznie mi to do niej nie pasowało, ale rozumiałem ją. I boleśnie docierało do mnie jak wiele zmian w niej zaszło przez to co przeżyła.

- Dobrze, wiedz zatem tylko, że strasznie mi przykro z powodu tamtej sytuacji. Meg przegięła.

- Dziękuję, że się za mną wstawiłeś. Doceniam to – uśmiechnęła się serdecznie.

Trzymała nóżkę kieliszka i wpatrywała się zamyślona w znajdujące się w nim wino.

- Wiesz – zaczęła w końcu – że zrobiłeś to po raz pierwszy?

Początkowo nie rozumiałem o czym teraz mówi. Mina mi zrzedła, gdy w końcu się zreflektowałem. Niestety miała rację. Znamy się tyle lat. Niemal wzięliśmy ślub, a ja w ubiegły weekend po raz pierwszy w życiu stanąłem w jej obronie. Po raz pierwszy przeciwstawiłem się matce, by stanąć po stronie Emily.

W pogoni za szczęściem. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz