8. Emily

2 1 0
                                    

Inspiracja



Jak się czujesz córciu?

Moim oczom po przebudzeniu ukazała się przemęczona twarz ojca. Zamknęłam je jeszcze na chwilę, bo strasznie mi się kleiły i były zaropiałe. To od płaczu. Przez moją głowę w ciągu sekundy przewiną się film. Jak w bajkach kolejne sceny mignęły mi przed oczami.

Delikatnie otworzyłam powieki. Leżałam w swoim łóżku ubrana w... dres. To wszystko zdawało się tylko potwierdzać moją krótką retrospekcję. A więc to nie był sen. Stąd ta zmartwiona twarz Richarda.

Podciągnęłam się na rękach do pozycji siedzącej. Moi bracia okupowali sofę, którą musieli przytargać tu z pokoju gościnnego. Gdy na nich spojrzałam zerwali się na równe nogi. Także wyglądali na przemęczonych i zmartwionych. Ich polówki były pomięte, a spodnie mojego najstarszego brata miały ślady butów na udach. Zapewne moich...

Przypominało to dzień, w którym obudziła się w szpitalu po pożarze. Wtedy chłopcy także czuwali przy mnie bez przerwy, czekali aż się obudzę. Mieli tak samo zapadnięte twarze i poczochrane włosy. Nieprzyjemny dreszcz rozszedł się po moim ciele. Czyżby się o mnie martwili?

Nie to niemożliwe. Ja ich przecież nie obchodzę. Spojrzałam kolejno na każdego z nich. Patrzyli na mnie przenikliwie w milczeniu, oczekując aż coś powiem. A wtedy przez mój zamroczony umysł przewinęła się kolejna myśl. A co, jeśli po tym co wczoraj zobaczyli będą chcieli mnie zamknąć w jakimś zakładzie psychiatrycznym? Albo mnie ubezwłasnowolnić. Ta myśl sprawiła, że znów cała się spięłam i zdenerwowałam. Nie mogłam sobie jednak pozwolić na powtórkę z rozrywki. To tylko upewni ich w tym co chcą ze mną zrobić. Muszę się uspokoić i walczyć o siebie, nim będzie za późno. Wzięłam głęboki wdech.

- Proszę – tata podał mi szklankę wody.

Przyjęłam ją z niemą wdzięcznością. Gdy upiłam pierwszy łyk uświadomiłam sobie jak strasznie moje gardło było przesuszone. Jak mnie w nim drapało od wczorajszego szlochu. Wzięłam jeszcze kilka łyków by zwilżyć popękane usta i oddałam ojcu szklankę.

No nic, czas przemówić. Tylko od czego zacząć? Równocześnie odczuwałam zażenowanie i strach. Bardzo nieprzyjemna mieszanka.

- Spałaś dwanaście godzin – Josh próbował zagaić rozmowę.

Jak zawsze, kiedy tak mi się działo Josh. Miała ochotę mu odpowiedzieć. Nie zrobiłam jednak tego. Przyznanie się, że w moim życiu to już niemal coś normalnego tylko mnie bardziej pogrąży. I bez tego biały kaftan wisiał nade mną niczym miecz Damoklesa.

- Przepraszam za wczoraj – zaczęłam – obiecuję, że to już się nigdy nie powtórzy – mój głos był zachrypnięty i słaby.

Na pewno nie przy was.

- Wystraszyłaś nas – przemówił Liam wyjątkowo łagodnym głosem.

Oho, czuję kłopoty. Liam nigdy tak się do mnie nie zwracał. Spróbowałam podnieść się z łóżka. Jednak nie dałam rady, głowa strasznie mi ciążyła, mięśnie były zwiotczałe a kości połamane. Znów, jak zwykle.

- Nie chciałam zepsuć wam dnia – zaczęłam przepraszająco, ale ich porozumiewawcze spojrzenia sprawiły, że znów zaczęłam panikować. Najwyraźniej decyzja już zapadła i nie pozostawało mi nic jak tylko błagać ich o łaskę – błagam nie zamykajcie mnie w żadnym zakładzie psychiatrycznym – złożyłam ręce jak do modlitwy – Przysięgam, że zniknę z waszego życia i to się już nigdy nie powtórzy. Nie będę wam robić kłopotów tylko proszę nie zamykajcie mnie – głos mi drżał – nie chcę być ubezwłasnowolniona. Błagam was!

W pogoni za szczęściem. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz