15. Olivier

3 1 0
                                    

Zaproszenie



Pośpiesz się Olivierze! – mama ponaglała mnie nerwowym głosem.

Wybieraliśmy się na doroczną ucztę do Moore'ów. Zazwyczaj traktowałem to jak kolejny rodzinny obowiązek do wypełnienia. Tym razem jednak targały mną tak sprzeczne emocje, że sam już nie wiedziałem, czy cieszę się na to spotkanie czy chce mi się rzygać na myśl o nim. Ociągałem się licząc na to, że podejmę decyzję nim wsiądę do auta.

Święta zawsze miały ten sam przebieg. Wigilia i Świąteczny poranek w rodzinnym gronie oraz kolacja organizowana przez Richarda. Tak to wyglądało, odkąd pamiętam. I jak dotąd nie miałem z tym takiego problemu jak dziś.

Od mojego pijackiego wypadu do klubu nie miałem kontaktu z Emily. Słyszałem jedynie od ojca, że całkiem wpadła w wir pracy i zaczynała wychodzić na prostą. Tymczasem ja, dla równowagi w przyrodzie, wkraczałem na coraz bardziej kręte ścieżki mojego życia. Kompletnie nie rozumiałem tego co się ze mną działo przez ostatnie tygodnie. Emily zniszczyła moje idealnie poukładane życie, które jak teraz widzę było do dupy.

- Boże! Wyglądasz jakbyś zaraz miał zacząć rzygać – Meg wpakowała się na fotel pasażera.

Czyli jednak nerwowe torsje. Uruchomiłem silnik.

- Nie przejmuj się, mam tak samo – wyjęła szminkę z torebki – patrzenie jak wszyscy skaczą wokół Emily powinno być zakazane. Zdzira.

- Pamiętaj, co obiecałaś dziś zrobić – przypomniałem jej ze złośliwym uśmiechem na twarzy.

- Spierdalaj – wymamrotała, malując usta. Głośno cmoknęła, zanim dodała – robię to tylko dlatego, że mam dość ględzenia ojca.

- Dobra Megan – poklepałem ją po głowie.

Odepchnęła mnie wściekle i od razu zaczęła poprawiać swojego idealnie ułożonego boba.

- Ojciec zachowuje się jak piesek na posyłki Richarda – jej usta ułożyły się w prostą kreskę – wstyd mi za niego.

- A nie przyszło ci do głowy, że po pierwsze – zacząłem wyliczać – to wieloletni przyjaciele, po drugie nasz rodzinny biznes jest ściśle oparty na współpracy z nimi – Richard był naszym głównym kontrahentem – a po trzecie to ja jestem winien rozpadu związku z Emily i nie należało jej obrażać.

- O mój boże, ciebie też omamiła – spojrzała na mnie z obrzydzeniem – mała biedna Emily, której teraz trzeba wynagrodzić lata wykluczenia z rodziny – udała, że ociera łzy wzruszenia – Bleee.

- Kiedy stałaś się aż tak bezduszną jędza? – rzuciłem jej przelotne spojrzenie.

- Kiedy stałeś się aż takim frajerem?

Też się nad tym zastanawiałem. To znaczy nie uważam się za frajera, tylko szukam momentu, w którym zaszła we mnie ta paskudna przemiana. Próbuję odtworzyć dzień, w którym moje życie przestało mi się podobać. I choć wiem, że na pewno ma to związek z pojawieniem się Emily, nie potrafię wskazać konkretnego momentu.

- Witajcie – Richard otworzył nam drzwi z uśmiechem na twarzy – czekaliśmy już tylko na was.

W posiadłości było już głośno, to zapewne za sprawą kuzynków Emily – Kevina i Zack'a – ci goście siali wszechobecny chaos. I właśnie za to ich uwielbiałem.

Zajęliśmy miejsca przy stole. Mnie przypadło to, naprzeciw Josha. Jedynym pocieszeniem było, że obok siedziała jego siostra. Wciśnięto ją pomiędzy braci a kuzynków, ale nie wyglądała na smutną z tego powodu. Na jej twarzy malował się promienny uśmiech. Makijaż zasłaniał bliznę na twarzy, a rozpuszczone włosy opadały fikuśnie na ramiona. Przez co, co jakiś czas zakładała kosmyki za ucho. Była przeurocza.

W pogoni za szczęściem. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz