Po meczu atmosfera na Camp Nou była napięta jak struna. Gavi czuł, jak adrenalina wciąż krąży w jego żyłach, a nerwy były napięte. Choć ich drużyna wygrała, nie mógł się cieszyć. Pedri był wszędzie - w każdym jego ruchu, w każdej myśli. Uczucie frustracji narastało w nim od momentu, gdy wzięli na siebie odpowiedzialność za wspólną grę, a teraz, gdy emocje po meczu zaczynały opadać, Gavi czuł, że nie ma dokąd uciec.
Zeszli z boiska, a Gavi postanowił, że musi z kimś porozmawiać. Wypatrywał Pedriego, który szedł nieco z przodu, ale zamiast tego dostrzegł, że jego kolega z drużyny, Ansu, mówił coś do Pedriego. Gavi poczuł nagły przypływ zazdrości i złości. Dlaczego wszyscy tak go szanowali? Dlaczego nikt nie widział, jak Pedri go ignoruje?
- Pedri! - zawołał Gavi, starając się przebić przez tłum. - Zatrzymaj się!
Pedri odwrócił głowę, jego twarz była wyrazem irytacji, jakby nie miał ochoty na kolejne kłótnie. Gavi nie mógł się powstrzymać - jego gniew potrzebował ujścia.
- Co ty sobie wyobrażasz? - rzucił, gdy Pedri zbliżył się do niego. - Znowu chcesz zgrywać wielkiego zawodnika, czy może masz ochotę pokazać mi, jak powinienem grać?
Pedri uniósł brwi, a jego spojrzenie stało się lodowate.
- Po prostu przestań, Gavi. Byłeś dzisiaj naprawdę żałosny.
To słowo wywołało u Gaviego przypływ gniewu. Żałosny? Jego serce zabiło szybciej, a palce zaciśnięte na dłoni sprawiły, że stawki były jeszcze wyższe.
- Żałosny? - powtórzył, podchodząc bliżej Pedriego. - To ty zawsze musisz być lepszy, prawda? Nie masz nic innego do roboty, tylko pokazywać wszystkim, jaki jesteś wspaniały?
Pedri zacisnął szczękę, a w jego oczach pojawił się cień niezadowolenia.
- Może w końcu zrozumiesz, że nie chodzi o mnie. Ty po prostu nie potrafisz przyjąć krytyki.
- Krytyki? To nie jest krytyka! To twoje złośliwe komentarze, które mają mnie zniszczyć - wykrzyknął Gavi, czując, jak krew mu się gotuje. - Ty chcesz, żebym się poddał. Chcesz, żebym cię nienawidził!
Pedri pokiwał głową, a jego usta wykrzywiły się w coś, co Gavi uznał za złośliwy uśmiech.
- Myślisz, że jestem zły? A może po prostu nie potrafisz sobie poradzić z rzeczywistością?
- Co? - krzyknął Gavi, nie mogąc w to uwierzyć. - Jesteś beznadziejny!
Pedri zamachnął się nagle i uderzył Gaviego w twarz. Uderzenie było tak silne, że Gavi cofnął się, zaskoczony. Wokół nich zapanowała cisza, a on czuł, jakby świat zatrzymał się w miejscu. Każdy dźwięk wydawał się zniknąć, a jedyne, co czuł, to pulsujący ból w policzku.
Nie wiedział, co powiedzieć, jak się zachować. Czuł, jak w jego oczach zbierają się łzy, ale nie chciał, by Pedri to widział. Nie mógł pozwolić, by zobaczył, jak bardzo go zranił.
- Zawsze byłeś beksą, Gavi - powiedział Pedri, jego ton był pełen pogardy. - Kiedy w końcu zrozumiesz, że jesteś tylko cieniem innych?
Słowa Pedriego zadziałały jak ostrze, które wbiło się w jego serce. Gavi czuł, jak złość i smutek mieszają się w nim w jedną, palącą kulę emocji.
- Nie jesteś w stanie mnie zranić - odpowiedział, próbując brzmieć pewnie, ale w jego głosie zabrzmiała nuta łamiącej się determinacji.
- Nie? - Pedri parsknął. - Prawda jest taka, że sam się ranić. Sam się niszczysz.
Gavi nie mógł tego znieść. Cała frustracja, złość i ból skumulowały się w nim, a w końcu puściły. Łzy napłynęły mu do oczu, ale nie chciał ich wypuścić. Odwrócił się, nie mogąc patrzeć na Pedriego ani na to, jak się z niego śmieje.
CZYTASZ
DESIRE - Gavi x Pedri
FanfictionGavi to impulsywny, młody piłkarz, który gra z sercem, podczas gdy Pedri stawia na precyzję i chłodną kalkulację. Ich rywalizacja na boisku rodzi napięcia, które nieustannie narastają, aż stają się czymś więcej niż tylko walką o piłkę. Kiedy obaj zo...