Pedri siedział na podłodze obok Gaviego, czując, jak jego cierpliwość zaczyna się kończyć. Chłopak wciąż nie potrafił się podnieść z miejsca, a jego bezsilność wydawała się go przytłaczać. Pedri z przygnębieniem obserwował jego beznadziejny wzrok, który wpatrywał się w zimną, twardą powierzchnię. Zrozumiał, że Gavi potrzebuje pomocy, ale nie miał pojęcia, jak mu pomóc.
- Słuchaj, Gavi - zaczął, starając się brzmieć stanowczo, ale i delikatnie. - Musisz wstać z tej podłogi. To nie jest miejsce dla ciebie.
Gavi uniósł wzrok, jego oczy były zmęczone, a twarz przygnębiona. Na jego ustach zagościł ledwie słyszalny szmer sprzeciwu. W końcu odwrócił wzrok, wpatrując się w podłogę, jakby w ten sposób mógł uciec od rzeczywistości.
- Nie chcę - odpowiedział cicho, a jego głos był pełen bezsilności.
Pedri westchnął, a frustracja zaczęła w nim narastać. Ile jeszcze miał to znosić? Jego zniecierpliwienie rosło, a myśli krążyły wokół tego, jak Gavi był w stanie tak się zapuścić. Jak to się stało, że chłopak, który jeszcze niedawno był jego rywalem, teraz wyglądał na takiego, który przegrał wszystko?
- No dalej, Gavi - kontynuował, starając się nie poddawać emocjom. - Bądź grzecznym chłopcem i wykonaj rozkaz.
Gavi na moment spojrzał na niego z dezorientacją, jakby zaskoczony jego tonem. W końcu, po chwili wahania, uniósł się na nogi i z opóźnieniem usiadł na kanapie. Jego postawa była smutna, a Pedri nie mógł powstrzymać narastającego poczucia winy. Gdzieś w środku wiedział, że powinien być dla niego surowszy, ale w tej chwili nie potrafił.
- Świetnie, brawo! - skomentował ironicznie Pedri, czując, że jego słowa brzmią pusto. - Teraz nie wyglądasz jak kompletna katastrofa.
Gavi milczał, a Pedri usiadł obok niego. Czuł się nieco niezręcznie, a ich bliskość nagle wydawała się dziwna. Wciąż nie mógł przyzwyczaić się do myśli, że jego wróg siedział tuż obok, a on miał być tym, który mu pomaga.
Nagle, ku jego zaskoczeniu, Gavi wtulił się w niego, opierając głowę na jego ramieniu. Pedri zamarł, a serce zabiło mu szybciej, gdy poczuł ciepło ciała Gaviego. Co do cholery? Nie wiedział, co robić.
- Gavi... - zaczął, ale nie zdążył dokończyć, ponieważ Gavi zamknął oczy i zasnął, jakby był najszczęśliwszym chłopcem na świecie. Pedri czuł, jak cały jego świat się wstrzymuje.
Z odrazą w sercu powoli, ale stanowczo odsunął się od Gaviego. Nie mógł pozwolić, by to się działo. Nie chciał być jego oparciem ani przyjacielem. W głębi duszy czuł, że to wszystko było absurdalne.
- Wstawaj, idioto - mruknął, ale Gavi już spał.
Pedri, czując rosnące napięcie, wstał i poszedł do kuchni. Zaczął biegać po mieszkaniu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Gdy wrócił do salonu z kocem i poduszkami, rzucił je obok śpiącego Gaviego, z frustracją w głosie.
- Śpij na kanapie, głupku - powiedział, czując, jak niechęć narasta w jego wnętrzu. - Nie będę cię nosił z powrotem na podłogę.
Obserwował, jak Gavi wciąż spał, z wyrazem spokoju na twarzy, a na jego ciele leżał koc, który mu przyniósł. Nie mógł tego znieść. Z obrzydzeniem, a zarazem nieco z żalem, Pedri odwrócił się i poszedł na górę, nie mając zamiaru patrzeć na to przystawianie się Gaviego. W końcu, czując, jak wszystko wokół niego wiruje, zamknął drzwi do swojego pokoju.
Zamykając się w swoim pokoju, Pedri usiadł na łóżku, wciąż nie mogąc uwierzyć, że to się wydarzyło. W jego głowie panował chaos. Z jednej strony czuł nienawiść do Gaviego, a z drugiej - współczucie, które sprawiało, że nie potrafił go porzucić.
CZYTASZ
DESIRE - Gavi x Pedri
FanfictionGavi to impulsywny, młody piłkarz, który gra z sercem, podczas gdy Pedri stawia na precyzję i chłodną kalkulację. Ich rywalizacja na boisku rodzi napięcia, które nieustannie narastają, aż stają się czymś więcej niż tylko walką o piłkę. Kiedy obaj zo...