12 : Wynoś się

60 4 0
                                    

Pedri nie mógł przestać myśleć o tym, co wydarzyło się zeszłej nocy. To, jak Gavi wpatrywał się w niego bez słowa, jak bezsilnie zasnął wtulony w jego ramię, było dla niego czymś zupełnie nowym i kompletnie niezrozumiałym. Jeszcze niedawno nie wyobrażał sobie, że coś takiego mogłoby się wydarzyć. Wrogowie, to byli wrogowie. Wszystko, co łączyło ich do tej pory, to była wieczna rywalizacja, złość i frustracja. Pedri naprawdę wierzył, że Gavi nie ma w sobie nic poza czystym uporem, a jednak teraz jego wyobrażenie o tym chłopaku zaczynało się burzyć.

Kiedy rano zobaczył Gaviego siedzącego na kanapie, przygnębionego i zmęczonego, jego serce znów się zacisnęło. Nie powinno tak być. Pedri powinien się czuć dobrze, widząc Gaviego w takim stanie. W końcu, po tym wszystkim, co Gavi mu zrobił, nie było powodu, by miał dla niego jakiekolwiek współczucie. A jednak coś wewnątrz niego mówiło mu, że nie może tego tak zostawić.

Pedri siedział teraz na fotelu, obserwując Gaviego, który powoli dochodził do siebie po nocy pełnej chaosu. Czuł się rozdarty. Z jednej strony chciał zrozumieć, co się dzieje z Gavim, co sprawiło, że wpadł w taki stan. Z drugiej, miał dość. Chciał, żeby Gavi po prostu zniknął z jego życia, żeby znowu było normalnie - bez tych ciągłych dramatów, które przychodziły wraz z nim.

Gavi siedział zgarbiony, wpatrując się w swoje dłonie. Jego oczy były zaczerwienione od płaczu i zmęczenia. Cała ta sytuacja wydawała się go przerastać, a Pedri czuł, że musi coś zrobić, ale nie wiedział co.

- Pedri, ja... - Gavi zaczął, ale zamilkł, nie będąc w stanie dokończyć zdania. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale słowa uwięzły mu w gardle.

Pedri westchnął i odwrócił wzrok. Nie chciał tego słuchać. Nie chciał słyszeć wyjaśnień ani przeprosin. Czyny mówiły same za siebie.

- Przestań - powiedział stanowczo, wstając z fotela. - Nie interesuje mnie to, co masz do powiedzenia. Ważne jest tylko jedno: dlaczego to robisz?

Gavi spojrzał na niego z zaskoczeniem, jakby nie spodziewał się tego pytania. Ale Pedri nie miał już siły na czekanie. Chciał odpowiedzi, chciał wiedzieć, co się dzieje.

- Dlaczego ćpasz? - powtórzył Pedri, patrząc na niego ostro. - Dlaczego to robisz sobie? Dlaczego to robisz nam?

Gavi spuścił wzrok. Jego ciało zadrżało, jakby właśnie w tej chwili cały ciężar rzeczywistości spadł na jego barki. Nie odpowiedział od razu, ale Pedri widział, że w jego głowie toczy się walka.

- Nie wiem - wyznał w końcu Gavi, jego głos cichy i załamany. - Po prostu... nie wiem, Pedri. Czasem wszystko wydaje się za trudne. Piłka, oczekiwania, presja. A potem... po prostu przestaję czuć.

Pedri zmarszczył brwi. Nie mógł uwierzyć, że Gavi, ten sam chłopak, który zawsze wydawał się niezniszczalny, teraz przyznaje się do takiego słabości. To było coś, czego nie potrafił zrozumieć.

- Ale to nie jest rozwiązanie - odparł Pedri z chłodną stanowczością. - To, że nie czujesz, nie znaczy, że znikają problemy. One zawsze wracają, Gavi. Zawsze.

Gavi odwrócił wzrok, a łzy zaczęły zbierać się w jego oczach. Pedri czuł, że naruszał jakąś delikatną granicę. Część niego chciała przerwać, ale wiedział, że to jedyna szansa, by cokolwiek zmienić.

- Nie rozumiesz - wyszeptał Gavi, a jego głos był pełen bólu. - Nikt tego nie rozumie. Każdy oczekuje, że będę doskonały. Że będę tym Gavim, który zawsze się uśmiecha, który zawsze walczy. Ale ja... ja nie mogę. To wszystko mnie przytłacza. Nie mogę tego udźwignąć.

Pedri zacisnął pięści, starając się powstrzymać emocje, które zaczynały go ogarniać. Nie chciał tego słyszeć. Nie chciał wiedzieć, co Gavi czuje, bo to tylko sprawiało, że zaczynał go rozumieć. A nie chciał go rozumieć. To wszystko było zbyt skomplikowane.

DESIRE - Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz