Ciągnące się dni pełne napięcia stawały się dla Gaviego coraz trudniejsze do zniesienia. Wydawało się, że każda próba ucieczki od konfliktu z Pedrim była skazana na porażkę. Nawet kiedy próbował skupić się na czymś innym, myśli wracały do tamtego momentu - kiedy Pedri go uderzył, kiedy wbił mu te okrutne słowa prosto w serce, a potem odszedł, zostawiając go samemu sobie. To nie było coś, co dało się zapomnieć. Nawet jeśli Gavi próbował, czuł, że każda próba zakończenia tej wrogości tylko pogarszała sytuację.
Poranek na stadionie rozpoczął się jak każdy inny - kolejne godziny ćwiczeń, indywidualnych zadań, a potem gier drużynowych. Gavi, jak zwykle, starał się trzymać jak najdalej od Pedriego. Odkąd trener zauważył, że ich współpraca na boisku jest niemal niemożliwa, unikał przydzielania ich do tej samej drużyny. Każdy wiedział, że między nimi dzieje się coś, co wykracza poza zwykłe sprzeczki.
Podczas jednej z gier Gavi miał piłkę przy nodze, gotów do szybkiego rajdu w stronę bramki. Skupił się, omijając dwóch zawodników z przeciwnej drużyny, a następnie podniósł głowę, szukając możliwości podania. I wtedy zobaczył Pedriego. Stał daleko z prawej strony, w doskonałej pozycji, gotowy do strzału. Gavi nie chciał mu podać, ale wiedział, że to jedyne logiczne zagranie. W końcu chodziło o grę zespołową, a nie o ich osobiste niesnaski.
Z niechęcią podniósł nogę i wykonał mocne, precyzyjne podanie. Piłka leciała prosto do Pedriego, a Gavi obserwował, jak tamten perfekcyjnie przyjmuje piłkę. Ale zamiast natychmiastowego strzału na bramkę, Pedri podniósł głowę i posłał Gaviemu ten swój charakterystyczny, kpiący uśmiech. Gavi poczuł, jak jego krew zaczyna wrzeć.
Pedri nie strzelał. Zamiast tego zatrzymał się na moment, po czym... podał piłkę z powrotem do Gaviego, jakby nie obchodziło go, że był w idealnej pozycji do zdobycia gola.
- No, młody, twoja kolej - rzucił z nonszalancją, jakby nic się nie stało.
Gavi przystanął, zaskoczony jego słowami. „Młody." To jedno słowo dźwięczało mu w głowie, jakby było wycelowanym prosto w niego ciosem. Pedri zawsze był starszy, bardziej doświadczony, ale nigdy dotąd nie zwracał się do niego w taki sposób. Brzmiało to protekcjonalnie, jakby Pedri dawał mu do zrozumienia, że jest na niższym poziomie, że musi się jeszcze „uczyć". A Gavi nie znosił tego uczucia - nie znosił być traktowany jak dzieciak, jak ktoś, kto musi dorosnąć do reszty.
Wzburzony, Gavi przyjął piłkę i ruszył w stronę bramki, ale jego ruchy były nerwowe, zbyt pochopne. Miał w głowie tylko jedno - udowodnić Pedriemu, że nie jest „młodym", że jest równie dobry, jeśli nie lepszy. Ale kiedy strzelił na bramkę, piłka przeleciała nad poprzeczką, daleko od celu. Gavi zaklął pod nosem, wściekły na samego siebie, ale jeszcze bardziej na Pedriego. Czuł na sobie jego wzrok i ten irytujący uśmiech, jakby cała sytuacja była dla Pedriego tylko zabawą.
Po zakończeniu gry Gavi wrócił do szatni, wściekły na siebie i na wszystko wokół. Pedri zbliżył się do niego, jakby nic się nie stało. Właśnie tego Gavi nie mógł znieść - tej obojętności, tego udawania, że ich wrogość to nic poważnego.
- Co się stało, młody? Zgubiłeś celność? - Pedri zaśmiał się pod nosem, przechodząc obok.
- Przestań mnie tak nazywać! - wybuchł Gavi, wstając gwałtownie z ławki.
Pedri spojrzał na niego z mieszanką rozbawienia i zdziwienia, jakby nie spodziewał się takiej reakcji.
- Co, młody, za bardzo cię to boli? - zapytał z kpiącym uśmiechem.
Gavi nie wytrzymał. W jednej chwili zbliżył się do Pedriego, jego pięści zacisnęły się ze złością.
- Nie jestem twoim „młodym"! Przestań mnie tak traktować, jakbym był nikim! - krzyknął Gavi, czując, jak jego gniew przybiera na sile.
Pedri uniósł ręce w obronnym geście, jakby chciał dać do zrozumienia, że to wszystko jest dla niego jedynie żartem. Ale to właśnie ten lekceważący gest tylko bardziej rozsierdził Gaviego.
- Daj spokój, Gavi, trochę dystansu. Traktujesz wszystko zbyt poważnie - odpowiedział Pedri, a w jego głosie wciąż była ta drwiąca nuta.
- Ty to wszystko zbyt lekko traktujesz! - Gavi wrzasnął, nie mogąc już powstrzymać swojej frustracji. - To nie jest zabawa, Pedri. Ty cały czas próbujesz mnie poniżać, a ja mam już tego dość!
Pedri odsunął się o krok, jego uśmiech zniknął, a na twarzy pojawiła się powaga.
- Poniżam cię? - zapytał powoli, jakby nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. - Ty sam sobie to robisz, Gavi. Zawsze masz coś do udowodnienia, ale to nie ja cię blokuję. To ty sam.
Słowa Pedriego trafiły Gaviego jak cios w brzuch. Wiedział, że Pedri miał częściowo rację, ale nie mógł znieść myśli, że to on sam jest przyczyną swoich problemów. W głębi duszy czuł się zagubiony, zbyt młody, zbyt niedoświadczony, by poradzić sobie z tym wszystkim. Ale nie zamierzał tego pokazać Pedriemu.
- Ty zawsze myślisz, że jesteś lepszy - powiedział Gavi, jego głos był teraz cichszy, ale pełen złości. - Zawsze traktujesz mnie jak dzieciaka, jakbym nie był wystarczająco dobry. Ale to nie ja mam problem, Pedri. To ty nie potrafisz znieść, że ktoś może być równie dobry jak ty.
Pedri patrzył na niego przez chwilę w milczeniu, a potem wybuchł krótkim, gorzkim śmiechem.
- Równie dobry? - powtórzył, jakby nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. - Młody, nie chodzi o to, kto jest lepszy. Chodzi o to, że ciągle próbujesz się ze mną ścigać, zamiast po prostu grać. Zamiast być sobą.
Gavi zamarł na te słowa. To było jak kubeł zimnej wody. Pedri nigdy nie mówił do niego w taki sposób, ale teraz w jego głosie była pewna szczerość, która przebiła się przez gniew Gaviego. Mimo to nie mógł pozwolić, by te słowa miały na niego wpływ.
- Nie potrzebuję twoich rad - syknął, odwracając się na pięcie i ruszając w stronę wyjścia. - I przestań mnie nazywać „młodym".
Pedri już nie odpowiedział, tylko patrzył, jak Gavi wychodzi z szatni, trzaskając drzwiami za sobą.
W miarę jak dni mijały, konflikt między Gavim a Pedrim wciąż narastał. Każde kolejne spotkanie na boisku czy poza nim kończyło się awanturą, kpiną, słowami, które raniły coraz głębiej. A mimo to Gavi nie mógł uwolnić się od myśli, że za tym wszystkim kryło się coś więcej. Być może nie chodziło tylko o rywalizację. Może Pedri miał rację, że w całej tej walce zatracali sens, dla którego kiedyś byli przyjaciółmi. Ale teraz było już za późno, by to naprawić.
Gavi coraz bardziej oddalał się od Pedriego, ale im bardziej próbował się od niego odciąć, tym bardziej ten konflikt przejmował jego myśli. Coś w tym wszystkim nie dawało mu spokoju.
__________
Debile XD
CZYTASZ
DESIRE - Gavi x Pedri
FanfictionGavi to impulsywny, młody piłkarz, który gra z sercem, podczas gdy Pedri stawia na precyzję i chłodną kalkulację. Ich rywalizacja na boisku rodzi napięcia, które nieustannie narastają, aż stają się czymś więcej niż tylko walką o piłkę. Kiedy obaj zo...