6 : Ofiara

68 6 2
                                    

Trening był intensywny, ale dla Pedriego mijał w dziwnym milczeniu. Chociaż reszta drużyny skupiała się na ćwiczeniach, on nie mógł oderwać myśli od Gaviego. Od kilku dni zauważał, że jego dawny przyjaciel wydaje się być w coraz gorszej formie. Jego oczy były podkrążone, a źrenice rozszerzone w sposób, który wzbudzał niepokój. To nie było normalne, a Pedri wiedział, że coś jest nie tak.

Na boisku atmosfera była napięta. Gavi przez cały czas unikał jego spojrzenia, co tylko potęgowało niepokój Pedriego. Zamiast ich zwyczajowych kłótni i zaczepnych uwag, panowała dziwna cisza. Gavi wyglądał, jakby był w zupełnie innym świecie, oddzielony od reszty drużyny. Pedri postanowił, że musi się temu przyjrzeć. Nie zamierzał stać bezczynnie, gdy jego wróg, a kiedyś przyjaciel, marnował się na jego oczach.

W końcu, po kilkudziesięciu minutach, Gavi nagle wstał i wyszedł z boiska, mówiąc coś o tym, że musi na chwilę się przewietrzyć. Pedri nie czekał ani chwili dłużej i postanowił, że pójdzie za nim. Czuł, że jeśli nie zareaguje teraz, może być za późno. Nie obchodziło go, co myśli reszta drużyny; w tej chwili liczył się tylko Gavi i jego zdrowie.

Gavi wszedł do łazienki, a Pedri ruszył za nim. Po cichu otworzył drzwi i stanął w progu, obserwując, jak Gavi z zamkniętymi oczami opiera się o umywalkę. Pedri poczuł, jak jego serce bije szybciej, gdy zauważył, że Gavi ma w ręku małą paczkę. Jego pierwsza myśl była taka, że to muszą być narkotyki. Adrenalina podniosła się w Pedrim, a gniew i niepokój walczyły w jego wnętrzu.

- Co ty robisz? - zapytał, wchodząc do środka z determinacją, której nie czuł od dawna.

Gavi nie zareagował od razu. Otworzył oczy, a jego spojrzenie było puste. Kiedy w końcu zdał sobie sprawę z obecności Pedriego, na jego twarzy zagościł zaskoczony wyraz.

- Odczep się, Pedri - mruknął, chowając paczkę za sobą, ale było już za późno. Pedri dostrzegł ją i nie mógł uwierzyć, że to, co widzi, jest prawdą.

W jednej chwili decyzja, która zrodziła się w jego umyśle, stała się jasna. Nie mógł tego znieść. Bez namysłu podszedł do Gavi'ego i wyrwał mu paczkę z rąk, nie zważając na protesty. Jego serce biło mocno, gdy z niesamowitą siłą rzucił ją do kosza na śmieci.

- Co do cholery?! - krzyknął Gavi, a jego twarz wypełniła furia, którą Pedri znał z ich wcześniejszych kłótni.

Pedri spojrzał na niego z gniewem, nie zamierzając się cofać.

- Jesteś idiotą! Jak możesz to robić?! - wykrzyknął, czując, jak frustracja w nim narasta. - Co ci do cholery dolega?! Przecież to cię zabija!

Gavi spojrzał na niego zaskoczony, a potem jego twarz opadła w smutku. Zamiast wybuchnąć, jak to zazwyczaj robił, teraz jego oczy wypełniły się łzami.

- Nie rozumiesz... - powiedział cicho, a jego głos zadrżał. - Nie rozumiesz, przez co przechodzę.

Pedri zmarszczył brwi. Zamiast skrywać swoje emocje, Gavi teraz wydawał się być w zupełnie innym miejscu, emocjonalnie wyczerpany.

- Wiem, że masz z tym problemy, ale to nie jest rozwiązanie! - wykrzyczał, czując, że cały jego gniew przechodzi w złość, ale także coś innego - współczucie.

Gavi jednak nie dał się przekonać. Podszedł bliżej, z drżącym oddechem. Jego ciało zdawało się być napięte, a w jego oczach była desperacja.

- Pedri... mogę to zmienić. Mogę być lepszy... jeśli tylko mi dasz szansę... - zaczął, ale Pedri nie był gotowy na te słowa.

- Nie jesteś w stanie nawet się ogarnąć! - wykrzyczał Pedri. - Jesteś tylko beksą, Gavi! Przestań się zrzędzić i weź odpowiedzialność za swoje czyny!

Gavi, usłyszawszy te słowa, cofnął się, jakby został uderzony. Jego twarz znowu przybrała wyraz frustracji i bólu, a łzy zaczęły spływać po policzkach.

- Nie... nie bądź taki okrutny - powiedział, a jego głos był łamiący się, jakby w każdej chwili mógł się załamać. - Ja... ja tylko chcę, żebyś mi pomógł...

Pedri czuł, że jego serce mięknie, ale szybko próbował to stłumić. Nie mógł pozwolić sobie na współczucie, nie w tym momencie. Gavi był jego wrogiem, a każde uczucie, które się pojawiało, tylko komplikowało sytuację.

- Nie potrzebuję cię, młody. To ty potrzebujesz pomocy - odpowiedział, nie ukrywając wrogości. - Może zamiast wciągać to gówno, spróbuj ze mną porozmawiać jak normalny człowiek.

Gavi wyciągnął rękę, próbując dotknąć Pedriego, ale ten się cofnął. Złość i frustracja zaczęły w nim wrzeć.

- Nie dotykaj mnie! - syknął Pedri. - Wydaje ci się, że to jest droga, którą chcesz iść? Że to rozwiąże twoje problemy? Jesteś tylko tchórzem, który boi się stawić czoła rzeczywistości!

Gavi zaciągnął się, a jego oczy zaczęły się świecić od łez. Czuł, że każda wykrzyczana uwaga Pedriego wbija mu się głęboko w serce. Był sam w tej łazience, odizolowany od świata, od tego, co kiedyś ich łączyło.

- Chcesz, żeby wszystko było dobrze, ale nie masz pojęcia, przez co przechodzę! - krzyknął, a jego głos drżał ze wściekłości i bólu. - Nie masz pojęcia, jak to jest czuć się tak... beznadziejnie!

Pedri, widząc, jak Gavi się załamuje, czuł, że jego serce zaczyna mięknąć, ale szybko odrzucił te myśli. Nie mógł pozwolić sobie na współczucie. Musiał być silny, nawet jeśli to oznaczało, że musi być dla Gavi'ego okrutny.

- Nie jestem twoim terapeutą, Gavi! - powiedział, próbując przywrócić sobie kontrolę nad sytuacją. - Przestań udawać ofiarę i staw czoła swoim demonom!

Gavi opadł na podłogę, jego dłonie wciąż trzymały się umywalki, a łzy spływały po policzkach.

- Pedri... ja... nie wiem, co mam zrobić... - szepnął, a jego głos był niemal niezrozumiały.

Pedri patrzył na niego, widząc, jak jego wróg, jego dawny przyjaciel, teraz leży tam, załamany. Czuł się zdezorientowany. Nie powinien mu współczuć, ale w głębi duszy coś mu podpowiadało, że Gavi potrzebuje pomocy. Ale jednocześnie czuł, że nie może go uratować.

- Nie rozumiesz, że musisz się zmienić? - spytał, a jego ton był zimny, ale w środku czuł coś zupełnie innego. - Musisz wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.

Gavi patrzył na Pedriego, jego oczy były pełne bólu i rozpaczy. Ale Pedri wiedział, że nie może mu pozwolić na to, by wykorzystał jego współczucie. Musiał być twardy.

- Nie bądź dla siebie taki słaby, Gavi. Musisz przestać być taką beznadziejną ofiarą - powiedział, a jego głos brzmiał surowo.

Kiedy Pedri odwrócił się, by wyjść, zostawił Gaviego samego w łazience, płaczącego i zagubionego. Jego serce biło w rytmie gniewu, ale jednocześnie czuł ogromną bezsilność. Gdy drzwi się zamknęły, Gavi został sam ze swoimi myślami, a łzy spływały po jego policzkach, a każdy oddech wydawał się być nie do zniesienia.

W głębi serca Gavi wiedział, że to nie był koniec, ale dopiero początek walki, która toczyła się w nim samym. A Pedri, mimo że był jego wrogiem, mógł być jedyną osobą, która mogłaby mu pomóc. Tylko czy Gavi był na to gotowy?

DESIRE - Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz