Kolejne dni po tamtym incydencie w łazience były dla Gaviego pełne wewnętrznej pustki. Chociaż na treningach starał się udawać, że wszystko jest w porządku, jego ciało odczuwało coraz większe zmęczenie. Każdy ruch na boisku, każda minuta spędzona z drużyną była dla niego katorgą. Oczywiście, nikt tego nie zauważył - wszyscy byli skupieni na swoich obowiązkach, na zbliżających się meczach. Ale Pedri wiedział. Gavi czuł jego wzrok, jakby przeszywał go na wylot, choć chłopak nie próbował już nawet podejmować rozmowy.
Gavi nienawidził tego uczucia. Z jednej strony miał wrażenie, że Pedri go rozumie, a z drugiej - czuł się zdradzony i odrzucony. Jak to możliwe, że ktoś, kto kiedyś był jego najbliższym przyjacielem, teraz patrzył na niego z taką mieszaniną pogardy i rozczarowania? To było nie do zniesienia.
Wieczorami, gdy wracał do domu, samotność uderzała go z jeszcze większą siłą. Ściany jego pokoju zdawały się zacieśniać wokół niego, przypominając o jego bezradności i bólu. Telewizor, grający cicho w tle, nie potrafił zagłuszyć myśli, które wciąż krążyły wokół jednego: Pedri.
Chciał przestać o nim myśleć, chciał znienawidzić go jeszcze bardziej, ale każdy moment, w którym sobie o nim przypominał, tylko pogłębiał tęsknotę za tym, co stracił. Pedri nie był tylko jego przyjacielem - był jak brat, ktoś, kto rozumiał go lepiej niż ktokolwiek inny. Ale teraz wszystko to zostało roztrzaskane w pył. Byli wrogami, a Gavi nie potrafił już tego zmienić.
Trening tego dnia był jeszcze bardziej męczący niż zwykle. Chociaż trener nie szczędził uwag pod adresem drużyny, jego głos był dla Gavi'ego jedynie białym szumem. Zamiast skupić się na piłce, jego myśli wędrowały gdzie indziej, daleko od boiska. Nie mógł przestać myśleć o tamtym dniu w łazience, o tym, jak Pedri wyrzucił mu narkotyki do kosza i jak zostawił go samego. To było upokarzające, ale jeszcze bardziej bolało go to, że Pedri nie próbował go zrozumieć.
Podczas jednej z przerw Gavi poczuł nagłe uderzenie zmęczenia. Trudno było mu utrzymać równowagę, jego nogi zdawały się być jak z waty. Mimo to, starał się nie pokazywać słabości. Nie chciał, żeby Pedri, czy ktokolwiek inny, zauważył, jak bardzo jest zniszczony. Nie chciał być tym "beksiem", za którego go uważał.
Nagle poczuł, jak coś mocno go uderza - piłka, którą przypadkowo kopnął jeden z jego kolegów, wylądowała prosto w jego żebra. Ból przeszył go od stóp do głów, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Pedri pojawił się obok niego.
- Wszystko w porządku, młody? - zapytał sucho, z tym specyficznym tonem, który Gavi natychmiast rozpoznał. To był ton, który zawsze przypominał mu, że Pedri wciąż go postrzegał jako "młodszego brata", nawet jeśli teraz była między nimi tylko nienawiść.
Gavi podniósł się, wyprostował i spojrzał mu prosto w oczy. Chciał coś odpowiedzieć, coś wrednego, coś, co przywróciłoby im równowagę sił, ale nic nie przyszło mu do głowy. Pedri patrzył na niego z dziwną mieszaniną troski i frustracji, i to było dla Gavi'ego nie do zniesienia.
- Nic mi nie jest - wycedził w końcu, odwracając wzrok. Nie chciał patrzeć Pedriemu w oczy, nie teraz, kiedy czuł się tak cholernie słaby.
Trening szybko się skończył, a Gavi z ulgą ruszył w kierunku szatni. Potrzebował chwili samotności, by zebrać myśli i choć na moment oderwać się od wszystkiego. Gdy wszedł do łazienki, odruchowo sięgnął do kieszeni spodni. Nie miał przy sobie więcej narkotyków - Pedri zabrał mu ostatnią paczkę. Złość i frustracja znów zaczęły się w nim gromadzić.
Stojąc przed lustrem, Gavi patrzył na swoje odbicie z niesmakiem. Wyglądał okropnie - podkrążone oczy, wyraz zmęczenia na twarzy, ciało ociężałe. Jak do tego doszło? Jak pozwolił, żeby jego życie tak się rozsypało?
Drzwi do łazienki otworzyły się, a do środka wszedł Pedri. Gavi momentalnie się wyprostował, czując nagły przypływ adrenaliny. Nie chciał, żeby Pedri widział go w takim stanie, ale jednocześnie nie miał już siły, by udawać.
- Co tu robisz? - zapytał chłodno, nie odwracając się od lustra.
Pedri zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej, stając obok Gavi'ego.
- Widziałem, że znowu nie jesteś sobą - odpowiedział, a jego głos był spokojny, choć wciąż pełen surowości. - Co się dzieje, Gavi? Czemu znowu to robisz? Czemu niszczysz swoje życie?
Gavi zacisnął pięści, czując, jak gniew w nim narasta. Nie chciał tego słuchać. Nie chciał, żeby Pedri próbował go zrozumieć.
- To nie twoja sprawa - wycedził przez zęby. - Nie masz prawa mnie oceniać.
- Mam prawo, jeśli widzę, że robisz sobie krzywdę - Pedri odpowiedział szybko, nie dając mu możliwości ucieczki. - To nie jest sposób, żeby uciec od problemów. Czemu to robisz?
- Bo nic nie ma sensu! - krzyknął nagle Gavi, odwracając się gwałtownie do Pedriego. - Ty tego nie rozumiesz, Pedri! Nie wiesz, co się dzieje w mojej głowie! Nie wiesz, jak to jest...
Jego głos zaczął się łamać, a Pedri patrzył na niego, widząc, jak chłopak rozpada się na jego oczach. Gavi zrobił krok do przodu, zbliżając się niebezpiecznie blisko do Pedriego. Jego oddech był nierówny, a oczy pełne łez.
- Nie potrafię sobie z tym poradzić - szeptał, a jego dłonie drżały. - Nie potrafię...
Wtedy Gavi zrobił coś, czego Pedri kompletnie się nie spodziewał. Zbliżył się jeszcze bardziej, niemal dotykając jego twarzy, jakby szukał czegoś więcej - pocieszenia, bliskości, czegokolwiek, co pozwoliłoby mu choć na chwilę zapomnieć. Jego wzrok wędrował od oczu Pedriego do jego ust, a napięcie między nimi rosło z każdą sekundą.
Pedri zamarł, nie wiedząc, jak zareagować. Czuł, jak jego serce bije szybciej, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, Gavi przysunął się jeszcze bliżej, jakby chciał...
- Co ty robisz?! - Pedri nagle odepchnął go od siebie, a jego głos był pełen gniewu i zaskoczenia. - Nie waż się tego próbować!
Gavi cofnął się, jego twarz wykrzywiona była w bólu i upokorzeniu. Łzy zaczęły spływać po jego policzkach, a w jego oczach można było zobaczyć czystą desperację.
- Nie rozumiesz, Pedri - szepnął. - Ja... nie potrafię już wytrzymać.
Pedri spojrzał na niego z mieszaniną złości i rozczarowania. Wiedział, że Gavi potrzebuje pomocy, ale nie mógł mu jej dać, nie w ten sposób.
- Jesteś tylko cholerną beksą, Gavi - wycedził przez zęby, odwracając się od niego. - Nie jestem twoim wybawieniem. Przestań być taki żałosny.
Po tych słowach Pedri opuścił łazienkę, zostawiając Gaviego w ciemnościach. Gavi opadł na zimną podłogę, trzęsąc się od płaczu, a echo słów Pedriego wciąż brzmiało w jego głowie.
CZYTASZ
DESIRE - Gavi x Pedri
FanfictionGavi to impulsywny, młody piłkarz, który gra z sercem, podczas gdy Pedri stawia na precyzję i chłodną kalkulację. Ich rywalizacja na boisku rodzi napięcia, które nieustannie narastają, aż stają się czymś więcej niż tylko walką o piłkę. Kiedy obaj zo...