Rozdział 17

978 32 34
                                    

Siedziałam w kawiarni z Amber, omawiałyśmy oczywiście temat psychopatów bo kogo by innego? Od kiedy tylko przyjechałam do Anglii większość naszych rozmów polega na tych tematach, nie mogłam przestać o tym myśleć i musiałam się wygadać. Chociaż może przydałaby mi się jakaś normalna osoba do pogadania na ten temat, bo Amber będzie romantyzowała każde zachowanie tych psycholi.

Przed oczami pojawił mi się obraz z wczoraj, ten mężczyzna, jego słowa, wszystko, za dużo o nim myślałam, i mogłam tylko zastanawiać się kim może być, kto go do mnie przysłał i w jakim celu.

— A mama widziała twoją twarz? — zapytała dziewczyna popijając swoje cappuccino.

— Nawet nie zauważyła, chyba nawet znalazła pracę ale niewiem — odpowiedziałam — a no właśnie, jutro muszę iść do roboty, jeszcze się nie przyzwyczaiłam.

— Chcesz to przyjdę jutro do ciebie to nie będziesz się tak nudzić.

— Jak tam chcesz — odpowiedziałam i usłyszałam dźwięk powiadomienia, telefon leżał na stoliku więc Amber również mogła zobaczyć od kogo to jest. Ujrzałam na wyświetlaczu numer nieznany.

— No no, który to z twoich wielbicieli napisał? — jej usta wykrzywiły się w cwanym uśmieszku a ja z neutralnym wyrazem twarzy odblokowałam telefon wchodząc w wiadomości, wtedy wyświetliłam jej treść.

Numer nieznany: ты сегодня прекрасно выглядишь, маленький

Zmarszczyłam brwi, moja mina wyrażała zaskoczenie i była w nim nuta zażenowania, westchnęłam i spojrzałam na Amber, super, teraz ten Ukrainiec będzie mnie nękał.

— Co? Kto tym razem? — zapytała wyraźnie rozbawiona, ciekawe czy byłaby taka mądra jakby była na moim miejscu, a nie, zapomniałam że to jest Amber i kocha być nękana i stalkowana przez psycholi.

— Ten jebany Ukrainiec, nawet nie wiem co napisał, jesteśmy w Anglii a nie na jebanej Ukrainie.

— Daj, umiem trochę ukraiński i ruski — wzięła telefon z mojej dłoni i przeczytała wiadomość uśmiechając się szeroko — napisał że pięknie dzisiaj wyglądasz, i to nie Ukrainiec, to Rosjanin.

— Dla mnie bez różnicy.

— Jest różnica, chcesz żebym coś odpisała? — zapytała zdeterminowana żeby zwyzywać go na wszelakie możliwe sposoby. Zastanowiłam się przez chwilę czy to dobry pomysł i pomyślałam że może wtedy się odczepi.

— No dawaj — usiadłam obok niej bo wcześniej siedziałam na przeciwko i patrzyłam co robi, zaczęła coś pisać, zachichotała pod nosem i po wysłaniu wiadomości oddała telefon w moje ręce, widniała tam dość długa wiadomość.

Ja: Nie wiem czy przyswoiłeś to do swojego ruskiego łba ale jesteśmy w Anglii więc pisz w moim języku albo spierdalaj z powrotem na Rosję.

— Myślisz że to coś da i się odczepi? — zapytałam trochę niepewna, zaczęłam mieć małe wątpliwości bo mógłby się wkurzyć, rozważyłam usunięcie wiadomości ale i tak już wyświetlił więc nie ma sensu.

— Chyba, a jak nie to szykuj się na kolejną wizytę dziś wieczorem — poruszyła brwiami znacząco a ja w zamian uderzyłam ją w ramię — no co ty taka nerwowa jesteś co?

— A jak ty byś była gdyby ścigało cię dwóch jak nie więcej psycholi? A no tak, cieszyłabyś się — westchnęłam i wstałam biorąc pustą filiżankę po kawie aby ją odnieść do lady, Amber zrobiła to samo i wyszłyśmy z kawiarni.

Na szczęście ten Rosjan nic już nie odpisał, pewnie nawet nie rozumie co Amber do niego napisała, może to podziałało i się odczepi.

Słońce już zachodziło, za dużo przesiedziałyśmy w kawiarnii, chodziłyśmy po mieście, aż do moich uszu dotarł hałas z jednego konkretnego miejsca, spojrzałyśmy na siebie znacząco po czym skierowałyśmy się w tamtą stronę, na jednej części ulicy był tłok ludzi, a gdy podeszłyśmy bliżej ujrzałam tam czterech mężczyzn siedzących na motocyklach, prawdopodobnie robią jakieś nielegalne wyścigi, nie zdawałam sobie sprawy że takie rzeczy są nawet w Anglii. Tylko jeden z nich nie miał kasku bo był w trakcie zakładania go, uniosłam brwi gdy odwrócił się twarzą do mnie a ja odrazu rozpoznałam twarz Zayn'a. Gestem ręki pokazał mi i Amber abyśmy podeszły, byłam co do tego sceptycznie nastawiona ale Amber zadowolona nalegała abyśmy tam podeszli, oczywiście dałam się jej namówić. Podeszłyśmy do niego a on spojrzał najpierw na Amber, następnie jego wzrok powędrował w jego stronę, zauważyłam że dwóch mężczyzn na motocyklach spojrzało w moją stronę, mieli już kaski więc nie mogłam ich zobaczyć ale mieli dość muskularne postury.

— Co tu robicie? — zapytał lekko podniesionym głosem aby przekrzyknąć tłum.

— Przypadek, a co ty tu robisz? — zapytałam pewna siebie, rozglądnęłam się i mogłam stwierdzić że żaden psychol tu chyba na mnie nie czycha.

— Ścigam się, jak widać — przewróciłam oczami na jego przemądrzały ton.

— Na pewno wygrasz Zayn — zachichotała Amber starając się być blisko niego ale nie na tyle blisko aby była napięta atmosfera. Odeszłyśmy trochę na bok, bo wszyscy wystartowali, zostawiłam Amber i poszłam do sklepu kupić sobie wodę, ona wolała oglądać te durne wyścigi i kibicować Zaynowi.

Stałam w długiej kolejce żeby kupić głupią wodę, bo kilka osób postanowiło zrobić sobie wypasione zakupy w małym sklepiku. Po kupieniu wody usiadłam na schodkach pod sklepem, było to niedaleko od miejsca gdzie zebrali się ci wszyscy ludzie. Napiłam się wody i wstałam ze schodków w celu pójścia do Amber, przeszkodziło mi w tym wpadnięcie na kogoś, a bardziej na mężczyznę. Złapał mnie natychmiast w talii abym się nie przewróciła. Uniosłam wzrok aby na niego spojżeć, po jego ubiorze stwierdziłam, że to jeden z tych mężczyzn którzy się ścigali, z twarzy go nie kojarzyłam ale był całkiem przystojny, miał ciemno brązowe włosy a grzywka opadała mu na czoło, ciemnobrązowe oczy i był naprawdę wysoki, gdzieś tam miałam jakieś uczucie że skądś go znam ale wyrzuciłam to z głowy bo za nic nie mogłam skojarzyć.

— будь осторожен, ангел — gdy tylko usłyszałam jego głos, ten rosyjski akcent, odrazu rozpoznałam go, był to ten sam mężczyzna który był u mnie tamtego wieczoru, ten sam który do mnie dziś pisał. Szybko się od niego odsunęłam i odwróciłam się aby uciec jednak ponownie wpadłam na twardy tors, kiedy uniosłam wzrok już wiedziałam do kogo należał tors na który wpadłam, ON. Nie widziałam go od czasu porwania i znów się pojawił, ku mojemu zaskoczeniu on również był jednym ze ścigających się, spojrzałam w jego ciemne oczy które już były we mnie wpatrzone, wyrażały one złość.

(Tłumaczenie: „uważaj aniołku")

Podtrzymał mnie za ramiona a jego wzrok mnie wręcz przeszywał, a co ja wtedy czułam? Nie potrafiłam tego nawet opisać, może zakłopotanie, może złość, nie mogłam tego stwierdzić.

— Tęskniłaś, złotko? — zapytał przyciągając mnie bliżej, próbowałam cofnąć się o krok ale to na nic bo tylko wzmocnił uścisk.

— Nigdy w życiu — odepchnęłam go od siebie i myślałam że już jestem wolna, moje nadzieje rozwiały dłonie na biodrach przyciągające do siebie, ten drugi. Czarnooki spojrzał na niego złowrogo, z czystą nienawiścią, i tak jak wcześniej roiło się od ludzi tak teraz byliśmy tu całkiem sami, nawet Amber przy mnie nie było bo była ona gdzieś z Zaynem. Byłam skazana na nich dwóch.

— Jeśli nie zabierzesz z niej tych jebanych łap to ci je kurwa odetnę — reakcja trzymającego mnie mężczyzny była jedynie chichotem, zaśmiał się na jego słowa ale puścił mnie, ominął i podszedł do tego drugiego, stali może jakieś dwa metry jak nie mniej od siebie, intuicja mówiła aby uciekać ale ja stałam i obserwowałam interakcję między nimi dwoma.

— Nigdy kurwa więcej nie dotykaj tego co moje — ostrzegł Ghost, jak on śmie nazywać mnie swoją? Nie należę do żadnego z tych psycholi, najlepiej jakby się nawzajem pozabijali, wtedy miałabym święty spokój... po części.

Ghost chwycił go za kołnierz patrząc na niego jakby miał zaraz zamiar go zabić, szczerze wolałbym żeby było odwrotnie bo ten z Rosji nie był chyba groźny. Nawet nie zwracali uwagi na moją obecność, żyli w swoich światach.

— Przysięgam, dotknij jej jeszcze raz, a zabiję cię przymykając oko na to że jesteśmy spokrewnieni — wysyczał przez zęby, usta oczywiście miał tak jak zawsze przykryte kominiarką, aż wrzał ze złości.

Zaraz zaraz, spokrewnieni?

Czy jest możliwość że to rodzeni bracia? W sumie są całkiem podobni ale nie miałoby to sensu, jeden Włoch, drugi Rosjanin, to się nawet by kupy nie trzymało, pewnie są jakimiś kuzynami czy coś w tym stylu, najważniejsze trzymać się od nich z daleka co będzie trudne. Ale z drugiej strony będą teraz zbyt zajęci sobą niż mną, może nawet im już się znudzę i zostawią mnie w spokoju.

Nie chcąc dłużej przebywać w tej jakże gęstej atmosferze, odeszłam a bardziej odbiegłam z tamtego miejsca, obróciłam się za siebie, oboje się na mnie patrzyli, Rosjanin pustym wzrokiem a Ghost wściekłym, na szczęście żaden z nich za mną nie gonił. Ale oni wrócą.

Zawsze wracają.

Taki średni ten rozdział pisany na szybko bo chciałam żebyście mieli dziś.

I Will Follow YOU | Dylogia Desire #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz