Rozdział 22

1.1K 51 45
                                    

Nadszedł weekend, moja relacja z Vincenzo zaczęła się rozbudowywać i stawała się coraz lepsza, siedzieliśmy razem na każdej lekcji, rozmawialiśmy na każdej przerwie i choć znałam go zaledwie tydzień to traktowałam go jako takiego kolegę z którym znam się od lat, powstrzymałam się od pytania go o Marco, bo nie chciałam go o nic podejrzewać bez dowodów, tylko dlatego, że miał takie same nazwisko nie oznaczało, że musi być odrazu synem Marco. Poczekam trochę czasu i wtedy spróbuję go spytać. Co do Rosjanina nie spełnił swojej obietnicy bo już się nie pojawił, i całe szczęście, nie chcę widzieć żadnego z nich na oczy, no może mogłabym jedynie zobaczyć jak Lorenzo bije go do nieprzytomności, bo jestem pewna, że jeżeli się dowie to nie będzie z nim za ciekawie. Zaczęłam się już przyzwyczajać do mieszkania w tym domu, napewno było trochę bardziej komfortowe niż mieszkanie u Daniela, zawsze najlepiej śpi się we własnym domu, ale fakt że blisko czyhają na mnie dwaj psychopaci i były ojczym który chce się mnie pozbyć jakoś nie specjalnie mnie cieszy.

Leżałam w swoim łóżku na brzuchu i przeglądałam instagrama, na sobie miałam to w czym chodzę zwykle po domu, czyli podkoszulek i krótkie spodenki. Pomimo iż była sobota mama pracowała, co prawda krócej, ale i tak musiała iść do pracy. Jak na sobotni wieczór na zewnątrz było cicho i spokojnie więc było to dla mnie na plus. Miałam chęć wyjść z kimś na podwórko i porobić coś fajnego jak za tamtych czasów, ale miałam jedynie Vince'a który musi załatwić jakieś sprawy i nie ma za bardzo czasu żeby na razie ze mną wychodzić, zastanawiałam się tylko jakie.

Gdy znudzona przeglądałam jakieś głupoty na instagramie zobaczyłam, że dzwoni do mnie numer nieznany, z tego że nie zapisałam ich nazwami, nie byłam pewna który do mnie dzwoni, ale co innego mogę zrobić niż odebrać żeby się przekonać?

Gdy już miałam zamiar nacisnąć zieloną słuchawkę rozum wrócił mi do głowy w odpowiednim momencie i kliknęłam czerwone, co w ogóle strzeliło mi do głowy żeby odbierać od psychopatów?

Jak już myślałam że będę miała spokój i już więcej do mnie nie zadzwoni, tak dzwonił jeszcze kilka razy, aż za którymś w końcu odebrałam aby powiedzieć mu żeby się odpierdolił. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam telefon do ucha czekając aż usłyszę głos któregoś z tych kretynów.

- Czego? - odezwałam się w końcu gdy po drugiej stronie była cisza.

- Jakże miłe powitanie swojego przyszłego męża - na mojej twarzy wymalowała się pogarda usłyszawszy głos znienawidzonej prze ze mnie osoby o imieniu Lorenzo, jeśli w ogóle jest to jego prawdziwe imię.

- W twoich jebanych snach - odpowiedziałam wkurzona wciąż nie wiedząc w jakim celu ten pieprzony psychopata do mnie dzwoni.

- W moich snach mniej mówisz, i jest zdecydowanie mniej ubrań - przewróciłam oczami na jego durny tekst, nie dość że mnie śledzi to jeszcze w dodatku zbok.

- Po co w ogóle do mnie dzwonisz? - zapytałam nie chcąc żeby dłużej owijał w bawełnę i mówił do rzeczy.

- Tylko żeby powiedzieć ci jak dobrze te spodenki na tobie leżą, aniołku - na wypowiedziane przez niego słowa momentalnie rozglądnęłam się wokół i odwróciłam się za siebie czy przypadkiem gdzieś tu go nie ma, odetchnęłam z ulgą gdy nigdzie go nie dostrzegłam.

- Bardzo zabawne, wiesz?

- Zabawne jest to, że marzę o tym żeby zobaczyć cię bez nich - na moje policzki wkradł się rumieniec i z zażenowaniem znowu przewróciłam oczami, jak on śmie w ogóle do mnie mówić? Czy on zdaje sobie sprawę z tego że mam kurwa szesnaście lat? A no tak, wie dokładnie i ma to gdzieś.

- Skąd w ogóle wiesz co mam na sobie, psycholu?

- Bo stoję tuż za tobą.

Zamarłam na jego słowa, moje serce momentalnie zaczęło bić mocniej a oczy rozszerzyły się do maksymalnej wielkości, jakby brać to na logikę on prawdopodobnie kłamie, bo jeszcze paręnaście sekund wcześniej go nie było, i... on nie może tu być, prawda?

I Will Follow YOU | Dylogia Desire #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz