Kiedy zajechałam na teren sierocińca, zauważyłam kilka biegających dzieci, a przy wejściu stała Zoey, młoda opiekunka, która pracowała tam od niedawna. Uśmiechnęła się na mój widok i podeszła bliżej.
– Hej, Nate! Znowu wpadłaś? – zapytała z ciepłym uśmiechem.
– Tak, musiałam – odpowiedziałam, uśmiechając się lekko, choć moje myśli krążyły wokół jednego chłopca. – Jak tam dzisiaj dzieciaki?
– Wszystko w porządku, jak zwykle – powiedziała, a potem odwróciła się w stronę podwórka, gdzie bawiły się dzieci. – A propos, szuka cię ktoś specjalny.
Od razu wiedziałam, o kogo chodzi. Rozejrzałam się, a po chwili dostrzegłam go – Sunflowera, chłopca, który zawsze rozjaśniał moje dni. Był energiczny i pełen życia, mimo tego, co przeżył. Sunflower, czy jak wszyscy go nazywali – Sunny, miał zaledwie jedenaście lat, ale jego spojrzenie kryło znacznie więcej, niż na to wskazywał jego wiek. Chociaż jego życie było dalekie od ideału, on zawsze emanował pozytywną energią.
Kiedy tylko mnie zobaczył, jego twarz rozświetliła się w ogromnym uśmiechu. Podbiegł do mnie z taką energią, jakbyśmy nie widzieli się od miesięcy, a nie zaledwie kilku dni.
– Nate! – zawołał, podskakując z ekscytacji. – Wiedziałem, że przyjedziesz! Mówiłem wszystkim, że Nate na pewno dziś przyjdzie!
Zaśmiałam się, patrząc na niego. Jego entuzjazm był zaraźliwy.
– I co, miałeś rację – powiedziałam, schylając się, żeby go przytulić. – Jak się masz, Sunny?– Super! – odpowiedział, niemal tańcząc wokół mnie. – Ale dzisiaj mam naprawdę fajne rzeczy do pokazania! Wiesz, że dostałem nowe książki? I jedną o dinozaurach! Chcesz zobaczyć?
Sunny zawsze potrafił wyciągnąć radość z najmniejszych rzeczy. Wiedziałam, że jego życie nie było łatwe – jego rodzice byli dziećmi, kiedy się urodził. Matka miała czternaście lat, a ojciec piętnaście. Sunny nigdy nie mówił o nich z sympatią, właściwie to ich nienawidził. Wiem, że czuł się przez nich porzucony, że nie potrafili być dla niego rodzicami, ale mimo tego, zawsze był pełen optymizmu i energii.
– To świetnie, Sunny. Jestem pewna, że te książki są niesamowite – powiedziałam, a on skakał obok mnie, wciąż uśmiechnięty.
Zawsze cieszył się na moje odwiedziny, a ja nie mogłam się oprzeć jego radości. Był jak promyk słońca w moim życiu, i wiedziałam, że dla niego ja też byłam kimś ważnym. Może nie rozumiał jeszcze, jak wiele dla mnie znaczył, ale to nie miało znaczenia. Ważne było, że mogłam być blisko niego, wspierać go i widzieć, jak się rozwija, mimo trudnych początków.
– Pokaż mi te książki – powiedziałam w końcu, uśmiechając się do niego. – A potem może pójdziemy na plac zabaw, co ty na to?
– Jasne! – wykrzyknął z entuzjazmem, a ja, patrząc na jego szczęśliwą twarz, wiedziałam, że zrobiłabym wszystko, żeby zawsze tak wyglądał.
Wzięłam Sunny’ego na barana i ruszyliśmy w stronę jego pokoju, śmiejąc się i rozmawiając o dinozaurach, które tak uwielbiał. Nagle, na środku korytarza, zatrzymał nas chłopak. Był wysoki, na oko siedemnastolatek. Wyróżniał się swoją sylwetką i... cóż, trzeba przyznać, był bardzo przystojny. Ciemne włosy, pewny siebie wyraz twarzy – od razu rzucał się w oczy.
Sunny momentalnie zesztywniał, widząc go, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Odczułam, jak nagle strach przejął nad nim kontrolę. To było coś nowego – Sunny rzadko kiedy się kogoś bał. Natychmiast odstawiłam go na ziemię i pochyliłam się ku niemu.
CZYTASZ
MilkShake: Chłopiec w Słonecznikach
Misterio / SuspensoChłopiec w Słonecznikach? A może Słoneczniki w Chłopcu...? Sunny niczym sobie na to nie zasłużył. Dwoje dzieci, niewinna czternastolatka i piętnastolatek, postanowili zrobić sobie żart. Żart, który wylądował w sierocińcu.