Kiedy Sunny zauważył, że trzymam list, spojrzał na mnie z ciekawością.
– Co tam masz? – zapytał, wstając z łóżka i podchodząc bliżej.
– To... to od twojej mamy – odpowiedziałam, niepewnie. Chciałam, żeby wiedział, ale jednocześnie nie chciałam go zranić.
Na moją odpowiedź jego wyraz twarzy zmienił się. Zamiast zaskoczenia, z oczu wyczytałam gniew.
– Moja matka to stara kurwa – warknął, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu. Nie mogłam uwierzyć, że powiedział coś takiego.
– Sunny! Nie przeklinaj! – zwróciłam mu uwagę, starając się brzmieć poważnie, ale uśmiech nie schodził mi z twarzy. To było takie typowe dla dzieci – na chwilę zamieniały się w małych dorosłych, używając słów, które same uznawały za „cool”.
– Ale ona jest – odpowiedział, unosząc brwi, jakby bronił swojego zdania.
– Może i jest, ale wiesz, że nie powinniśmy tak mówić – powiedziałam, starając się przywrócić nieco powagę. – Zamiast tego, może lepiej porozmawiajmy o tym, co czujesz.
Sunny przez chwilę milczał, a ja mogłam zobaczyć, jak różne emocje przewijają się przez jego twarz. Potem spojrzał na mnie, a w jego oczach pojawił się smutek. W tej chwili wiedziałam, że mogę mu pomóc, jeśli tylko pozwoli mi się otworzyć.
Rozmowa z Sunny’m była spokojna, ale nagle przerwał ją dźwięk dzwonka mojego telefonu. Na ekranie pojawiło się imię Max. Westchnęłam i odebrałam, wiedząc, że to pewnie coś ważnego.
– Nate, gdzie ty jesteś? – Max od razu zabrzmiał poważnie. – Masz natychmiast wracać do domu.
Zaskoczona, odsunęłam telefon od ucha i zapytałam:
– Dlaczego? Coś się stało?
Sunny, słysząc mój zaniepokojony głos, spojrzał na mnie z ciekawością.
– Kto dzwoni? – zapytał, a Max na drugim końcu linii usłyszał jego głos.
– Nate, słyszałem, kto to. Powtarzam, miałaś już nie jeździć do domu dziecka – powiedział surowo. W jego głosie dało się wyczuć coś więcej niż tylko troskę – brzmiał, jakby się bał. To było dziwne.
– Max, co się dzieje? Dlaczego to takie ważne? – dopytywałam, ale Max nie chciał wdawać się w szczegóły.
– Po prostu wracaj do mieszkania. Natychmiast.
Westchnęłam, czując, jak narasta we mnie frustracja. Pożegnałam się z Sunny’m, obiecując, że niedługo znów przyjadę, choć teraz sama nie byłam tego pewna. Wzięłam swoją torbę i ruszyłam w stronę parkingu. Kiedy wychodziłam, poczułam za sobą dziwny wzrok. Hunter.
Stanął oparty o ścianę, jego ramiona skrzyżowane na piersi. Wyglądał, jakby mnie obserwował, czekając na odpowiedni moment, żeby podejść. I oczywiście, jak na zawołanie, zrobił krok w moją stronę, kiedy tylko zbliżyłam się do drzwi.
– Znowu cię wyganiają? – zapytał z lekkim uśmiechem. Jego głos był pełen sarkazmu, ale w jego oczach było coś innego. Coś, co przyciągało. – Szkoda, że nie mogłem cię zatrzymać na dłużej.
– Nie twoja sprawa – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie, choć czułam, jak serce zaczyna bić szybciej.
Hunter uśmiechnął się szerzej i zrobił kolejny krok w moją stronę. Jego bliskość była niemal przytłaczająca. Wiedziałam, że powinnam trzymać dystans, ale ten chłopak miał w sobie coś, co sprawiało, że trudno było go ignorować.
CZYTASZ
MilkShake: Chłopiec w Słonecznikach
Mystery / ThrillerChłopiec w Słonecznikach? A może Słoneczniki w Chłopcu...? Sunny niczym sobie na to nie zasłużył. Dwoje dzieci, niewinna czternastolatka i piętnastolatek, postanowili zrobić sobie żart. Żart, który wylądował w sierocińcu.