Dotarliśmy pod drzwi mieszkania, a Hunter zatrzymał się na chwilę, zanim je otworzył, jakby sam chciał sobie przypomnieć, co może nas czekać po drugiej stronie. W końcu przekręcił klucz i uchylił drzwi, a ja zauważyłam, że mieszkanie miało typowy, trochę niechlujny wygląd, który pasował do stylu Huntera – stosy ubrań na kanapie, parę pustych puszek po napojach, ale mimo tego wszystkiego… było tu całkiem przytulnie.
Weszliśmy do środka i rozejrzałam się, podziwiając jednocześnie widok za oknem, gdzie widać było miasto w pełnym słońcu. Ledwo zdążyłam zrobić kilka kroków, gdy w korytarzu pojawił się chłopak o ciemnych włosach, rozczochranych jak po drzemce, z kubkiem kawy w ręku.
– To jest Anthony – rzucił Hunter, wskazując na chłopaka, który spojrzał na mnie trochę zaspanym wzrokiem, ale zaraz potem uśmiechnął się przyjaźnie.
– No proszę, proszę, Hunter sprowadził gościa – rzucił Anthony z uniesioną brwią, zerkając na Huntera, jakby dopiero teraz zauważył, że ktoś z nim przyszedł.
– Cześć, jestem Anthony – powiedział do mnie, wyciągając dłoń, a ja uścisnęłam ją, starając się nie zwracać uwagi na jego roztrzepany wygląd.
– A ja jestem ta dziewczyna, która ratuje go z różnych opresji – odpowiedziałam z uśmiechem.
Anthony parsknął śmiechem, spoglądając na Huntera z lekkim przekąsem.
– W takim razie jesteś tu częściej potrzebna niż myślałem – rzucił ze śmiechem, patrząc na porozrzucane po podłodze książki i ubrania.
Hunter przetarł twarz dłonią, kręcąc głową.
– Dajcie mi spokój – mruknął, po czym złapał mnie za rękę i ruszył w stronę swojego pokoju.
Hunter zatrzasnął drzwi, a jego twarz wypełniła lekka czerwień, która zrobiła się jeszcze bardziej widoczna, kiedy odwrócił się do mnie. Zauważyłam, jak przestępuje z nogi na nogę, co od razu wzbudziło moją ciekawość.
– Co się stało? – zapytałam z lekkim uśmiechem, przyglądając mu się uważnie.
Hunter spuścił wzrok na swoje buty, jakby w tej chwili były czymś niesamowicie interesującym. Westchnął, po czym wzruszył ramionami, próbując zachować luz, ale rumieniec zdradzał jego zakłopotanie.
– No wiesz… – zaczął cicho, jakby niepewnie, a potem dodał: – Anthony to taki typ, który czasem odwiedzał nas w sierocińcu, organizował różne akcje charytatywne. Był jedną z tych osób, które wydawały się nie z litości, a z chęci pomocy... No i jak stamtąd odszedłem, zaproponował, żebym się tu wprowadził.
Zarumienił się jeszcze bardziej, kiedy kontynuował:
– Wtedy… miałem na niego crusha, okej? To były inne czasy.
Uśmiechnęłam się szeroko, widząc jego zażenowanie. Pokręciłam głową, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
– Serio? A teraz co, już ci przeszło? – zapytałam zaczepnie, unosząc brew, obserwując, jak Hunter się wykręca.
Przyłożył rękę do twarzy, jakby próbował zasłonić rumieńce.
– Oj, weź przestań! – mruknął. – Teraz to już przeszłość. W końcu mam ciebie, nie?
Hunter spojrzał na mnie, lekko przymykając oczy, jakby chciał uciec od tego tematu, ale po chwili westchnął i przyznał:
– Dobra, może moje ciało trochę… inaczej reagowało. – Próbował powiedzieć to jak najspokojniej, ale widziałam, że z każdą sekundą coraz bardziej się czerwienił. – Ale to nie znaczy, że jestem gejem. Po prostu... podobał mi się i tyle.
CZYTASZ
MilkShake: Chłopiec w Słonecznikach
Misterio / SuspensoChłopiec w Słonecznikach? A może Słoneczniki w Chłopcu...? Sunny niczym sobie na to nie zasłużył. Dwoje dzieci, niewinna czternastolatka i piętnastolatek, postanowili zrobić sobie żart. Żart, który wylądował w sierocińcu.