Wskazówka Dwunasta

2 0 1
                                    

Następnego dnia obudziłem się w szpitalu. Wszystko było białe, zimne, sterylne, a zapach środków dezynfekcyjnych drażnił mi nos. Głowa pulsowała, a myśli były rozmyte, jakbym przebił się przez mgłę, której nie dało się przegonić. Rozglądałem się, ale nie od razu zdałem sobie sprawę, gdzie jestem. Chciałem się podnieść, ale moje ciało było ciężkie, jakbym przez noc stracił całą energię.

Wszędzie słyszałem dźwięki — kroki pielęgniarek, szum aparatury, ciche rozmowy lekarzy. Patrzyłem przed siebie, starając się uporządkować w głowie, co się wczoraj wydarzyło. Próbowałem sobie przypomnieć każdą sekundę tamtej nocy. Nathaniel... Co z nią?

Podniosłem się powoli, czując każdy mięsień, jakby był obciążony toną ciężaru. Zobaczyłem Maxa, siedział w kącie sali na krześle, z podkrążonymi oczami. Wyglądał na wykończonego, ale gdy mnie zobaczył, wstał i podszedł bliżej.

— Hunter, jak się czujesz? — zapytał cicho. Jego głos był spokojny, ale w oczach widziałem napięcie.

— Gdzie Nathaniel? — To było pierwsze, co z siebie wyrzuciłem. Nie obchodziło mnie, jak ja się czuję. Nie obchodziło mnie to, że byłem w szpitalu. Jedyne, na czym mogłem się teraz skupić, to ona.

Max spojrzał na mnie z powagą i westchnął ciężko. — Jest na intensywnej terapii. Żyje, ale... jest w śpiączce farmakologicznej. Lekarze robią, co mogą, ale... — urwał, patrząc na mnie, jakby nie wiedział, czy kontynuować.

Zakręciło mi się w głowie. Śpiączka. To jedno słowo wywołało we mnie falę zimna. Poczułem, jak coś zaciska mi się w piersi, jakby ktoś nagle włożył tam rękę i ściskał bezlitośnie.

— Kurwa... — wyszeptałem, czując, jak ból przeszywa mnie na wskroś. — To moja wina. Wszystko to moja jebana wina. Nie powinienem tam być. Nie powinienem jej zatrzymywać. A teraz... — głos mi się załamał, a oczy zaszły łzami.

— Hunter, to nie twoja wina. — Max próbował mnie pocieszyć, ale jego słowa nie miały żadnej mocy. — Ona potrzebowała cię wtedy. Gdybyś nie był tam z nią... — zawiesił się na chwilę. — Mogłoby być gorzej.

— Gorzej? — wysyczałem przez zęby, patrząc na niego z wściekłością. — Max, kurwa, ona ledwo żyje! To ma być gorzej? Spadła z pieprzonego dachu, a ja... ja skoczyłem za nią jak pieprzony idiota! — czułem, jak gniew zaczyna we mnie kipieć, ale to była mieszanka bezradności, strachu i nienawiści do samego siebie. — Powinienem ją uratować, a nie skakać za nią, do cholery!

Max nie odpowiedział od razu, tylko patrzył na mnie z czymś w rodzaju współczucia. — Robisz, co możesz, Hunter. A ona cię potrzebuje. Potrzebuje, żebyś był silny. Nie możesz się teraz poddać.

Nie odpowiedziałem, bo wiedziałem, że to były tylko słowa, puste frazesy, które miały dać mi poczucie ulgi, choć na sekundę. Ale nie czułem nic poza bólem. Patrzyłem na swoje dłonie, które drżały. Każdy mięsień w moim ciele był napięty. Czułem, że jeśli się teraz podniosę, jeśli wyjdę z tego cholernego szpitala, nie będę w stanie wrócić.

Ale musiałem ją zobaczyć. Musiałem zobaczyć Nathaniel.

— Chcę do niej. — powiedziałem stanowczo, ignorując to, jak słabo brzmiał mój głos.

— Nie możesz teraz... — zaczął Max, ale przerwałem mu.

— Pierdol się, Max! — krzyknąłem, zrywając się z łóżka, mimo że czułem, jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. — Muszę ją zobaczyć. Nie obchodzi mnie, co mówią lekarze. Nie obchodzi mnie, kurwa, nic! — Odepchnąłem go, kiedy próbował mnie zatrzymać. Chciałem tylko iść do niej. Chciałem tylko ją zobaczyć.

MilkShake: Chłopiec w SłonecznikachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz