Wskazówka Czwarta

3 1 9
                                    

Siedziałam w swoim pokoju, wpatrując się w list od mamy Sunflowera, który trzymałam w rękach. Był napisany w taki sposób, jakby każda linijka kryła w sobie coś więcej niż słowa. Nie mogłam jednak zrozumieć, co dokładnie chciała przekazać. Miałam dziwne przeczucie, że ten list kryje jakąś tajemnicę, coś, co powinnam odkryć. Gdy już zaczynałam wnikać głębiej w jego treść, nagle przerwał mi Eric, a tuż za nim wszedł Oliver.

– Nate, musimy porozmawiać – zaczął Eric, jak zawsze, poważnym tonem.

Spojrzałam na nich i od razu wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie należała do łatwych.

– Chcemy zapisać cię do psychologa – dodał Oliver, patrząc na mnie z troską.

W tym momencie cały świat jakby się zatrzymał. Otworzyłam usta, by zaprotestować, ale oni już wiedzieli, co chcę powiedzieć.

– Nie potrzebuję psychologa – powiedziałam, próbując brzmieć pewnie. – Radzę sobie, naprawdę. To, co się wczoraj wydarzyło... to było jednorazowe, emocje wzięły górę.

Eric pokręcił głową.

– Nate, nie radzisz sobie. Wczoraj powiedziałaś nam o tym, co cię spotkało, o wszystkim, co trzymasz w sobie. To nie jest coś, co można zignorować.

– Potrzebujesz pomocy, Nate – dodał Oliver, jego głos był spokojny, ale stanowczy. – My nie możemy ci dać wszystkiego, czego potrzebujesz, ale psycholog może.

Zacisnęłam pięści, czując, jak złość i bezradność zaczynają się we mnie zbierać. Nie chciałam słyszeć tych słów. Chciałam, żeby mi uwierzyli, że dam sobie radę sama.

– Słuchajcie, ja... Ja nie chcę tam iść. Naprawdę, mogę to wszystko przepracować na własną rękę – próbowałam ich przekonać, ale oni nie odpuszczali.

– To nie jest coś, co można zrobić samemu – odparł Eric. – Musisz to przejść z kimś, kto ci pomoże to wszystko zrozumieć i znaleźć sposób, żeby się z tym pogodzić.

Zrezygnowana, westchnęłam. Wiedziałam, że nie ma sensu walczyć, bo oni i tak się nie poddadzą.

– Dobrze, zgodzę się – powiedziałam w końcu, nie patrząc im w oczy. Czułam się, jakbym przegrała jakąś bitwę, choć wiedziałam, że to dla mojego dobra.

Eric i Oliver wymienili spojrzenia, jakby wiedzieli, że nie było to proste dla mnie, ale nie ustąpili.

– Jeszcze jedno – odezwał się nagle Eric, patrząc na mnie z podejrzliwością. – Chcemy, żebyś pokazała nam swoje ręce.

Zaskoczona jego prośbą, poczułam, jak serce mi przyspiesza. Wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam przed siebie ręce. Były czyste. Żadnych śladów, które mogłyby ich zaniepokoić.

– Widzicie? – powiedziałam, próbując zabrzmieć przekonująco. – Nic tam nie ma.

Ale oni nie dali się oszukać. Eric spojrzał mi prosto w oczy, jakby widział coś, czego nie chciałam pokazać.

– Nate... pokaż uda – powiedział stanowczo, a jego głos wyrażał więcej niż prośbę. To był rozkaz.

Przez chwilę chciałam się sprzeciwić, ale wiedziałam, że nie mam wyjścia. Z ciężkim sercem podciągnęłam nogawki spodni, odsłaniając świeże cięcia na moich udach. Zapanowała cisza, a ja czułam, jakby powietrze zgęstniało. Wstyd mnie zalewał, a oni patrzyli na mnie z mieszaniną smutku i bólu.

– Nie radzisz sobie – szepnął Oliver, jakby te słowa były skierowane bardziej do niego samego niż do mnie.

Czułam, że coś się we mnie łamie.

MilkShake: Chłopiec w SłonecznikachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz