Gdy tylko weszłam do domu, Max przywitał mnie spojrzeniem, które od razu zdradzało, że coś zauważył. Ledwo zdążyłam zdjąć kask, a on już mierzył mnie wzrokiem, skupiając się na czarnej bluzie, którą miałam na sobie.
– To nie twoja bluza – stwierdził bez wahania, przekrzywiając głowę.
Próbowałam się wykręcić: – No... pożyczyłam ją od koleżanki, bo było zimno...
Max uniósł brew, ewidentnie nie kupując tego kłamstwa. Skrzyżował ramiona na piersi, patrząc na mnie jak na uczennicę przyłapaną na ściąganiu.
– Koleżanki, mówisz? – zapytał, tonem, który świadczył, że zaraz odkryje prawdę. Westchnęłam, wiedząc, że nie mam wyjścia.
– No dobra, to od Huntera – przyznałam w końcu, przewracając oczami.
Max zmarszczył czoło, jakby to imię wystarczyło, żeby zrozumieć, o co chodzi. Podszedł bliżej, a potem... uklęknął, żeby być na mojej wysokości. Jego oczy były poważne, a ton troskliwy, ale stanowczy.
– Słuchaj... wiem, że możesz mieć teraz mętlik w głowie, ale musisz mi uwierzyć – powiedział powoli. – Ten chłopak nie jest dla ciebie. Hunter to kłopoty. Wiem, że myślisz, że możesz go zmienić albo że on cię rozumie, ale to nie tak.
Zawahałam się, czując, jak jego słowa docierają do mnie, ale jednocześnie miałam w głowie sprzeczność. Przecież Hunter nie był aż tak zły... prawda? Jednak Max widział więcej, niż chciałam przyznać.
– Zasługujesz na coś więcej niż ktoś, kto cię tylko bawi i robi ci mętlik w głowie – kontynuował, kładąc mi ręce na ramionach. – Przemyśl to, zanim zrobisz coś, czego będziesz żałować.
Poczułam ścisk w gardle. Wiedziałam, że Max ma rację, ale... jednocześnie Hunter był jedyną osobą, która w tym dziwnym czasie wydawała się mnie rozumieć, choćby w minimalnym stopniu.
– Przecież nienawidzę Huntera – wyrzuciłam z siebie, patrząc Maxowi prosto w oczy. – Nigdy go nie lubiłam. Nawet kiedy mnie przytulał, całował... Nawet teraz, kiedy dał mi tę cholerną bluzę.
Max przyglądał mi się przez chwilę w ciszy, jakby analizował każde moje słowo.
– Więc dlaczego mu nie przypierdoliłaś? – zapytał spokojnie, ale z nutą prowokacji.
Zamrugałam zaskoczona jego pytaniem. Oczywiście, że miałam ochotę to zrobić. Hunter był irytujący, a jego pewność siebie doprowadzała mnie do szału. Powinien już dawno dostać ode mnie po twarzy... ale tego nie zrobiłam. Dlaczego?
– Bo... – zawahałam się, szukając odpowiedzi w głowie, ale ona nie przychodziła. – Sama nie wiem. Może dlatego, że... – zamilkłam, bo cokolwiek bym powiedziała, brzmiałoby jak wymówka.
Max pokręcił głową, uśmiechając się delikatnie. – Może dlatego, że w głębi duszy wiesz, że nie chodzi tylko o nienawiść. – Uniósł brew, jakby chciał dać mi do zrozumienia coś, czego nie chciałam przyznać przed samą sobą. – Nienawiść i fascynacja to czasem dwie strony tej samej monety.
– Fascynacja? – wybuchnęłam. – Max, on mnie doprowadza do szału!
– A jednak go nie odpychasz – odparł, wstając. – To nie jest takie proste, jak ci się wydaje. Może najpierw musisz sobie to poukładać.
Stałam tam z zaciśniętymi pięściami, zła, sfrustrowana... ale jednocześnie z czymś jeszcze, co nie dawało mi spokoju. Czy naprawdę mogło chodzić o coś więcej niż nienawiść?
Leżąc na łóżku, wpatrywałam się w sufit, próbując wyciszyć myśli, które kotłowały mi się w głowie po rozmowie z Maxem. Dlaczego w ogóle zaczęłam o tym myśleć? O Hunterze? Moje serce przyspieszyło, kiedy usłyszałam ciche "ding" telefonu. Sięgnęłam po niego bez entuzjazmu, ale kiedy zobaczyłam, kto napisał, poczułam dziwne ukłucie w żołądku.
CZYTASZ
MilkShake: Chłopiec w Słonecznikach
Mystery / ThrillerChłopiec w Słonecznikach? A może Słoneczniki w Chłopcu...? Sunny niczym sobie na to nie zasłużył. Dwoje dzieci, niewinna czternastolatka i piętnastolatek, postanowili zrobić sobie żart. Żart, który wylądował w sierocińcu.