Leżałam wpatrzona w sufit, a Hunter siedział obok mnie na skraju łóżka, delikatnie gładząc mnie po czole kciukiem. Mijały kolejne minuty w ciszy, którą trudno było przełamać. Czułam jego spojrzenie na sobie, ale nie miałam siły na nic więcej niż wpatrywanie się w białe, sterylne ściany.
— Nate — odezwał się w końcu, bardzo cicho. — Co ci siedzi w głowie?
— Że wszystko jest bez sensu — westchnęłam. — I że tak bardzo się boję o Sunny’ego… i że nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam to wszystko.
Hunter przysunął się bliżej, jego głos był ciepły i troskliwy.
— Wiem, że wszystko jest przytłaczające. Ale wiesz, że nie musisz być z tym sama, prawda? — powiedział, wpatrując się we mnie intensywnie. — Jestem tutaj. Max też. Nawet jak cię to wkurza. Mamy cię na oku, Nate. Nie puszczamy.
— A co, jeśli ja nie chcę waszego wsparcia? — wymamrotałam z goryczą, choć w głębi duszy wiedziałam, że te słowa są tylko ucieczką. — Co, jeśli nie umiem tego przyjąć?
Hunter westchnął, przestając głaskać mnie po czole, ale nie odsunął się ani na centymetr.
— Wtedy będziemy czekać, aż sama zobaczysz, że warto. Nawet jeśli zajmie ci to dłuższą chwilę.
Milczałam, czując się z jednej strony otoczona opieką, a z drugiej wciąż zagubiona.
— Jesteś takim… — zawahałam się, patrząc na jego skupioną twarz. — Takim cholernie upartym idiotą, Hunter.
— Tak, wiem. — Uśmiechnął się lekko, a ja poczułam, jak przez moment ten ciężar odrobinę się zmniejsza.
Hunter nagle rzucił mi spojrzenie pełne prowokacji i uśmiechnął się, mrużąc oczy.
— Wiesz, Nate… — zaczął, opierając się nonszalancko na łokciu. — Nie żeby coś, ale ta szpitalna koszulka wyjątkowo podkreśla twoje… — przerwał, patrząc bezczelnie w dół.
Poczułam, jak momentalnie robię się czerwona. Spojrzałam na niego ze złością, nie mogąc uwierzyć, że w ogóle odważył się coś takiego powiedzieć.
— Hunter, ty... kretynie! — syknęłam, po czym bez chwili wahania wycelowałam pięścią prosto w jego krocze.
— AŁA! — Hunter jęknął, natychmiast zwijając się w pół, a jego prowokacyjny uśmieszek zmienił się w grymas bólu. — Dobra, przepraszam, przepraszam! — wysapał, trzymając się za miejsce, które właśnie potraktowałam dość brutalnie.
— No, to teraz masz nauczkę! — rzuciłam, z satysfakcją patrząc, jak próbuje złapać oddech, a ja skrzyżowałam ręce na piersi, dumna z siebie.
— Złośnica... — jęknął po chwili, kiedy odrobinę się wyprostował, próbując wstać. — Ale wiesz, że i tak cię lubię, nie? Nawet jak jestem... uszkodzony.
Zaśmiałam się z jego nieszczęścia, bo nawet w tej sytuacji wyglądał na rozbawionego.
— Jak masz zamiar się tu odzywać, to lepiej bez komentarzy na mój temat, Hunter.
Hunter zgiął się w pół, narzekając, a ja, próbując się opanować, po prostu wybuchłam śmiechem.
— Dobra, serio, przestań się tak drzeć, Hunter. Przesadzasz! — ledwo wydusiłam między kolejnymi wybuchami śmiechu.
— Przesadzam? — Uniósł się i spojrzał na mnie z teatralnym wyrzutem, a potem ułożył się obok i bez ostrzeżenia przewalił mnie na łóżko. — Zapłacisz za to, Nate. Normalnie… odszkodowanie moralne. Cierpię!
CZYTASZ
MilkShake: Chłopiec w Słonecznikach
Mistero / ThrillerChłopiec w Słonecznikach? A może Słoneczniki w Chłopcu...? Sunny niczym sobie na to nie zasłużył. Dwoje dzieci, niewinna czternastolatka i piętnastolatek, postanowili zrobić sobie żart. Żart, który wylądował w sierocińcu.