Rozdział 23

141 6 1
                                    

                                        Sophia

Przyjemne ciepło, które rozlewa się na moim udzie, przenosi się w górę i dół. Zaczynam szamotać się nogami, bo zaczyna mnie ten dotyk łaskotać.

-Od kiedy śpisz bez majtek? - usłyszałam męski donośny głos.

Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą Williama. Szlak, teraz nie wiem jak mam mu powiedzieć, że zapomniałam majtek z kuchni mam nadzieję, że Thomas je stamtąd zabrał.

-Kruszynko? - zapytał William, a jego palce dotknęły mojego podbródka delikatnie go unosząc bym na niego spojrzała.

-Zjadłabym śniadanie Will - odpowiedziałam, mając nadzieję, że zrozumie jak bardzo teraz nie chce na takie tematy rozmawiać.

-W takim razie chodźmy - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.

Zerwałam się z łóżka i chciałam już wyjść z pokoju, lecz przed moimi oczami przeleciała jakaś szmatka, schyliłam się by to podnieść okazało się, że są to bokserki Williama.

-Włóż to, nie chcę żeby widział to co należy do mnie.

Mówiąc to po prostu mnie minął i zszedł do kuchni, pospiesznie ubrałam jego bokserki i ruszyłam za nim. Gdy byłam już na dole Thomas nadal spał na kanapie, a Will zaczął trzaskać szafkami.

-Ciszej, nie widzisz, że śpi? - zapytałam szepcząc.

-Jakoś mało mnie to obchodzi. - prychnął - Robię jajecznicę, masz ochotę jeszcze na kawę? - zapytał, rozbijając jajka.

-Tak z mlekiem poproszę - odpowiedziałam i usiadłam przy blacie.

William włączył ekspres, który naprawdę głośno chodził, a ja w tym samym czasie ujrzałam plamę na blacie, na tym samym blacie, gdzie wczoraj zbliżyłam się z Thomasem.

-Szlak - pisnęłam.

-Co się stało? - spytał William trzymając patelnię, a na niej smażyły się jajka.

-Ooohhhh, miałem ciekawą i ciężką noc czemu nie dacie mi pospać choć trochę dłużej - jęknął Thomas.

Odwróciłam się i spojrzałam na niego jego wzrok już był skierowany na mnie. Uśmiechnęłam się niekontrolowanie, a on puścił mi oczko. Wstał i rozciągnął się ukazując w pełni swoje ciało jak ten grecki posąg. Nie mogłam się napatrzeć. Usłyszałam chrząknięcie z drugiej strony, więc odwróciłam głowę, William właśnie kładł dla mnie talerz oraz kawę, zabrałam się do jedzenia, by nie musieć nic mówić.

Thomas podszedł do blatu i usiadł naprzeciwko mnie nalał sobie wody do stojącej obok szklanki i pił z wygłodniałym wzrokiem patrząc na mnie. William usiadł obok mnie stukając kubkiem o blat, gdy go odstawiał, przybliżył się do mnie i pocałował w skroń, a Thomas cały czas na mnie patrzył.

-Pasują Ci te moje bokserki. - wyszeptał William tak, by usłyszał te słowa Thomas.

-Jakie bokserki? - warknął niebieskooki.

-Moje, ujrzałem ją dziś rano bez bielizny, przecież nie mogła tak zjeść na dół, ty tu jesteś. - odpowiedział prowokująco William i popijał kawę ze swojego kubka.

Thomas zacisnął dłoń w pięść, i popatrzył na mnie, uniósł prawą brew i sięgnął za siebie a następnie rzucił przed Williama moje podarte białe stringi.

-Masz na myśli bez tych majtek ją dziś ujrzałeś? - zapytał, chociaż dobrze znał odpowiedź Thomas.

William się nie ruszał tylko wpatrywał w leżącą przed nim bieliznę. Chciałam dotknąć jego ręki, lecz się odsunął dalej wpatrując się w biały materiał. Zwróciłam się do Thomasa, a on siedział zadowolony z siebie.

-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam oskarżycielsko.

-No ale co? Pokazałem, że też tu mam jakiś głos, że też tu jest dla mnie jakieś miejsce. Sama wczoraj powiedziałaś... - nie dokończył, bo William szarpnął mnie bym na niego spojrzała.

-Pieprzyłaś się z nim? - zapytał z wielkim bólem w oczach.

-Nie - odpowiedziałam odrazu.

-To skąd ma twoje majtki i to w dodatku podarte - powiedział i następnie uderzył pięścią w blat.

-Ja.. ja po prostu.. to jest ciężki czas Will... on mi pomógł... - złapałam się za głowę i zaczęłam nią kręcić na boki, łzy wzbierały mi się w kącikach oczu. - Ja mam raka Will..

-Co? - zapytał zszokowany.

-Zamknij się Sophia. - krzyknął Thomas.

-Dlaczego? Dlaczego mam się zamknąć jeśli to prawda? - krzyczałam i zaczęłam płakać. - I tak umrę... chciałam Thomasa chociaż na chwilę, moje ciało na niego reaguje ją całą na niego reaguje, ale uwielbiam też Ciebie Will i ciebie też chcę nie chce z Ciebie rezygnować.

-Bo nie jesteś chora Sophia to było wszystko ustalone, by dalej Tobą manipulować.

-Co? - teraz to powiedzieliśmy w jednym czasie ja z Williamem.

-Wczoraj, gdy poszłaś spać, spotkałem się z moim dobrym znajomym, miał mi sprawdzić tego lekarza oraz całą twoją dokumentację. To było oszustwo, miałaś się do niego odezwać i miał cię faszerować lekami. - odpowiedział Thomas i ruszył z powrotem do salonu słyszałam jak coś szeleści i wrócił do nas rzucając przed nami teczki z papierami.

Nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam przeglądać dokumenty, okazało się, że lekarz wcale nie był lekarzem tylko aktorem cóż za zaskoczenie, przecież to Las Vegas, pełno tu aktorów i grzeszników w jednym. Według tej dokumentacji miałam dobre wyniki, a bóle brzucha wynikały z nerwów i stresu co przekładało się na żołądek stąd te skutki uboczne.

Najważniejsze było jednak, że jestem zdrowa.

-To to wszystko prawda? Sprawdzone na sto procent? - zapytałam.

-Tak skarbie jesteś zdrowa, nie umrzesz. - Thomas wstał i podszedł do mnie obejmując moją dłoń.

Wstałam i przytuliłam się do niego, szepnęłam ciche dziękuję, zrobił to dla mnie wszystko sprawdził, był naprawdę cudem od Boga dla mnie.

-Kto to zlecił? - zapytał William, nadal przeglądając dokumenty.

-Pan Black. - odpowiedział, po czym spojrzał na mnie - Twój ojciec.

-Nie wiem ale wcale nie jestem zdziwiona... - jęknęłam znowu siadając na miejsce. -Musimy porozmawiać, tak na poważnie.

Thomas zasiadł naprzeciwko mnie, a Will zamknął dokumenty i spojrzał na mnie.

-Chcę z wami być, chcę się wami cieszyć, bawić się z wami oraz kochać, naprawdę tego chcę. - mówiłam patrząc to z jednego na drugiego - Nie chce rezygnować z żadnego z was, proszę powiedzcie co o tym myślicie?

-Mi tam pasuje, chciałbym zobaczyć Williama nago - odezwał się Thomas, a następnie się zaśmiał.

Odwzajemniłam jego głupi uśmieszek i spojrzałam teraz na Williama, patrzył na mnie w zamyśleniu otwierał i zamykał usta. Ewidentnie chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co.

-Will? - spytałam.

-Nigdy nie byłem w trójkącie.. to dla mnie nowość, a nawet go nie trawię. - wyrzucił rękę w stronę drugiego mężczyzny.

-Williamie pamiętaj od nienawiści do miłości jest cienka granica - powiedział, a następnie pocmokał  i dodał - Kiedyś nie myślałem o tym, że mogę przespać się z facetem, dopóki nie poznałem Dexa on mnie wprowadził do pokoju grzechu, a następnie nie mogliśmy bez siebie żyć. Aż w końcu Dex poznał kobietę i wyjechał, ale nadal jesteśmy w kontakcie.

-Naprawdę tego chcesz? - spytał mnie William patrząc na mnie.

-Tak Will, pragnę tego - powiedziałam.

-Dobrze kruszynko, spróbuję dla Ciebie - wstał i pocałował mnie namiętnie.

Po pocałunku spojrzałam na Thomasa, który patrzył podnieconym wzrokiem na nas. Uśmiechnęłam się do niej i przywołałam palcem. Jak na zawołanie wstał i ruszył w naszą stronę.

Boże trzymaj mnie w opiece, bo ten dzień będzie podwójnie wyczerpujący.

Urodzona, by umrzeć (I TOM BORN TO DIE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz