Nadszedł ten dzień, który nazywaliśmy dniem ostatecznym. Dzisiaj mieliśmy zrealizować naszą zemstę na moim ojcu. Przygotowałam śniadanie dla chłopców, nie mogłam spać w nocy cały ten stres i nerwy.
-Kocie nie śpisz? – wbiegł do kuchni Thomas.
-A ty? – zapytałam również zdziwiona,
-Musiałem pobiegać, by oczyścić myśli. – odpowiedział siadając przy stole, do kuchni również wszedł William.
-Zrobiłam wam śniadanie – podałam z uśmiechem im talerze na stole.
-Ty też coś zjedz – odparł Will odsuwając swój talerz w moją stronę. – Jedz, ja sobie nałożę – nakazał.
-Nie jestem głodna naprawdę – odpowiedziałam, lecz gdy spojrzałam na Thomasa już na mnie patrzył złowrogo.
-Jedz. – warknął.
I tak z nimi nie wygram, Will już usiadł naprzeciwko mnie i zaczął jeść, zmusiłam się do przeżucia bekonu, lecz zrobiło mi się niedobrze. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam w kierunku łazienki, nawet nie zamknęłam drzwi od razu uklękłam przy muszli i zaczęłam wymiotować. Poczułam dłonie na czole, a następnie jak moje włosy się unoszą. Gdy już wiedziałam, że to koniec podniosłam się i skierowałam się do umywalki, by umyć twarz oraz zęby. Chłopcy mi towarzyszyli, lecz nic nie mówili.
-Słuchać? – sapnęłam, gdy nakładałam pastę do zębów na szczoteczkę.
-Co ci jest? – zapytał zmartwionym głosem Thomas.
-To nerwy, stres, boje się dzisiejszego dnia – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Bardzo się denerwowałam i stresowałam, dlatego to jedyne wyjaśnienie.
-Przygotujmy się – powiedział William i wyszedł z łazienki.
Ja również skierowałam się do pokoju, by się ubrać. Założyłam czarne obcisłe jeansy, czarną koszulkę i tego samego koloru skórzaną kurtkę. Naszym kolorem przewodnim w misji był kolor. Chłopcy ubrali się podobnie do mnie, jedyne czego im zazdroszczę w tym momencie, to że jeden jest łysy, a drugi ma krótkie włosy, ja swoje muszę związać, by nie przeszkadzały mi podczas wykonywanego zadania.
-Dex jest na miejscu, zlokalizował czterech ochroniarzy przed wejściem. – poinformował nas Thomas, który teraz już siedział na łóżku.
-Nie wiem czy to dobry znak jak przed wejściem ich jest czterech, to ciekawe...
-Ile będzie w środku – dokończył moją myśl razem ze mną William.
-Ludzie Dexa się tym zajmą, ufam mu, będzie dobrze. – odparł Thomas – Jak gotowi to jedźmy.
Cała nasza trójka skierowała się do BMW X5 Thomasa, on też prowadził, gdy byliśmy już w środku każdy po sobie się spojrzał, lecz nic nie powiedział, a następnie ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca.
Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że budynek jest naprawdę sporych rozmiarów, a wokół jest tylko las. Ludzie Dexa i on sam czekali na nas w umówionej lokalizacji, zaparkowaliśmy auto i z niego wyszliśmy.
-Bracie witaj! – krzyknął, chłopak, który wyglądał na nie więcej niż 25 lat, lecz jego mięśnie przeczyły tak młodemu wieku, był wysoki, a włosy miał koloru białego, zaciekawiły mnie jego oczy, gdy na mnie spojrzał była to czysta spokojna zieleń.
Ktoś mnie szturchnął, a ja wybudziłam się jakby z transu. Rozejrzałam się i osobą, która to zrobiła był William.
-Na co tak patrzysz? – zapytał.
![](https://img.wattpad.com/cover/374946094-288-k533376.jpg)
CZYTASZ
Urodzona, by umrzeć (I TOM BORN TO DIE)
RomanceŻycie Sophii było usłane różami, dopóki nie dowiedziała się co tak naprawdę robił jej ojciec i jak ją wykorzystywał, gdy zaczną wychodzić tajemnice na jaw Sophia nie zawaha się by ochronić przy tym najbliższych. Czy miłość, która zbuduje w tym piekl...