13

119 12 5
                                    

Ten moment trawał krótko, ale zapadnie w mojej głowie na długo z jednej strony przerażał mnie fakt, że ktoś miał zdjęcie brata mojej przyjaciółki o ile tak mogłem nazwać Lizz, wciąż odwzorowywałem w głowie tą scenę, najbardziej przyjrzałem się szczegółowi jakim był jakiś napis na fotografi, byłem dalej od biurka więc nie mogłem odczytać co tam było, pomyślałem o tym co mogli by zrobić Asherowi, albo czy w ogóle go znali.

- Masz - Chłopak podał mi telefon a ja go od niego wzięłem i od razu włączyłem a na ekranie pokazało się mnóstwo wiadomości, żadna nie była od Shane czy Willa, ani nawet lizzie, niektóre od jakiś sklepów lub konta bankowego, które zostało doładowane.

Przelali mi pieniądze, ale nie zwrócili uwagi, że mnie nie ma?

Była jedna wiadomość, od jednej osoby, której się nie spodziewałem, żeby do mnie napisała, sam nie wiedziałem, że mam jego numer, no może jedynie na jakieś pracę w grupach w szkole albo informacje odnoście drożyny koszykówki.

Debil:
Stary żyjesz? Nie było cie dzisiaj i wczoraj w szkole

Wpatrywałam się w wiadomość bo była to dla mnie nowość, kogoś interesowało co się ze mną dzieje? Martwił się? Rogersa interesowało moje życie? Po drugie kurwa jakie "I wczoraj" to ile ja tu jestem?

- Kiedy mnie porwałeś idioto? - Byłem trochę wkurwiony bo ani moja rodzina nie była tym przejęta, ale w jakimś celu miałem zamontowany nadajnik w telefonie, to po chuj on jest skoro nikt go nie używa?

- Przypominam, że gdyby nie ja pieprzyłbyś się ze mną, no jesteś tu jakiś dwa, trzy dni - wytrzeszczyłem oczy w szoku spowodowanym, że byłem tu dosyć długo a tylko Asha interesowało moje zniknięcie.

W zasadzie dlaczego?

To było jedno z kilku pytań krążących po mojej zajebistej głowie, Rogers zawsze był inny, niby był dosyć ładny, to muszę mu przyznać, jego charakter był dosyć zmienny czasami zachowywał się jak rozpuszony bachor, niekiedy był ofiarą losu.

Wpatrywałam się w ekran telefonu z transu myślowego obudził mnie chłopak będący obok mnie.

- Idziesz czy chcesz się jeszcze pomiziać? - Zapytał ironicznie a ja prychnełem, wiele osób uznało mnie za psychola bo dosłownie zostałem uprowadzony przez tych ludzi a teraz w miarę normalnie z nimi rozmawiam, inni by zapierdalali aby uciec a ja siedzę tu dobre kilkanaście minut i myślę nad odpowiedzią dla Asha.

- Spierdalaj - Mruknąłem pod nosem, podszedłem w stronę drzwi jakie były tutaj jedyne i je otworzyłem, znajdowałem się chyba w jakimś domu bo pokój w jakim byłem wyglądał jak salon, dosyć ustrojnie przyzdobiony, bardziej przeważał czarno-biały trochę ciemnego niebieskiego.

Wszedłem w głąb domu, może i nie powinienem bo to czyjś dom no ale kurwa porwali mnie to chociaż pozwiedzać se chyba mogę.

- Ładnie tu co nie? - Odwróciłem wzrok w kierunku jakim dobiegał głos dobrze mi już znany - Harry jestem - Dopiero teraz skojarzyłem sobie jego imię oraz wygląd bo tym razem nie miał już kominiarki i jak się nie myliłem bo jego włosy zgrabnie opadały na czoło, kolor lekkiego brązu wraz z czarnym ładnie się komponował.

- Mnie chyba znasz - Powiedziałem rozglądając się po mieszkaniu jeszcze przez dłuższy czas. Dalej w głowie miałem zdjęcie z biurka, byłem zaciekawiony tym tematem, ale na razie nie chciałem się narzucać więc wolałem wrzucić to do listy jaka zwała się "mam w dupie, zrobię potem"

Jeszcze przez jakiś czas pogadałem z Harrym, omijaliśmy temat porwania, zachowywaliśmy się jak starzy kumple, po dopytywania kilkukrotnie i wielu nie udanych próbach dowiedziałem się, że ma dziewiętnaście lat, przy okazji wystalkowałem jego instagrama, co może być kiedyś przydatne, lub po prostu będę chciał się wyżalić z życia.

Zdałem sobie sprawę że moje grono przyjaciół liczy równe trzy osoby, oraz jedną połowę, którą jest Rogers, to dosyć dużo jak na sytuację w drugiej klasie, kiedy jedyne byłem z bliźniakiem w zasadzie robił to z przymusu od Willa, który jak się dowiedział, że cały czas na przerwach chodzę sam, kazał mu chodzić za mną jak jakaś niańka, mimo, iż mamy tyle samo lat. Sam Dylan nie był lepszy, bo miał mnie w dupie, co nie było fajne, gdy koledzy jego mnie kopali za szkołą a on nie zwracał na to uwagi, potem zacząłem chodzić na boks, teraz jak ktoś na mnie spojrzy krzywo ma od razu wpierdol.

Nieliczni mówią, że nie chamuje złości, ale oni chyba nie znają Dylana, pamiętam jak raz wzięłem jego serek z lodówki a on się na mnie rzucił jak na jakiś worek treningowy, najlepsze jest to, że nikt wtedy mi nie pomógł i sam musiałem opatrywać rany na ciele, cud  wtedy chciał abym, żebym nie miał wtedy bandaży, musiałem zniszczyć moją koszulkę aby zatamować krew wypływająca z mojego brzucha.

Idę właśnie w stronę rezydencji, gdy zaczynałem się zbliżać, mój stres narastał z każdą możliwą chwilą, na telefonie nie było, żadnego nowego powiadomienia, ja sam nie chciałem do kogoś pisać o podwózkę czy inne gówno, bo i tak by pewnie nie odpisali, zachowywują się jakbym nie istniał i był jebanym cienień.

Zanim dotarłem do domu zachaczyłem sklep, kupiłem w nim jakąś tanią wódkę i fajki od razu dwa opakowania, bo coś czuję, że dzisiaj jedno wypalę w nocy, szczególnie jak usłyszę krzyki lub ciszę.

Wchodziłem do domu, jednak nic nie słyszałem, nawet żadnych ruchów, czy innych bzdet, wywnioskowałem z tego, że nikogo nie ma w rezydencji, kierowałem się do kuchni, tu też nikogo nie spotkałem, byłem ciekawy gdzie wszyscy byli, na blacie w kuchni była jedna pojedyncza karteczka, podszedłem do niej i po woli ją otworzyłem, po przeczytaniu zawartości małego liściku, kartke i telefon, które miałem w ręce spadły na ziemię, ich huk rozniósł się po pustym pomieszczeniu w uszach zaczęło mi dźwięczeć od natłoku myśli jakie w tej chwili nawiedziły moją głowę, w kółko  powtarzałem sobie, że to nie prawda.

To nie może być prawda

To nie może się tak skończyć

To moja wina?

Zerknęłam jeszcze na napis leżący na podłodze a jego treść odtwarzała mi się w myślach, dodawając coraz większego przerażenia.
                                                    
          Tony jak wrócisz jedź do   
          szpitala, jest bardzo źle z...
         .............                    

~~~~~

No to co Polsat?

Macie dzisiaj 2 rozdziały bo mi się nudzi [sory że ten jest krótki ale nie chce mi sie)

:>>>

Tony Monet / Życie 🚬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz