4

479 16 6
                                    

Pov ???:

Jechałam autem do domu rodzinnego, niby mieszkamy w tym samym mieście co nie zmienia faktu że i tak lepiej mieszka się samemu chociaż ja był tak wolała, mieszkam z bratem, który siedzi obok mnie na miescu kierowcy i stuka palcem o kokpit [nie znalazłam słowa by to opisać jakby na końcu rozdziału macie wytłumaczenie) zaczęło mnie to denerwować.

- Przestań - Wycedziłam przez zamknięte zęby bo ten dźwięk doprowadzał mnie do szału, zerknęłam na torbę prezentową i lekko się uśmiechnęłam na widok karteczki z imieniem mojej młodszej siostry.

- myhy...o kurwa patrz - Powiedział i wskazał ręką miejsce od razu tam spojrzałam a ujrzałam chłopaka pod drzewem, na jego nodze był motor, który zapewne nie umożliwiał mu wstania, patrząc chwilę doszłam do wniosku, że chłopak nawet nie próbuję.

Staliśmy na czerwonym świetle mimo że droga była bardzo szybka były tu światła nikt ich nie przestrzegał, ale mój brat akurat dzisiaj mu się zachciało być grzecznym, po ostatniej akcji w jego szkole nie uwierzę że jest przykładnym człowiekiem.

Wyszłam z auta i podeszłam do nieznajomego był poobijany a na twarzy  widniała mocna rana krwi, która szła od tyłu głowy, wiedziałam, że albo rozbił sobie całą głowę lub tylko ją mocno pocharatał.

Przykucnęłam obok i przejechałam opuszkami palców po jego włosach, wzdrygnelam się gdy poczułam zimną skórę, oddychał ale był cały lodowaty, wyjęłam telefon I zadzwoniłam po karetkę.

Po niecałych dwudziestu minutach medycy zabrali chłopaka do ambulansu, jeden podszedł do mnie.

- Dobrze, że pani zadzwoniła - uśmiechnęłam się niemrawie i odwzajemniłam uścisk dłoni, porozmawiałam jeszcze trochę i dowiedziałam się, że osoba, której pomogłam nazywa się Tony, można było to poznać po tym jak lekarze odblokowali telefon a w kontaktach zadzwonili do jego brata, byłam ciekawa dlaczego nie do rodzica lub skąd wiedzieli, że to jego brat.

...

Wraz z bratem siedziałam przed salą szpitalną i gapiłam się na moje ręce, którymi się bawiłam.

- Musimy tu siedzieć? - Zapytał Znudzony Asher, wiedziałam, że nie chce mu się, bo wolał by się zająć imprezą organizowaną u jakiegoś jego kolegi, w zasadzie nawet ich nie znałam, miałam poznać niedługo, kiedy wraz z mamą przeprowadziliśmy się tutaj a mój brat poszedł od razu do szkoły, ja tak jednak nie mogłam, wszystkie formalności związane z miejscem mojego dawnego pobytu musiały być rozwiązane, dlatego dopiero teraz będę mogła uczęszczać do prywatnego liceum.

- Tak - Mruknełam, gdy do powieszenia weszliśmy jacyś chłopcy, jeden wyglądał jak cegła a drugi jak lód, była też dziewczyna, domyślam się, że jest młodsza od demnie a z jej policzków ściekały łzy, nagle wzrok najstarszego z nich zatrzymał się obok mnie, zauważyłam, że mój brat się spiął i przybliżył się do mnie.

- Myślę że powinniśmy iść...- Powiedział zestresowany do mojego ucha, zdziwiłam się bo to był stan, który był rzadki u niego.

Pokiwałam przecząco głową i wiedziałam że wkurzyłam Asha bardziej, ale chciałam wiedzieć co z chłopakiem, nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, odwróciłam się i zobaczyłam umięśnionego człowieka a jego wyraz twarzy ukazywał wkurwienie.

- To ty znalazłaś mojego brata w lesie? - Niby spokojny głos ale wzbudzał strach.

- Um...tak, był nieprzytomny pod drzewem...więc zadzwoniłam po karetkę - Wypowiedziałam to tak jakby mnie przesuchiwał.

- Dziękuję - Tym razem odezwał się ten najstarszy i od razu się uśmiechnęłam lekko, niby był to zimny jak i poważny człowiek to wyczułam wdzięczność w jego głosie.

- To nic wielkiego...- Mruknełam do siebie.

Po nie całych dwóch godzinach, siedziałam sama z rodziną nieprzytomnego bo mój brat wybrał robienie imprezy, niby też bym mogła się rozerwać tam, ale jakoś serce i rozum podpowiadało mi żebym została tutaj i czekała na jakiś sygnał, jakiś lekarz wyszedł z sali i poinformował nas że Tony jest cały i zdrowy jedynie ma bandaż na głowie, weszłam do sali po jego rodzinie, nie chciałam robić nie miłej atmosfery więc czekałam aż oni wyjdą a gdy byłam już w środku, popatrzyłam na zabandażowaną głowę nastolatka.

- Cześć...- Powiedziałam cicho, bo nie wiedziałam czy on mnie tutaj chce.

Odwrócił głowę z moją stronę jego oczy były czerwone ale nie od łez a bardziej zmęczenia, miał operacje więc był nieprzytomny a z tego co słyszałam bolało go to, bo leki i zastrzyk nie działał tak jak powinien, dał rade a to podziwiałam.

- Hej...- jego ton wskazywał na zmęczenie, bo powiedział to tak samo cicho co ja, ale u niego dało się jeszcze usłyszeć ból.

Podeszłam do niego a on cały czas wpatrywał się we mnie i uśmiechał sie, albo starał, chociaż mu się chciało udawać, to jedyna rzecz na jaką ma siłę pewnie.

Gadaliśmy tak jeszcze przez jakiś czas, Tony bardzo się otworzył przed demną, nie wiedział jedynie kim jest mój brat w sumie jak tak na to patrząc nie wie nic prawie o mnie jedynie jak mam na imię czy co lubię robić czasami a ja o nim dowiedziałam się bardzo ciekawych jak i przykrych rzeczy, zastanawiałam się dlaczego chłopak nie chciał się przebrać w strój szpitalny, domyślam się że to przez to jaki jest brzydki lub niewygodny.

~~~~~

Dzisiaj miałam chujowy dzień dlatego macie krótki rozdział :))

Znaczenie słów:

Kokpit - spełnia wiele ważnych funkcji, dzięki czemu często bywa nieocenioną pomocą dla kierowców. To właśnie tutaj można regulować klimatyzację czy ogrzewanie, obsługiwać poszczególne światła czy nadzorować pracę samochodu.

Tony Monet / Życie 🚬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz