Gdy już się ogarnąłem, stanąłem przed ogromnym lustrem, które było na ścianie, zacząłem przyglądać się swojemu ubiorowi i sylwetce, miałem ubrane zwykłe czarne dresy a do tego losowa koszulka, szczerze miałem wyjebane czy ktoś zobaczy moje cięcia, ale po chwili uznałem, że jednak mogą być dam moi bracia a na konfrontacje z nimi nie chce dzisiaj się narazić.
O dziwo spałem teraz normalnie więc jestem wypoczęty, zszedłem na dół i zastałem Willa i lizzie, jej to w szczególności się nie spodziewałam, wiedziałem że czasami chodzi na bankiety, ale, żeby do mojego domu przychodzić.
- ...Część - Mówię niepewnie bo za bardzo nie wiem w jakich okoliczność zawitała w moje progi.
Dziewczyna obróciła się w moją stronę bo cały czas rozmawiała z moim bratem, podbiegła do mnie i się przytuliła, na ten gest spiołem się, w głowie miałem jedną myśl
Asher lepiej przytula
Odrzuciłem tą myśl szybciej niż dotarła do mnie, objąłem ją jednym ramieniem, ale dalej byłem zmieszany.
- Idziemy na imprezę do Victora - powiedziała to tak szczęśliwie jak nigdy, sam nie wiedziałem na jaką domówkę idę, ale każda możliwa spędzona chwila w jej towarzystwie jest cudowna.
Odsuneła się od demnie, zauważyłem szczęśliwe spojrzenie Willa, bo pewnie myśli, że to jakaś moja dziewczyna a z faktu, że jej nie dałem kosza albo po prostu olałem, myśli, że to taka na zawsze, co nie powiem był duży błąd, była moja przyjaciółką, jedyną w zasadzie.
Zebraliśmy się i już mieliśmy wychodzić, zatrzymała mnie moja siostra, której miną była płaczliwa, kurwa czemu ona znowu ryczy?
- Co? - Niechętnie przystanołem w drzwiach od garażu, lizz wsiadła do auta, bo dałem jej kluczyki od samochodu by mogła się jeszcze ogarnąć w lusterku.
- Jeśli...jej coś zrobisz... - Mówiła przerywając pociągnięciami nosem - To powiem Vincentowi... - Kurwa jeśli ona coś wie na mój temat? Wkurzyłem się w jednej chwili -...Co zrobiłeś Monie -
Japierdole mimo, że nie trzymam z nią kontaktu to i tak mam problemy przez tą blondynkę, nic jej nie zrobiłem, jedynie przeleciałem i do tego z zabezpieczeniem więc bachora nie ma, powinna się cieszyć a nie jakieś szopki odstawiać z Haille.
Mruknąłem coś i zamknąłem jej drzwi od garażu przed nosem, podszedłem do auta i kącik moim ust podniósł się do góry gdy zauważyłem jak dziewczyna na miejscu pasażera jest wkurzona na to że kreski jej nie wychodzą i musi je zmywać.
Wsiadłem do auta i zaatakował mnie zapach płynu do demakijażu, dosłownie zacząłem kaszleć i szybko sięgnęłam do guzików od drzwi aby otworzyć okno, krztusiłem się niemiłosiernie, jak udało mi się dokonać tego co chciałem, oddychałem ciężkim powietrzem bo byliśmy już na drodze więc zimny wiatr pomógł mi złapać świerze powietrze.
Przez całą drogę coś mnie kuło w klatce piersiowej, nie zwracałem na to uwagi bo moim planem było się napić jakiegoś dobrego alkoholu.
...
Gdy dojechaliśmy, szybkim krokiem poszedłem do kuchni by się napić, wziełem jakiś czerwony kubek i wypiłem całą zawartość, od razu poczułem piekące gardło jak zimny napój wpłynął do moich ust, tak jakieś trzy razy aby być chociaż w jednej mierze napity.
Lizzie poszła gdzieś zapewne do jakiegoś pokoju aby się z kimś przespać, znajdowałem się w salonie a na moich udach, okrakiem siedziała jakąś brunetka i coś do mnie gadała, nie zwracałem na nią uwagi bo jedynie chciałem poczuć jej dotyk na moim kroczu, rękę miałem obok jej biustu, ale z niewiadomych przyczyn nie chciałem się ponieść i dotykać jej jakoś mocniej najwyraźniej to wkurzyło ją i po chwili jej już nie było, zawsze ludzie przychodzili a potem odchodzili, po chuj? Jak ja tak robię jest inaczej, ja to robię bo nie lubie głębokich relacji, a te wszystkie napalone laski, one chcą abym się z nimi pieprzył, nigdy mi to nie przeszkadzało ale teraz? Jakoś nie miałem na to ochoty.
![](https://img.wattpad.com/cover/378527520-288-k567414.jpg)