Odkąd pamiętała, nienawidziła tego zamku.
Gdy David przyprowadził ją tu po raz pierwszy, pomyślała, że to żart. Już wtedy to miejsce było w ruinie, mury osypywały się, a ściany były cienkie jak papier. W zimie siedziała często opatulona w grube futra, wpatrując się w jasny ogień. Czasem miała wrażenie, że gdyby choć na chwilę od niego odeszła zamarzła by na śmierć.
Śmierć, pomyślała z goryczą. Śmiercią jest samo siedzenie w tej norze. Jej rodzinne strony również kojarzyły jej się z norą, ale ona przynajmniej należała do nich. I było tam ciepło. Tak ciepło, że jej włosy jaśniały od słońca, a skóra stawała się różowa, mimo baldachimu nad głową. Teraz oddałaby wiele za to, by z powrotem tam trafić. Naprawdę wiele.
Usłyszała gwałtowny huk. Podniosła wzrok i spojrzała na Lenorę, która zamarła nad rozbitym kubkiem gorącego wina. Widziała grymas na twarzy dziewczyny, gdy w milczeniu patrzyła jak ciecz rozlewa się po podłodze.
– Co tak stoisz? – zapytała ostrym głosem. – Posprzątaj to. Teraz.
Dwie pozostałe dziewczyny, Ila i Aia wymieniły rozbawione spojrzenia, widząc jak Lenora opuszcza salę szybkim krokiem. Choć wyglądała spokojnie, jej zaciśnięte pięści świadczyły o czymś innym. Cicho prychnęła z irytacją. Oto nasza księżniczka i wybawicielka, Czarodziejka Lenora Duncan, pomyślała. Czternastoletnia dziewczynka, która nie umie podać wina.
Wiedziała, że to co robi jest zdradą. Jednak świadomość tego, że jest obsługiwana przez samą Czarodziejkę była zbyt kusząca. Bądź co bądź, ostatnia księżniczka umarła szesnaście lat temu. Ciekawiło ją, która skonała ostatnia. Słońce czy Księżyc? To w sumie nie było istotne. Ważne było natomiast to, że dziewczyna, która właśnie klęczała na posadzce i wycierała rozlane wino miała tytuł Słońca, co czyniło ją następczynią Nicolasa. Była kimś, kto może podważyć prawa Restandora do tronu.
Według prawa powinna natychmiast zawiadomić Diablicę, by zabrała dziewczynę do twierdzy Restandora. Tam spróbowano by rozpoznać jej tożsamość. Jeśli potwierdziliby to, że jest księżniczką, zostałaby stracona. Jeśli zaprzeczyliby temu, zostałaby stracona. Tak czy inaczej, problem byłby rozwiązany.
Ona jednak chciała się trochę przyjrzeć dziewczynie. Zobaczyć do czego jest zdolna, co można na niej zyskać. Dlatego zabroniła zarządcom karać jej zbyt dotkliwie. Żadnego biczowania, żadnego głodzenia. Widziała jak została uderzona raz czy dwa za niesubordynację, ale nikt jej nie katował.
– Moja pani, przybył posłaniec od króla. – Odwróciła się w stronę wysokiego chłopaka.
– O co mu chodzi?
– Chciał ci wręczyć list.
Mężczyzna, który wszedł do środka był o głowę wyższy od chłopaka. Na jego czarnym kaftanie został wyszyty niewielki emblemat Restandora – czarna korona na czerwonym polu. Poczuła jak drżą jej palce.
– Proszę, lady Duncan. – Miał zachrypnięty głos.
Odebrała wiadomość drżącą dłonią. Gdy przełamała pieczęć, przeczytała krótką wiadomość.
Lady Joanne.
Wiem, że niepokoi cię mój list, choć mam nadzieję, że nie zlękłaś się za mocno. Mój gniew jest przeznaczony jedynie dla wrogów, nie dla przyjaciół, a tak postrzegam ciebie i twojego męża, Davida. Twój mąż przesyła ci pozdrowienia i przeprasza za swoją przedłużającą się nieobecność.
Lecz przejdźmy do rzeczy. Dotarły do mnie niepokojące informacje o kolejnej domniemanej córce Nicolasa Duncana, cudownie ocalałej księżniczce Lenorze. To właśnie z powodu tej oszustki doszło do makabrycznej masakry w Nawie, nad czym bardzo ubolewam. Moje wojska chciały jednak zapobiec podburzeniu ludzi przez pojawienie się niejakiego symbolu moich przeciwników, który przybrał postać czternastoletniej dziewczynki. Moim pierwszym prawem jest królewski pokój, którego przysięgałem chronić. Niestety, teraz zagrożeniem dla tego pokoju jest postać z legend i bajek, dlatego nie zważając na podłość i okrucieństwo tego czynu, jestem zmuszony zabić to dziecko, które stało się symbolem rebelii. Zabijając tę dziewczynkę utrzymamy jednak pokój i ocalimy setki innych kobiet, mężczyzn i dzieci.

CZYTASZ
Lenora Duncan
Viễn tưởngPrzed tym jak wrzucę "prawdziwy" opis - ostrzegam, że to jest KONIARSKIE FANTASY, które wzbudziło u paru osób zachwyt swoją abstrakcyjnością XD. Pisałam to, gdy miałam 12-16 lat (to, co widzicie to jest trzecia wersja) i historia pochodzi z tego sam...