Rozdział 9

22 2 10
                                        

 Nadia uśmiechnęła się lekko do dziewczyny.

– No proszę, proszę! Zawsze wiedziałam, że świetnie będziesz wyglądała jako księżniczka.

– Jakim cudem żyjesz? – zapytała, niemal nie rozpoznając swojego głosu. Ona nie żyje. Widziałam jak upada! To nie może być prawda. To nie może być ona. – Widziałam jak upadasz tam w Nawie.

– Za chwilę ci wszystko opowiem. Jak się cieszę, że nic ci nie jest.

Kiedy spróbowała ją przytulić, Lenora odchyliła się. Nagle przypomniała sobie, że stoi przed kimś, kto sprowadził ją bez jej zgody do tego zwariowanego świata. Nie może się wywinąć od odpowiedzi. Jeśli tak zaczyna, nigdy mi nie odpowie dlaczego to zrobiła. Do tej pory zawsze musiała hamować swój gniew. Teraz po raz pierwszy od dłuższego czasu nie musiała o tym pamiętać i mogła dać upust swojej złości.

– Nie dotykaj mnie.

– Lenoro, daj mi wszystko wytłumaczyć...

– Kto cię prosił o to, byś mnie tu sprowadzała?! – wrzasnęła, czując, że łzy napływają jej do oczu.

Od początku ich rozłąki zastanawiała się, co by powiedziała Nadii jeśli znowu by ją zobaczyła. Tworzyła monologi wyrażające rozpacz, gniew, radość. Elokwentnie tłumaczyła jej dlaczego chciałaby wrócić do domu. Teraz jednak tę elokwencję szlag trafił, a czuła jedynie wściekłość i żal, że została oszukana przez konia. Kobieta miała zaskoczoną minę, więc Lenora zdecydowała się iść za ciosem.

– Niczego już nie rozumiem. Najpierw sprowadzasz mnie tutaj wbrew mojej woli, później wieziesz do jakiegoś miasta, w którym od razu skaczą mi do gardła, znikasz i znowu się pojawiasz. Byłam przerażona. Nie wiedziałam gdzie jestem, dokąd mam iść i co mam ze sobą robić. Nie szukałaś mnie?

– Szukałam – szepnęła cicho. – Zostałam ranna podczas tych zamieszek. Obudziłam się dopiero następnego dnia. Uzdrowiłam się i zaczęłam cię szukać. Nie wiedziałam, gdzie zniknęłaś, więc najpierw krążyłam tydzień po okolicy. Gdy cię nie znalazłam, przeszukałam inne miasta, później przybyłam tutaj.

– Powiedzmy, że ci wierzę – Chociaż wcale tak nie myślę. – Powiedzmy. Gdy ty w tym czasie włóczyłaś się w moim rzekomym poszukiwaniu, wiesz co ja robiłam? Służyłam.

Nadia spojrzała na nią i wytrzeszczyła oczy.

– Zamek Davida. To tam byłaś?

– Jeśli teraz na to wpadłaś, to dlaczego nie zrobiłaś tego miesiąc temu.

Kobieta pokręciła głową.

– Uznałam, że uciekłaś razem z tłumem. Ludzie zmierzali w stronę Kryształowego Pałacu, więc stwierdziłam, że nie zdecydowałabyś się na odłączenie od reszty.

W ogóle się na to nie zdecydowałam, to samo tak wyszło.

– A teraz jak to odgadłaś?

– Tylko tam Lenora Duncan po przybyciu zostałaby zmuszona do usługiwania innym. Tylko tam.

– Tyle, że nie byłam tam Lenorą Duncan – szepnęła. – Joanne powiedziała mi, że zgubię ich samą moją obecnością. Spoliczkowała mnie, zmieniła imię i posłała do pracy. W zamian za nędzny pokój i trochę jedzenia. Gdy ty tutaj siedziałaś i na mnie czekałaś, ja biegałam po całym tym zamku wypełniając przeróżne zadania.

– Zmieniła ci imię? – zapytała surowo. Jakby to było najważniejsze. Rany boskie, jakie ci ludzie mają priorytety?

Kiwnęła głową z roztargnieniem.

Lenora DuncanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz