Tłum drugoklasistów wypadł na korytarz. Niektórzy szli z opuszczonymi głowami; nauczyciel oddawał testy. Jednak Lenora wyszła z podniesioną głową i z uśmiechem na ustach – chemia nie była jej najmocniejszą stroną, a mimo to dostała czwórkę, więc miała się z czego cieszyć. Pożegnała się ze znajomymi klasy i przeszła przez korytarz, aż doszła do stołówki. Już za niecałe dziesięć minut miała zapełnić się dziećmi z podstawówki, ale na razie sala była pusta. Dziewczyna usiadła przy wolnym stoliku i szybko uporała się z kotletem mielonym. Gdy popiła to wszystko sokiem pomarańczowym, wyszła z sali, do której już wchodziły dzieci. Zerknęła na koleżanki z klasy. Po chwili zdecydowała się do nich podejść; tata miał przyjechać po nią dopiero za dziesięć minut.
– Hej – powiedziała, gdy się zbliżyła.
– O, cześć – powiedziała Sandra. – Jak tam sprawdzian?
– Nie jest źle, dostałam czwórkę plus. – Lenora uśmiechnęła się i postawiła kciuki do góry.
– Ja pięć plus – odparła jej najlepsza przyjaciółka, Paula. – Zrobiłam głupi błąd, bo zamiast „półspalanie węgla" przeczytałam „spalanie". Gdyby nie to, byłaby to już trzecia szóstka z rzędu.
– Weź przestań. – Zaśmiała się. – Ciesz się, że chociaż masz piątkę. Ja nie zależnie ile się uczę tej chemii to zawsze na sprawdzianie wewnętrznie umieram. Działania są easy, ale jak już są jakieś z teorii to koniec. Tylko mi nie mówcie, że jutro piszemy jeszcze z czegoś?
– Nie. Sprawdzian z biologii przesunęli na następny tydzień. – Sandra zerknęła na smartfona i skrzywiła się. – Za trzy minuty mam busa, cholera jasna!
– Jeśli jedziesz piętnastką to na sto procent się spóźni. – powiedziała Lenora, odgarniając włosy do tyłu. – Masz szansę zdążyć.
Dziewczyna kiwnęła głową i pobiegła do wyjścia, a Lenora leniwie kołysząc plecakiem wyszła ze szkoły. Przeszła przez park i dotarła do budynku liceum, które należało do zespołu szkół razem z gimnazjum. Już po dwudziestu sekundach ze szkoły wyszła siostra nastolatki, Michelle.
Mimo że były rodzeństwem, dziewczyny wyglądały zupełnie inaczej. Młodsza z sióstr nie odziedziczyła po swoich rodzicach kręconych blond włosów i brązowych oczu. Mimo dwuletniej różnicy wieku pomiędzy Michelle a Norą, to ta druga już w tym roku minimalnie przerosła swoją siostrę. Lenora nie miała także delikatnych rys swojej starszej siostry ani zaokrąglonego nosa.
Razem z siostrą przeszły przez miasto, aż dotarły do biurowca ich ojca. Ojciec dziewczyn pracował na stanowisku wicedyrektora w zagranicznej firmie. Firma musiała jednak przenieść swoją siedzibę i choć na początku mieli zamieszkać w Niemczech, w końcu padło na Polskę. Dziewczyny zatrzymały się i pomachały do niego, a on je widząc również uniósł dłoń. Zapytał:
– Jak było w szkole?
– Dobrze – odpowiedziała Lenora. – Zawieziesz mnie do stajni? Muszę dzisiaj objeździć Eresta...
– Niedługo tam zamieszkasz – rzuciła Michelle, poprawiając włosy.
– Nie mam nic przeciwko temu. – Nastolatka wyszczerzyła zęby. – Wiesz jakie tam jest super żarcie? Ostatnio pan Franek dodał do jadłospisu z pięć rodzajów gofrów. Aż się zrobiłam głodna.
– Przed chwilą jadłaś obiad!
Tata Lenory zaśmiał się i rzucił:
– Easy, girls. Let's go home now. I'll take you to the stable in two hours, okay? – zapytał, zerkając na młodszą córkę. Pomimo mieszkania czterech lat w Polsce czasami nadal zdarzało mu się mieszać dwa języki.

CZYTASZ
Lenora Duncan
FantasíaPrzed tym jak wrzucę "prawdziwy" opis - ostrzegam, że to jest KONIARSKIE FANTASY, które wzbudziło u paru osób zachwyt swoją abstrakcyjnością XD. Pisałam to, gdy miałam 12-16 lat (to, co widzicie to jest trzecia wersja) i historia pochodzi z tego sam...