22

641 105 4
                                    


Sheri

Chciałam posprzątać stolik, od którego odeszli klienci, gdy Tristan wrócił do kawiarni. Na mój widok jego zamyślone, surowe oblicze rozjaśnił szeroki uśmiech.

Łóżko, a w nim on i ja spleceni w miłosnym uścisku.

Boże, o czym ja myślałam?! Przeklęta Mia!

Znów zrobiłam się purpurowa. Miałam wrażenie, że w tej chwili nawet końcówki uszu mi płoną ze wstydu, choć mężczyzna jeszcze nic nie zrobił.

– Pomogę ci – zaoferował.

– Ależ nie trze... – Nie dokończyłam, bo on zwinnie przejął tacę z moich rąk i zaczął na nią zbierać brudne szklanki, kubki i talerzyki.

Patrzyłam na niego zszokowana.

Syn burmistrza sprzątał w moim lokalu! Tego nie wymyśliłby nawet żaden z pisarzy romansów, które czytałam!

Tristan oddał naczynia Mii, która niespodziewanie zmaterializowała się obok nas z szerokim uśmiechem na ustach, po czym wyjął z moich dłoni szmatkę i zaczął ścierać nią blat stolika.

– Mam nadzieję, że masz czas – bąknęłam, by zagaić jakąś rozmowę, bo głupio mi było stać i nic nie robić, podczas gdy on wykonywał moją pracę. – Bo... Bo chciałabym cię zaprosić na kawę.

Mężczyzna uniósł na mnie wzrok.

Boże, ależ on miał spojrzenie. Odczułam je wszędzie. Dosłownie prześwietlił mnie do atomów, z których były zbudowane komórki mojego ciała.

– Nie przepadam za kawą, choć poniekąd była argument, by cię odwiedzić – odparł odnosząc rzeczy na ladę.

– Nie przepadasz za kawą? – zdumiałam się, gdy wrócił do mnie. – W takim razie nawet gdybyś miał plany, nie wypuszczę cię stąd, póki nie spróbujesz mojej.

– Nawet gdybym faktycznie miał plany, zmieniłbym je dla ciebie, Sheri – stwierdził, po czym zajął miejsce przy wysprzątanym stoliku.

– W takim razie poczekaj moment. Zaraz wszystko naszykuję – oświadczyłam z podnieceniem, po czym ruszyłam w stronę ekspresu, starając się zrobić to najzgrabniej jak byłam w stanie, bo wiedziałam, że on na mnie patrzy.

Patrzy i widzi niezgrabną pokrakę, rodem z Dzwonnika z Notre Damme. Krzywe ramiona, pogarbione plecy, szpotawe nogi, niską sylwetkę, chylącą się zbyt na jedną stronę i niemodny strój, który kojarzył się ze staruszką, a nie młodą osobą, noszony przeze mnie tylko po to, by jak najbardziej ukryć mankamenty mojego ciała.

Zagryzłam wargi.

Nie. Byłam niesprawiedliwa nie tylko dla siebie, ale głównie dla niego. Właśnie powiedział, że zmieniłby plany dla mnie, a więc nie mógł oceniać mnie aż tak krytycznie. Musiałam przestać myśleć o sobie w kategoriach inwalidki i skupić się na nim. On był najważniejszy. Chciałam mu zrobić przyjemność i nic innego nie powinno się w tej chwili liczyć.

Drżącymi z emocji dłońmi sięgnęłam po kubek.

– Nie ten – syknęła Mia, która znów pojawiła się obok, jakby wynurzyła się spod ziemi, po czym zabrała mi naczynie z rąk, wpychając w nie inne. Ze zdumieniem stwierdziłam, że trzymam w dłoniach kubek z napisem All I need is love. Rzuciłam jej oburzone spojrzenie.

Król MiastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz