52 - red dress

74 9 1
                                    


Sobotnie popołudnie w centrum handlowym było pełne ludzi, a gwar rozmów i muzyka dobiegająca ze sklepów tworzyły typowy miejski harmider. Hector i Sara przemierzali kolejne butiki, śmiejąc się i żartując, jakby świat poza nimi przestał istnieć.

— Dobrze, powiedzmy to sobie szczerze — zaczęła Sara, zatrzymując się przed witryną eleganckiego sklepu. — Kiedy ostatni raz kupiłeś coś, co nie było dresami?

Hector wzruszył ramionami.

— Dresy są wygodne. I praktyczne.

— Hector, masz narzeczoną, która nie pozwoli ci wyglądać jak typowy sportowiec w każdej sytuacji. Wchodzimy.

Zanim zdążył zaprotestować, Sara chwyciła go za rękę i wciągnęła do środka. W ciągu kilku minut Hector miał w rękach trzy koszule, które Sara wybrała z zawrotną szybkością.

— Przymierz. Granatowa na początek.

Hector zniknął w przymierzalni, a Sara zaczęła przeglądać wieszaki z damskimi ubraniami. Znalazła sukienkę w głębokim odcieniu czerwieni i z ciekawością przyłożyła ją do siebie, spoglądając w lustro.

— Co myślisz? — zapytała Hectora, który właśnie wyszedł z kabiny w granatowej koszuli.

Hector spojrzał na nią uważnie, a na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech.

— Myślę, że jeśli przymierzysz tę sukienkę, to znowu przypomnisz mi, dlaczego nie mogłem oprzeć się widokowi twojego ciała zeszłego wieczoru.

Sara parsknęła śmiechem, ale ciepło jego komplementu rozlało się w jej wnętrzu.

— Dobra, tylko dlatego, że ładnie prosisz. Ale najpierw twoja koszula. Obróć się.

Hector wykonał polecenie, udając modela, a Sara cmoknęła z aprobatą.

— Idealna. Kupujemy. Teraz moja kolej.

Po chwili zniknęła w przymierzalni, a Hector usiadł na sofie naprzeciwko, spoglądając na mijających go ludzi. Kiedy zasłona kabiny odsłoniła Sarę, jego wzrok od razu utkwił w niej. Sukienka doskonale podkreślała jej figurę, a głęboki kolor sprawiał, że wyglądała olśniewająco.

Hector wpatrywał się w nią przez chwilę, zapominając, że wypadałoby coś powiedzieć.

— No? — zapytała Sara, stając na środku przymierzalni z lekkim, niepewnym uśmiechem. — I jak?

Hector powoli wstał z sofy, przyglądając się jej z każdej strony.

— Jak? — powtórzył, zbliżając się do niej. — Jakbym miał narzeczoną, która właśnie przyszła mnie całkowicie oczarować.

Sara wybuchnęła śmiechem, odwracając wzrok, ale zaraz spojrzała na niego znów, lekko zmieszana.

— Nie przesadzaj.

— Nie przesadzam. W tej sukience wyglądasz jak ktoś, kto mógłby rzucić cały świat na kolana. Chociaż, szczerze mówiąc, robisz to nawet w dresach.

Sara uśmiechnęła się szeroko i zrobiła obrót.

— Czyli mamy tę sukienkę? — zapytała z błyskiem w oku.

— Mamy. I na wszelki wypadek weź jeszcze jedną. Może w innym kolorze, żebym mógł się nią zachwycać na nowo.

Sara pokręciła głową z rozbawieniem, ale w jej spojrzeniu było coś ciepłego.

— Ty naprawdę umiesz człowiekowi poprawić nastrój, wiesz?

Hector wzruszył ramionami, wracając na sofę.

— To jeden z moich priorytetów. Trzymać cię w dobrym humorze.

— To świetnie, bo czeka nas jeszcze dział z butami — powiedziała, znikając znów za zasłoną, by się przebrać.

Hector jęknął teatralnie, ale wiedział, że to tylko gra. W głębi duszy czuł, że właśnie te drobne chwile — zakupy, rozmowy, droczenie się — były fundamentem ich wspólnego życia.

Kilka godzin później wychodzili ze sklepu z kilkoma torbami, a Sara spojrzała na niego z satysfakcją.

— Widzisz? Zakupy to nie tylko obowiązek. To forma terapii.

Hector uśmiechnął się, obejmując ją ramieniem.

— Terapia? Jeśli każda sesja terapii wygląda tak jak ty w tej czerwonej sukience, zapisuję się na stałe.

Sara parsknęła śmiechem i lekko go szturchnęła, ale jej uśmiech zdradzał, że było jej niezwykle miło. W tych prostych chwilach, pełnych śmiechu i czułości, budowali swoje życie krok po kroku.

Betrayal | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz