18.

13 4 11
                                    

Próbowała spać. Ułożyła głowę na miękkiej poduszce, ale wciąż czuła czyjąś obecność we własnej sypialni. Gdy popatrzyła na lustro, zobaczyła tam Dantego Danningtona. Podniosła się zatem i spojrzała w róg, ale Dantego nigdzie nie było widać. Odbicie kłamało.

Wiła się w agonii, od której rozgrzewało się ciało. W głowie szumiały jej słowa Asmodeusza.

My demony widzimy świat w kawałkach. Jest jak puzzle, a ty jesteś bardzo ważnym elementem w mojej układance.

Nie miała pojęcia o co mu chodziło i to doprowadzało ją do szału.

Zasnęła nad ranem, na dwie godziny przed tym jak obudziła ją służąca. Gdy Danielle zeszła na śniadanie, wszyscy siedzieli już przy ogromnym stole, rozciągającym się na parę metrów. Goście pochłaniali specjalnie przygotowane tosty, jajecznice i sałatki.

Śniadanie odbywało się w sali z kominkiem, którą ktoś poprzedniego dnia nazwał Panoramą. Z początku Danielle nie rozumiała tej nazwy, ale gdy weszła do pomieszczenia, podążając za zapachem jajecznicy i bekonu, ujrzała wysokie na sześć metrów okna. Słońce oświetlało swym blaskiem zdobioną podłogę, a niebo było jak malowane pastelami. Nazwa Panorama nagle nabrała znaczenia.

Henry i Arthur pili poranną kawę z bitą śmietaną, Dashwood czytał "Tomorrow's Tribune", Vanessa przeglądała się w odbiciu własnego kieliszka, a Nathaniel zajął się krojeniem tosta, bo najwyraźniej uznał, że zjedzenie go rękoma nie przystoi. Danielle patrzyła na to, mrużąc brwi. Nawet obcy jej Stewart wydawał się być zaskoczony tym, że Nathaniel usiłował pokroić grzankę.

– Weź ją w ręce, na wszystkie piekła! – warknął, a Nathaniel zaatakował go swoim nieustępliwym spojrzeniem.

Danielle usiadła przy stole obok Henry'ego, a po swojej lewej miała kilku obcych jej gości. Przy Henrym czuła się bezpieczniej. Jako jedyny nie przypominał jej Dantego Danningtona.

Musisz dać mu coś, czego będzie pragnął bardziej niż twojej duszy.

Wsłuchiwała się w dźwięk nalewanej do kubka herbaty. Vanessa usiadła obok Arthura, mówiąc o tym, jak dobrze jej się spało, choć wszyscy byli w stanie dostrzec jej worki pod oczami z odległości dwóch metrów.

– A pani, lady Hawthorn? – zapytał Nathaniel, słodząc sobie kawę. – Wyspała się pani?

Miał zmęczoną twarz, a i tak był piękny, niczym najznamienitsza rzeźba.

Powiem ci coś, kochanieńka. Gniew ma plan na ciebie i Cresta.

Zrobiło jej się niedobrze. Nie wiedziała, czy uczucia do Nathaniela były prawdziwe, czy może brały się z pokręconego planu Dantego Danningtona. Demon zdawał się pchać dziewczynę w ramiona właściciela Maple Grove.

Jesteś przynętą.

– Całkiem, dziękuję – odpowiedziała, nakładając sobie tosta na talerz i jedząc go bez sztućców. Stewart wydawał się usatysfakcjonowany.

Podczas posiłku słyszała kilka głosów zlewających się w jedno. Ktoś zadał jakieś pytanie, ale Danielle nie mogła skupić myśli. Jedząc jajecznicę i zagryzając ją jasnym chlebem, wciąż patrzyła na Nathaniela. Tym razem akurat unosił kielich z chłodną wodą.

Wczorajszego wieczoru dotykał mojej szyi tymi palcami.

Ktoś chrząknął, wybijając ją z rytmu własnych myśli.

– Dobrze się czujesz, Danielle? – zapytała Vanessa, nakładając kawałek miękkiego masła na nożyk.

– Wybornie – skłamała i chwyciła za tosta, próbując się za nim schować, bo wiedziała, że Nathaniel patrzył na jej czerwieniejące policzki.

Oczywiście minęła się z prawdą, bo nie mogła powiedzieć Vanessie, że właściwie to nie przespała ani godziny; że oczy same jej się zamykały, a powieki były tak ciężkie, że ledwo mogła wytrzymać siedzenie przy stole. Wtedy Vanessa zapytałaby się, co mogło spowodować taką bezsenność, a Danielle zrzuciłaby odpowiedzialność na Nathaniela, tłumacząc, że oboje mieli wczoraj swego rodzaju romantyczną schadzkę zakończoną niepowodzeniem. Pogłoska o tym rozprzestrzeniłaby się szybciej niż wirus. Mogła także powiedzieć, że jej bezsenność to skutek zawarcia paktu z nieśmiertelnym demonem, ale oczywiście jej usta nigdy nie wypowiedziałyby słowa demon.

Kłamanie to jedyna możliwa opcja.

– Trzeba się porządnie najeść – powiedziała radośnie Vanessa, przegryzając coś, co wyglądało na kawałek jajka. – Czeka nas wyborny dzień!

– Naprawdę? – upewniła się Danielle.

– Dzisiaj spędzimy czas w spa. Maple Grove może pochwalić się wspaniałymi kąpielami. Pływa się świetnie, a woda nigdy nie traci swojej temperatury.

Jedna z kobiet siedzących przy stole wyglądała, jakby miała się rozpuścić jak masło. Danielle może i byłaby szczęśliwa ze wspaniałego dnia spa, ale poczucie winy oraz rosnący strach raczej nie pozwoliłyby jej się zrelaksować. Musiała zająć się czymś innym. Czymś bardziej pożytecznym.

Chcesz się czegoś dowiedzieć o Szatanie? Zajrzyj do biblioteki.

Jeśli chciała pokonać księcia Gniewu i uwolnić Edwarda, musiała znaleźć to, o czym mówił demon – to, co miało jej pomóc przywrócić narzeczonego i zdjąć z niego urok. A im więcej informacji o demonach i układach udałoby jej się zdobyć, tym łatwiej byłoby jej walczyć o własną duszę. Asmodeusz uważał, że w bibliotece Maple Grove znajdowały się odpowiednie księgi. Musiała się tam dostać.

– Uważam, że to świetny pomysł. – Przytaknęła jedna z kobiet, wcinając łapczywie tosta, kiełbaski oraz kawałek jajka. Wskazała sztućcem na drugą, męską część stołu. – Co w tym czasie będą robić panowie?

Ktoś nachylił się w ich stronę. Arthur mrugnął do Danielle zawadiacko i uniósł talerzyk, na którym znajdowały się ciasteczka do kawy.

– Co roku w Annus Novus lord Dashwood organizuje na terenie Maple Grove grę.

– Polega na szukaniu jakichś krążków po całym terenie – odpowiedziała lekceważąco Vanessa i zarzuciła kosmyk włosów do tyłu. – Zapewne będą taplać się w błocie.

Danielle może dołączyłaby do rozmowy o grze Dashwooda, ale za bardzo pochłonęły ją własne myśli. Dante Dannington wydawał się manipulować nią jak marionetką.

Z czasem zrozumiesz do czego dąży, a gdy już to pojmiesz, będzie za późno.

Asmodeusz miał swój interes w ich tajemniczym spotkaniu, niemniej jednak musiała przyznać, że brzmiał rozsądnie, wypowiadając każde ostrzeżenie. Poza tym, znał swojego brata o wiele dłużej i lepiej niż Danielle, wiedział do czego był zdolny. Aby przechytrzyć Szatana, musiała znać jego słabości.

Skończyła śniadanie i odeszła od stołu. Do południa wszyscy mieli czas, by się przyszykować, zrelaksować i pobyć we własnym towarzystwie. Danielle już wiedziała, że nie pragnęła nikogo do towarzystwa. Swoją misję musiała wykonać sama. A jednak, gdy szła korytarzem Maple Grove, nie mogła pozbyć się wrażenia, że ktoś ją śledził i obserwował każdy jej ruch. Obcy wzrok przyklejony był do jej twarzy. Słowa Asmodeusza wracały ze zdwojoną siłą.

Nie jesteś bezpieczna...

Nie jesteś bezpieczna...

Idąc w stronę biblioteki dalej miała wrażenie czyjejś obecności.

Nie jesteś bezpieczna w Maple Grove.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Okrutne Istoty || Cruel CreaturesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz