29.

68 15 5
                                    

Bicie zegara, zwiastującego północ, rozniosło się po całym salonie i wszystkich korytarzach. Nastał kolejny dzień Annus Novus, a zarazem ostatni dzień Danielle na tym świecie.

Upadła na kolana, wsłuchując się w bicie zegara. Przez chwilę znikło Maple Grove. Danielle przeniosła się do czasów, kiedy była wyłącznie ona i jej rodzina. Nie było żadnych życzeń ani balów, ani narzeczonych zamienionych w złote posążki. Demony nie istniały, tak jak przysługi do wypełnienia.

Nathaniel cofnął się o parę kroków, twarz miał zalaną zaskoczeniem pomieszanym z przerażeniem. Sztylet, odrzucony przez Danielle, rozłamał lustro i wylądował pod kanapą. Dziewczyna popatrzyła na własne ręce, które drżały od emocji. Chwilę później dotarło do niej, czego dokonała.

– To koniec – wyszeptała, z jej oczu popłynęły łzy ulgi i szczęścia. – Jestem wolna.

– Nathanielu!

Vanessa podbiegła do niego pierwsza. Rzuciła mu się na szyję, on objął w talii i przysunął, zasłaniając własnym ciałem. Nie chciał, by jego kuzynka stała blisko Danielle. Bał się jej.

Danielle poczuła ukłucie. Dashwood wcelował w jej plecy swoim mieczem. Patrzył na nią, jakby była przestępczynią, złodziejką, morderczynią. Gdy zerknęła na Arthura – tego ciepłego, sympatycznego i pełnego humoru Arthura – nie ujrzała tam ani cienia dawnej przyjaźni. Stała się ich wrogiem.

– Kto by pomyślał – zaczął Dashwood i wbił mocniej ostrze w jej plecy. – że mieliśmy pod swoim dachem takiego węża?

– Nie mogę w to uwierzyć – odparł Henry. Gdy na nią patrzył, miał zamglony wzrok.

– Chciałaś mnie zabić – powiedział Nathaniel.

W jego głosie słychać było bardziej zrezygnowanie i cierpienie niż gniew; miał złamane serce. Danielle tymczasem zastanawiała się jak to było możliwe, że dalej leżała na podłodze Maple Grove, a nie w Piekle. Czyżby Gniew zmienił zdanie i nie chciał już jej duszy? To nie było możliwe.

Na pewno przyjdzie, by mnie zabrać, a jeśli to zrobi, Nathaniel będzie w niebezpieczeństwie.

Spróbowała się podnieść, ale Dashwood pochwycił jej ramię i przybił ją do podłogi. Uniosła pokojowo ręce.

– Mogę to wyjaśnić. Nathanielu, proszę...

– Co chcesz wyjaśniać? – warknął Arthur. – Chciałaś wbić mu nóż w plecy!

Otworzyła usta, ale nie mogła wypowiedzieć zdania. Spróbowała jeszcze raz, lecz na darmo.

Przeklęty Dannington!

– Nie chciałam cię skrzywdzić – zaczęła drżącym głosem. – Proszę, musisz mi uwierzyć. Ja...

Nathaniel prychnął z pogardą.

– Pragniesz bym uwierzył, że nie chciałaś mnie zabić, choć jeszcze dwie minuty temu unosiłaś na mnie sztylet?!

Brzmiało to absurdalnie. Tym bardziej nie mogła powiedzieć, że zakochała się w nim całym sercem i nigdy by go nie skrzywdziła. Zabrzmiałaby jeszcze bardziej żałośnie.

– Jak mogłaś tak nas oszukać? – zapytała Vanessa tonem pełnym oskarżenia. – Miałam cię za przyjaciółkę.

Czas przeszły w jej wypowiedzi zabolał Danielle, ale nie mogła mieć do Vanessy o to pretensji. W końcu uniosła nóż na jej kuzyna. Arthur, Henry i Stewart tym bardziej wydawali się zniesmaczeni. Nie mogła winić ich za to jak bardzo czuli się zdradzeni, oszukani i zmanipulowani, a jednak część jej serca wierzyła, że Nathaniel poznał ją na tyle, by odkryć, że nic z tego nie było tylko jej działaniem.

Okrutne Istoty || Cruel CreaturesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz