Rozdział 1

2.8K 115 18
                                    

Punkt widzenia Megan będe oznaczała "POV Megan", a Eda "POV Ed". Może się zdarzyć, że sytuacja będzie też pokazana z punktu widzenia któregoś z przyjaciół. Akcja rozgrywa się w Polsce, nie widzę sensu umieszczania ich w kraju o którym nie mam pojęcia. Bedę też umieszczała tutaj wspomnienia. Będe je zapisywała kursywą

Jeśli ktoś chciałby mi coś zasugerować, piszcie śmiało. Będe brała pod uwagę wasze nadzieje i pomysły.

Alex

----------------------

Leżeliśmy w łóżku spoceni i zdyszani. Bruno jest moim chłopakiem od jakichś trzech miesięcy. Nie liczę tego, nie zależy mi jakoś szczególnie.

Kończyłam wiązać buty kiedy dostałam sms'a od Eda.

"Ile się można szykować?! To nic nie da :*"

Szczery jak zawsze. Zaśmiałam się i wyszłam z domu. Ed czekał w swoim samochodzie zniecierpliwiony. Wsiadłam do samochodu. Spojrzał na mnie od góry do dołu.

"I że niby co zajeło Ci tyle czasu? Przecież byłaś w tym w szkole"

Powiedział patrząc w góre jakby błagał Boga o litość.

"A kto powiedział, że się przebierałam? Nie będe piła na pusty żołądek"

"Dobrze, że nie zrobiłaś makijażu, bez niego wyglądasz lepiej, zwłaszcza kiedy jesteś pijana. Nie wyglądasz wtedy jak Joker" zaśmiał się i odpalił samochód.

Spojrzałam na niego zszokowana i zapiełam pasy.

"Daj spokój, jestem dobrym kierowcą!"

"Taki z Ciebie kierowca jak ze mnie modelka"

"Może lepiej zostawmy samochód i idźmy na piechotę"

Zaśmiałam sie, a Ed spojrzał na mnie z poważną miną.

"Zielone, idioto!"

Spojrzał na droge i ruszył akurat kiedy ktoś za nami zaczą trąbić. Jechaliśmy kilka minut w zupełnej ciszy. Spojrzałam kątem oka na niego. Wyglądał tak idealnie w białej podkoszulce. Jego tatuaże wyglądały wtedy jeszcze piękniej. Nie golił się od kilku dni, z zarostem wyglądał na starszego.

Zajechaliśmy na działki. Chciałam otworzyć drzwi ale szybko je zablokował.

"Po tylu latach okazałeś sie psychopatą?"

Spojrzał na mnie i podrapał się po karku. Zawsze tak robi kiedy się stresuje.

"Co jest?" zapytałam już trochę przestraszona. Milczał bawiąc się bransoletką w kolorach reggae, którą dałam mu sześć lat temu, była już poniszczona ale nadal ją nosił i nie chciał nowej. Ciągle się dziwiłam, że jeszcze się nie urwała i zwyczajnie jej nie zgubił.

"Ja... Ja chciałem Ci coś..."

Spojrzał na mnie przerażony.

"Ed, do jasnej cholery! Wydusisz to z siebie? Boje sie"

"Też bym się bał, myślisz, że kogoś znasz, a On zamyka Cię w samochodzie"

Zaśmiał się sztucznie. Coś się musiało stać.

"Mów. Mówimy sobie wszystko, tak?"

Mówiąc to spojrzałam za niego. Nie, nie mówimy sobie wszystkiego.

"Dobra. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Nic nie zniszczy naszej przyjaźni. Prawda?"

"Prawda" uśmiechnełam się. Ed jest najlepszym co mi się w życiu przytrafiło.

Friendzone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz