Rozdział 2

1.8K 86 16
                                    

"Dzień dobry! Witam się z Wami, moi drodzy słuchacze równo o 6 rano! Mam nadzieje, że Wasz poniedziałkowy poranek jest równie pogodny jak nasz w Warszawie! Wszystkim, którzy muszą iść znowu do szkoły życze dobrych wyników w nauce. Obyście nie zaspali już pierwszego dnia. Ja z Wami do 10, jeszcze raz dzień dobry! Radek Nałęcz"
W tym momencie z głośników rozbrzmiała piosenka, którą słysze bez przerwy od tygodnia. Czy w tym radio nie mają już innych piosenek? Napiłam się herbaty i westchnęłam. Znowu szkoła. Trzecia liceum. Nie brzmi zbyt wesoło.

"Dzień dobry!" moja mama weszła uśmiechnięta do kuchni. Czy Ona nie widzi jaki ten świat jest podły? "Gotowa na wielki powrót do szkoły?"

"Mamo, nie ma się z czego cieszyć"

"Oh, już miałabyś to za sobą gdybyś nie postanowiła w drugiej gimnazjum zrobić sobie wakacji"

Nigdy mi tego nie wybaczy, będzie mi to wytykała do końca życia. Nie jestem jedyna, wiele osób co roku oblewa i nikt z tego powodu nie umarł. Całą drugą klase gimnazjum spędziłam z Edem. Jeśli było zimno chodziliśmy po galerii, do kina albo do kawiarni, zależnie od zasobności naszych kieszeni. Byliśmy świadomi tego, że nie zdamy w tym roku i nie za bardzo nas to obchodziło. Nie żałuje tego roku, nigdy już nie poczułam sie tak wolna.

"Mamo..."

"Lepiej się ubieraj, czas rano ucieka szybko" dziubneła mnie palcem w brzuch i wyszła z kuchni. Mijając się z tatą.

"Siema ojciec!"

"Siema licealistka! Znowu zmieniłaś styl? Chyba wolałem te czarne koszulki, w tym wyglądasz jak w piżamie"

Wstawił czajnik na gaz i spojrzał na mnie rozbawiony.

"Poczucia humoru z pewnością nie mam po Was. Nie chcę mi się ubierać. Może pójdę na znak protestu w piżamie, co Ty na to?"

"Dobry plan. Zawsze kolejny sposób na odpędzania od siebie facetów. Może ten cały Bruno da sobie spokój"

Tata nie jest największym fanem Bruna. Nie dlatego, że jestem córeczką tatusia, zawsze stara się mieć dobrą relacje z moimi chłopakami. Jego zdaniem to nie jest facet dla mnie i źle patrzy mu z oczu.

"Ale nie zaczynajmy tego tematu w Twój pierwszy dzień najważniejszego roku w Twoim życiu." usiadł obok mnie z kubkiem kawy i zaczął przeglądać poranną gazete. Broda i włosy już mu troche siwieją, to sprawia, że jest jeszcze przystojniejszy. Zauważyłam kilka drobnych zmarszczek przy oczach, zawsze miał oczy szare jak stal. Nie dziwiłam się, że moja mama się w nim zakochała, w takich oczach można bez problemu utonąć.

"Zamierzasz się ubrać czy serio pójdziesz w piżamie? Szczerze, to nie wygląda najlepiej." powiedział nie odrywając wzroku od gazety. Zaśmiałam się lekko i poszłam na góre do swojego pokoju.

Założyłam ciemne jeansy z wysokim stanem i zwykły, biały crop top. Jest wrzesień ale nie zanosi się póki co na jesień, nie powinno mi być zimno. Umyłam zęby i uczesałam włosy. Trochę je wyprostowałam, czasami mnie irytują fale. Ani to proste ani kręcone. Spojrzałam na zegarek, 7:40.

"Kurwa jego mać!" wrzasnełam wybiegając z łazienki. Mama wyszła ze swojego gabinetu i oparła się o framugę.

"Co to za słownictwo? Mówiłam, że czas rano płynie szybko"

Zbiegłam po schodach. Tata czekał przy drzwiach wyjściowych w granatowym garniturze, z okularami na nosie i kluczami do samochodu wręce.

"Podrzucić Cię gdzieś maleńka?" powiedział obracając kluczami na palcu.

"Tak, poproszę" otworzyłam drzwi.

"Moment!" zaśmiał się głośno "Na wyprawe bez plecaka?" śmiał się jakby stało się coś niesamowcie zabawnego.

Friendzone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz