Rozdział 7

843 63 6
                                    

Szybko wstałam z łózka bojąc się o to co stanie się dalej.

"Może zrobie Ci herbaty? Troche wytrzeźwiejesz. Co?" zapytałam odgarniając włosy za ucho. Siedział na łóżku patrząc się na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą siedziałam.

"Herbata?" spojrzał na mnie głupio "Tak, myśle, że to..."

Szybko wyszłam z pokoju nie słychając co miał do powiedzenia. Co jeśli chciał mnie...? Nie, to tylko Twoje nadzieje. Musisz się ogarnąć i mu powiedzieć. Czy to jest takie trudne? Dobrze znosi to co mu powiedziałaś, nawet lepiej niż dobrze. Coś tu nie gra, powinien się wściekać. Przeżył bardzo emocjonalnie chociażby te dziewczyny z którymi był dłuższy czas. Jak może twierdzić, że to nic takiego?

Wstawiłam wodę na herbate i wyjełam z szafki dwa największe białe kubki jakie mieliśmy. Usłyszałam ciężkie kroki na schodach. Spojrzał na mnie i zszedł dwa schodki na raz prawie się zabijając. Położył sobie dłoń na klatce piersiowej i spojrzał przerażony na schody.

"Narzędzie szatana" pokazał im środkowy palec i wszedł do kuchni.

"Nie chce żebyś mówił, że nie obchodzi Cię to, że jakaś dziewczyna z Tobą zerwała, bo wiem, że obchodzi. Chociażby Justyna, przecież ją kochałeś. Bardzo to przeżyłeś."

"Jeśli mam być szczery" powiedział siadając na krześle po drugiej stronie wyspy kuchennej "To przeżyłem to o wiele mocniej niż pokazywałem Tobie. Zwyczajnie nie chciałem się przed Tobą kompromitować" wzruszył ramionami unosząc kącik ust w dziwnym grymasie.

Czajnik zaczął piszczeć odrywając mnie od próby ułożenia jakiejś lepszej odpowiedzi. Zalałam nam herbate i podsunełam mu kubek. Ciągle stałam na przeciwko, czułam się bezpieczniej nie siedząc obok niego. Nie chciałam mieć kolejnej okazji do zrobienia czegoś głupiego.

"Nigdy nie chciałam Cię zranić" obracałam kubek na blacie krępując się spojrzeć na niego, mimo że nazywałam go swoim przyjacielem.

"Wiem, dlatego wybaczam Ci każdą z tych dziewczyn. Poza tym, musiałaś mieć jakiś powód żeby to robić wiedząc jak zareaguje" wydął dolną wargę, wzruszył ramionami i zaczął bawić się kubkiem tak samo jak ja.

"Nie miałam, byłam samolubna. Nie robiłam tego dla Twojego dobra ale dla swojego" odchrząknełam czując jak załamuje mi się głos.

"Nie mów tak. Może i muszę Cię poznać od nowa ale z pewnością nie zrobiłabyś tego bez powodu. To widocznie nie były dziewczyny dla mnie, a od tego są przecież przyjaciele"

Pokręciłam przecząco głową.

"Zrobiłam to, zrobiłam. Nie chciałam żeby... Nie wiem co myślałam, chyba nie myślałam"

Znowu milczeliśmy, Ed siorbał głośno herbate. Nie wiedziałam czy mówić dalej czy może zostawić to już w spokoju.

"To przeze mnie większość dziewczyn nie chciała się z Tobą umówić. Mówiłam im o Tobie okropne rzeczy."

"Nie zrobiłaś tego" patrzył na mnie zdziwiony, odstawił kubek. "To przez Ciebie? Że jestem impotenetem? Że mam opryszczke? Że umawiam się dziewczynami tylko dla seksu? Że zdradzam? Że chwale się wszystkim co z kim robiłem? Że mam notes w którym odznaczam i oceniam dziewczyny?"

Przytakiwałam przy każdym pytaniu. Szukałam w głowie odpowiednich słów, które mogłyby to w jakikolwiek sposób złagodzić.

"To Ty?! Cały ten czas mówiłaś, że znajdziesz tą osobę, że rozszarpiesz za to co o mnie mówi! Wiesz co?! Jak dla mnie to możesz się zabić! Nienawidze Cię!" wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.

Friendzone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz