Rozdział 4

849 67 8
                                    

Rozległy się krzyki. Nikt nie lubi bicia kobiet, nikt z tu obecnych. Totalnie pijany Ed podbiegł do nas i uderzył go prosto w szczęke ze słabszej ręki, Bruno zatoczył się do tyły łapiąc za podbródek. Ktoś próbował zatrzymać Eda, ktoś inny mnie, a trzeci Dominike. Nie mogąc przebić się przez chłopaka odgradzającego go od Bruna złapała za butelke szapmana i rzuciła. Trafiła w ściane kilka centymentów od jego głowy, to odwróciło uwagę wszystkich na kilka potrzebnych mi sekund, wyskoczyłam z obcasów i rzuciłam mu prosto w brzuch, ominełam kilku sporych facetów i nie zwracając uwagi na to, że stoje na szkle zaczełam go okładać. Ed stał nade mną, trzymając mu ręce przy ścianie. Ktoś próbował go odciągnąć wtedy się odwrócił i przywalił uderzył go z całej siły.

"Niech ktoś ich powstrzyma!" "Puszczaj go!" "Ja pierdole, niech ktoś ją odsunie!" "Ona stoi boso w szkle!" "Dziewczyno!" "Niech ktoś coś zrobi!"

Ed podniósł mnie do góry. Krzyczałam, kopałam Bruna po jajach, trafiłam w twarz kiedy się zgiął w pół. Wtedy Dominika podbiegła i zaczeła go okładać pięściami aż upadł na ziemie, prosto w szkło, w którym przed chwilą stałam. Patrzyła na niego zdyszana z zaciśniętymi pięściami. Podszedł do niej Piotrek, staną przed nią, położył ręke na brzuchu

"Już wystarczy, dostał"

Spojrzała na niego po czym napluła na Bruna. Ed puścił mnie ale jęknełam z bólu, dopiero teraz poczułam, że mam wbite kawałki szkła w stopy. Złapał mnie za uda i podniósł, zaplotłam nogi na jego talii. Słyszałam jak głosno oddycha. Posadził mnie na kanapie, Dominika podeszła do mnie, a za nią kuzyn Eda. Spojrzał na moje stopy.

"Szpital czy mama Eda?" zapytał oglądając moje stopy.

"Zdecydowanie mama Eda" powiedziałam próbując usiąść wygodniej.

Ed poszedł po moje buty. Kiedy podnosił tego, którym rzuciłam w Bruna ten wstał i zaczął go okładać. Wszyscy zerwali się na równe nogi. Bruno przybił go do ściany zaciskając mu ręke na gardle.

"Jeśli ktoś tutaj zdradza to z pewnością nie ja. Wiedziałem, że pieprzysz tego paszteta za moimi plecami. Swoją drogą słaba jest, co? I te blizny, obleśna. Dobrze, że nie lubi przy włączonym świetle, bo nigdy bym jej nie dotkną"

Wtedy Ed wydostał się z jego uścisku, popchnął go na stół i rzucił sie na niego.

"Nie waż się nigdy tak o niej mówić!"

Usiadł na nim okrakiem i okładał po twarzy. Czterech chłopaków oderwała go od niego, przy okazji któryś dostał z łokcia.

"Może lepiej będzie jeśli już pójdziecie"

"Chyba nie sądziłeś, że zostaniemy tutaj i będziemy udawali, że nic się nie stało!"

Dominik uspokoił Eda, Dominika wzieła moje buty znowu plując na Bruna.

"Szmata" wymamrotał kiedy zbierali go z podłogi

"Złamas" uśmiechneła się do niego uroczo.

Próbowałam wstać, Ed podszedł do mnie szybko i podniósł mnie jedną ręke trzymając pod moimi kolanami, a drugą na plecach. Wytarłam mu w drodze do samochodh krew z ust. Pierwszy raz w życiu dotknełam jego ust. Syknął cicho.

"Oh, przepraszam."

"Nie ma za co, serio." uśmiechnął się kwaśno

"Twoja twarz nie wygląda dobrze" powiedziałam patrząc na każde zadzapanie i krwiaka.

"Dzięki, Twoja też do najlepszych nie należy" zaśmiał się głośno.

"A mogliśmy tutaj nie przyjeżdżać" westchenłam

Friendzone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz