Rozdział 8

786 62 11
                                    

Ed's POV

Obudziłem się w pokoju Megan, w jej pościeli ale nikogo nie było obok. Usiadłem i przeciągnąłem się wydając z siebie dziwny dźwięk. Przetarłem oczy. Przypomniałem sobie to co zrobiłem mniej więcej 8 godzin temu i opadłem na łóżko zażenowany sobą. Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie dokładnie co się stało. Uśmiechnąłem się do siebie. Czy to się stało na prawdę? Pocałowałem ją? Ona pocałowała mnie? Ja pocałowałem ją pierwszy czy Ona mnie?

Chciałem dać jej buziaka w policzek, po przyjacielsku ale uznałem, że może mnie nie zabije jeśli pocałuje ją w szyje. Kobiety to lubią. Delikatnie odgarnąłem jej włosy z szyji i przyłożyłem na sekunde usta do jej skóry. Otworzyła szeroko oczy i w ułamek sekundy jej usta stykał się z moimi. Byłem zupełnie zszokowany, oczy miałem szeroko otwarte. Nie wiedziałem co o tym sądzić. Zrobiła to celowo? Byłem tak blisko, że mogła zrobić to przypadkiem odwracając się. Odsuneła się zszokowana przykładając dłoń do ust. Ten jeden prosty pocałunek wytłumaczył mi zazdrość o wszystkich facetów z którymi była, którzy na nią patrzyli, którzy mogli ją zaprosić na prawdziwą randkę. Nadal ją kochałem. Od momentu kiedy wyszedłem bez butów, trzaskając drzwiami miałem ochote tu wrócić, do niej. Przytulić ją i bronić przed złem tego świata. Miałem w głowie mentlik, nie byłem na nią wściekły, ze spokojem przyjmowałem każde kłamstwo, które mi wyznawała. Bałem się. Bałem się, że ją strace, widziałem ile kosztuje ją każde wyznanie, jak nie zostaje nic z tej pewnej siebie Megan. Nie wiedziałem czemu trafiłem akurat pod blok, w którym mieszka Patrycja. Siedziałem pod klatką schodową myśląc o tym czego się dowiedziałem. Bez sensu, czemu jestem z kimś kogo nie kocham? Wszedłem na góre, otworzyła mi drzwi wściekła. Jest trzecia nad ranem, każdy byłby wściekły. Zdziwiłem się kiedy okazało się, że rozmawia z Megan. Humor szybko mi się poprawił, tylko dlatego, że usłyszałem jej głos. Patrycja nie sprawia, że serce bije mi szybciej, że boje się o to, że ją strace. Rozłączyłem się, a Ona nie przestawała na mnie krzyczeć.

"Czekaj, moment. Zrobie siku i pogadamy"

Nie dała mi nawet w spokoju sikać, stała pod drzwiami i wrzeszczała, że powinienem jej bronić, że nie mam prawa się kontaktować z Megan. Umyłem ręce i wyszedłem z łazienki.

"Wiesz co? Zrywam z Tobą" Rozłożyłem ręce i chciałem wyjść. W tym momencie poczułem, że... Nie, nie zrobiła tego. Odwróciłem się na pięcie. Stała z pustym wazonem dysząc głośno. Chciałem coś powiedzieć ale nie miałem słów na to co właśnie zrobiła. Pokręciłem głową i wyszedłem. Zbiegałem po schodach ślizgając się na kafelkach. Muszę przeprosić ją za to co powiedziałem, jest moją najlepszą przyjaciółką.

Zrobiło mi się lepiej i świat jakby znowu nabrał kolorów kiedy dowiedziałem się, że Meg jest ciągle tą dziewczyną, która była moją pierwszą miłością. Bałem się jedynie, że nigdy nie przestałem czuć do niej tego z czego leczyłem się długi czas.

Zapukałem do drzwi. Chciałem jej powiedzieć wszystko, przyznać się do wszystkiego. Może to jest noc, która zmieni wszystko na lepsze.

Kiedy otworzyła drzwi cała odwaga ze mnie uleciała, wyłączyłem telewizor, nie chcąc aby coś mnie rozpraszało. Zaschło mi w gardle, wypiłem zimną herbate. Może liczyła na to, że wróce? Może Ona też coś do mnie czuje? A może zwyczajnie jest dobrą przyjaciółką.

"Padało?" zapytała wyglądając przez okno. Jeszcze nie byłem gotowy zacząć mój monolog, uznałem, że póki co będe udawał, że nie słyszałem.

Poprosiłem o ręcznik. Zdjąłem z siebie mokre ubrania. Ile wody może być w jednym wazonie? Czułem, że na mnie patrzy. Trochę mnie to krępowało, nigdy nie wyglądałem jak model, byłem raczej z tych miękkich. Zachowywała się dziwnie, była rozkojarzona. Musiało ją bardzo zaboleć to co powiedziałem.

Pierwsza zaproponowała żebyśmy poszli już spać. Czas najwyższy. Ledwo stałem na nogach, nie spałem od 6 rano, a dochodziła 4. Chciałem aby spała ze mną, w jednym łóżku. Nie odpuściłem póki się nie poddała. Czemu nie chciała? Może jest na mnie wściekła, nie zdziwiłbym się. Kiedy ją przytuliłem chciałem się od niej odsunąć ale tylko na moment aby za chwilę być znowu blisko, chciałem ją pocałować. Można tak zwyczajnie pocałować taką dziewczyne? Czy to by mogło zastąpić to czego nie mam odwagi powiedzieć? Pocałowałem.

Odetchnąłem głęboko. Całowałem najdelikatniej jak umiem, czy to wystarczyło? Co mam zrobić? Zejść na dół i powiedzieć, że marzyłem o tym przez całą drugą i trzecią klase gimnazjum? Powiedzieć jej wszystko o czym myślałem zeszłej nocy? Może przeprosić i udawać, że to się nie stało? Pewnie jest na mnie wściekła, bo dlaczego by jej tutaj nie było? Powinna mi przywalić. Jezu, co ja zrobiłem?! Muszę ją przeprosić, nie chce stracić przyjaciółki. Poradzę sobie z tym. Może jeszcze raz spróbuje ją w sobie rozkochać? Może tym razem mi się uda?

Zakryłem się kołdrą. Umrzeć, tylko tyle chce. Nie mogłem uwierzyć w moją głupote. Coś Ty sobie wyobrażał?! Że pocałujesz ją i już na zawsze będziecie razem? Że zejdziesz na dół, a Ona przywita Cię uśmiechem nazywając kochaniem?

Wystawiłem głowe za kołdrę nasłuchując. Była na dole w kuchni, słyszałem przesuwane naczynia. A może jej rodzice już wrócili? Spojrzałem na telefon, zero połączeń i sms'ów. Czyli nie wrócili, moja mama już by wydzwaniała układając w głowie najgorsze możliwe scenariusze zeszłej nocy. Muszę zejść na dół.

Na brzegu łóżka leżały moje wczorajsze ubrania. Świeże, pachnące i wyprasowane. Ubrałem się szybko, przeżegnałem i zbiegłem po schodach. Najlepiej udawać, że nic się nie stało.

Siedziała przy wyspie jedząc płatki z mlekiem, nawet na mnie nie spojrzała. Pięknie, pewnie myśli, że jej nie szanujesz!

Wiedziałem gdzie co jest. Wyciągnąłem sobie miskę, łyżkę, cheerios i mleko. Usiadłem obok niej. Jedliśmy w krępującej ciszy. Od czego zacząć? Co powiedzieć? Myśli, że jej nie szanujesz i tak będzie myślała już zawsze. Może Ci nie uwierzyć, że ją kochasz, może uznać, że mówisz tak, bo Ci głupio. Jeśli powiesz, że chcesz z nią iść na randkę to powie, że nie musisz udawać, że Ci zależy. A jeśli nic nie powiesz...

"Co do tego co się stało" przerwała mój natłok negatywnych myśli. Spojrzałem na nią. Błagam, powiedz, że to coś dla Ciebie znaczyło, błagam! "Uznajmy, że to się nigdy nie zdarzyło i nie wracajmy do tego"

Przygryzłem dolną wargę, miałem ochotę coś rozwalić. Coś jeszcze mózgu? Jeszcze jakieś sygnały pomiędzy wierszami? Jeszcze jakieś "powiedz jej, że ją kochasz"?! O, może teraz padne na kolana i się jej oświadcze!

Patrzyłem tępo w miske mieszając płatki. Nie byłem już głodny. Czułem się poniżony. Nigdy nikt mnie tak nie poniżył jak ja siebie całując ją. Debil.

"Jesteś na mnie zły? Przepraszam..." zapytała próbując złapać mój wzrok.

"Nie, nie. Nie jestem zły" odpowiedziałem uśmiechając się sztucznie.

"To chyba przez to wszystko co się wczoraj stało" przytaknąłem. Może jej powiedzieć? Już bardziej poniżony nie będe. "Ale teraz rozumiem te wszystkie dziewczyny, które się z Tobą całowały"

Wzdrygnąlem się i spojrzałem na nią zszokowany. Była czerwona i tak samo zszokowana jak ja. Zbliżyłem się do niej, odgarnąłem jej włosy za ucho.

"Co rozumiesz?" zapytałem patrząć jej w oczy. Błagam, Boże. Błagam.

"Dobrze całujesz" powiedziała rozglądając się byle tylko nie patrzeć mi w oczy.

Otarłem delikatnie swoją górną wargę o jej dolną. Wstrzymałem oddech. Jeśli się odsunie przeproszę i nigdy więcej nie będe próbował.

"Czujesz coś?" zapytałem milimetr od jej ust.

Patrzyła się na mnie. Tym razem pocałowałem delikatnie jej dolną wargę. Spojrzałem jej prosto w oczy. Nie wiem co mnie opętało. Wstałem ze stołka barowego z taką siłą, że się przewrócił. Chwyciłem jej twarz obiema rękoma. Najpierw przygryzłem delikatnie jej dolną wargę i zacząłem ją całować. Mocniej niż poprzedno. Kiedy już straciłem nadzieje na to, że odpowie nagle wlpotła dłonie w moje włosy.

A teraz? Czy to coś znaczy? Czy o tym też będzie mi kazała zapomnieć?

Friendzone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz