(Perspektywa Natsu)
Po chwili zorientowałem się, że wcale kurwa nie odleciałem. Czułem ogromny ból w plecach i jakiś ciężar na sobie, ale dalej byłem przytomny. Powoli otworzyłem oczy, po czym zobaczyłem w ciemności wieczoru oświetlone przez lampę uliczną, rozwiane blond włosy, poza zimnym powietrzem poczułem też znajomy zapach, który uwielbiałem. Ale czy osoba która leżała na mnie to naprawdę...
- Luce? - zapytałem podnosząc lekko głowę.
Poczułem, że gdy tylko powiedziałem jej imię dziewczyna aż drgnęła, po czym powoli spojrzała na mnie. To naprawdę była ona... Nikt nie ma tak pięknych oczu jak ona. Jednak były one lekko zapuchnięte, przeszklone, zapłakane.
Sięgnąłem ręką w stronę jej policzka, chciałem go dotknąć i otrzeć łzę, która znikąd pojawiła się w jej oku i spłynęła na jej skórę, ale Luce mnie uprzedziła. W porywie złości złapała mnie za kołnierz kurtki i zaczęła lekko szarpać.
- Chcesz zginąć czy jak?! - krzyknęła nagle, zalewając się łzami. - Kurwa mać nie dość że masz problem z nogą to jeszcze kurwa słuchaweczki, muzyka na full i wyjebane na świat, tak?! Ja pierdolę człowieku, jesteś na ulicy! Masz kurwa szczęście że przechodziłam obok, bo zostałaby z ciebie kurwa mokra plama!
Kiedy to powiedziała wybuchła płaczem. Próbowałem jej otrzeć łzy, przytulić i spróbować ją uspokoić... Nienawidziłem patrzeć jak płacze. Niestety mi się nie udało, bo za szybko wstała ze mnie i zaczęła ocierać twarz o materiałowy rękaw kurtki, po czym poszła po moje kule, które jakimś sposobem znalazły się gdzieś w oddali.
W tym samym czasie podszedł do mnie kierowca samochodu, który omal co mnie nie potrącił. Udało mu się zatrzymać auto, gdzieś około dziesięć metrów od nas. Oczywiście zaczął mnie opieprzać za te słuchawki, tak samo jak Luce, a po jakimś czasie zaczął się przejmować czy wszystko ze mną w porządku. Po dość nieprzyjemnej rozmowie odjechał, a Luce podała mi kule i miała zamiar odejść. Ale nie mogłem jej na to pozwolić.
- Zaczekaj - powiedziałem goniąc z kulami za nią.
- Zostaw mnie. Nie chcę cię znać.
Bolało mnie to, wiedziałem że zjebałem w paru kwestiach, ale nie zrobiłem nic na tyle złego żeby zasłużyć na jej odejście, dlatego nie mogłem odpuścić. Luce jest dla mnie wszystkim... Nie mogłem jej stracić.
- Wybacz, ale nie pozwolę ci o mnie zapomnieć - powiedziałem przyspieszając kroku.
O dziwo lód na chodniku w jednej chwili stał się moim najlepszym przyjacielem, bo dzięki niemu Luce nie zaczęła biec, a ja postanowiłem zaryzykować i pędzić o kulach. Dość szybko udało mi się do niej dokuśtykać, pomimo że omal co się nie wypierdoliłem.
- Powiedziałam zostaw mnie.
- Nie mogę.
- Musisz, rozumiesz? Nie chcę cię znać. Spierdalaj.
- Przepraszam - powiedziałem nagle. - Luce zrozum, nie mogę tak po prostu dać ci spokoju! Kocham cię, i nie poddam się dopóki nie pozwolisz mi się wytłumaczyć!
- Słuchaj, w dupie mam twoje tłumaczenie i tak dalej. Kurwa, zdradziłeś mnie, rozumiesz? Tego nie da się od tak wytłumaczyć.
- Nie zdradziłem cię!
- No kurwa oczywiście, wcale nie spałeś z jakąś laską w łóżku, przecież nie widziałam tego na własne oczy.
- To była Lisanna.
CZYTASZ
Kafeteria
FanfictionLucy Heartfilia z powodu problemów rodzinnych przeprowadziła się z jej rodzinnego miasteczka do malowniczego miasta Magnolia. Zależało jej na zdobyciu pracy w dość popularnej kafeterii - Fairy Tail Cafe. To tam została przyjęta do drobnej społeczno...