Rozdział XXI - Nie wiedziałam, że jesteś do tego zdolny

948 57 11
                                    

(Perspektywa Lucy)

Gdzieś koło godziny dziesiątej zostałam obudzona tego sobotniego dnia przez głośne chrapanie dochodzące z drugiej części łóżka. To właśnie tam spał słodko Natsu leżący na plecach z otwartą buzią. Jak zawsze.

O dziwo tej nocy było nam na tyle gorąco, że nie daliśmy rady spać przytuleni, dlatego leżeliśmy do siebie plecami. W sensie tak jakby, ja plecami do niego, a ten na plecach, gładząc mnie ręką po skórze.

Leżałam tak wgapiona w jego mordkę gdy ten co chwila coś mamrotał przez sen, widząc po chwili jak jego dłonie lekko się zaciskają w pięści. Pewnie miał zły sen, albo co innego, dlatego pochyliłam się nad nim i dłonią przeczesałam mu włosy. Dałam mu parę całusów w policzki, próbując go dyskretnie wybudzić, ale mi się nie udało. Na całe szczęście przestał już wyglądać jakby ktoś go ciął i na nowo przybrał spokojnej ekspresji.

Po około pół godzinie dłuższego wylegiwania się w łóżku nie wytrzymałam, potrzebowałam w końcu wstać, ubrać się w sensowne, a raczej jakiekolwiek ubrania, zjeść śniadanie i po prostu coś zrobić. Chciałam wstać, ale niestety Natsu zagradzał mi drogę.

- Natsu - wyszeptałam do jego ucha, jednocześnie lekko go szturchając, bez skutku. - Natsu~ - wyszeptałam trochę głośniej, jednak dalej nic. Zauważyłam jednak jak ten debil zaczął się dziwnie uśmiechać.

Nie wiedziałam czy dalej śpi czy udaje, ale miałam tego dość. Dlatego nagle złapałam go za rękę, jednocześnie krzycząc jak najgłośniej mogłam. Jego przestraszona mina była bezcenna!

- Cholera Luce! Co to kurwa miało być?! - wrzasnął zdenerwowany, gdy ja wybuchłam śmiechem. - I co cię tak bawi?! Wiesz jak mnie wystraszyłaś!?

- O to mi chodziło - powiedziałam przez śmiech, jednocześnie upadając z powrotem na poduszkę.

- Ach tak? No to masz! - kiedy to powiedział złapał za swoją poduszkę i zaczął mnie nią walić, potem udając że mnie poddusza. Usiadł na mnie z uśmiechem na ustach i tak nawalał, rozwalając mi jeszcze bardziej włosy. Jednak dalej nie dałam rady powstrzymać śmiechu.

- Przestań! - wydusiłam z siebie przez śmiech, zagłuszana przez poduszkę.

- Przeproś - zaśmiał się.

- No dobra! Przepraszam!

- Nie słyszę~ - odpowiedział sarkastycznie kontynuując nawalankę.

- Przepraszam! - krzyknęłam jeszcze raz, ale i tym razem dostałam taką samą odpowiedź.

Kiedy w końcu Natsu sam się „zdyszał" zaczęłam się powoli uspokajać. Jednak w momencie kiedy z mojego rechotu powstał zwyczajny uśmiech poczułam przeszywające spojrzenie. Właśnie jego spojrzenie. Przyglądał mi się z poważną minął, powoli opierając się prawym łokciem o łóżko, jednocześnie zgarniając mi włosy w twarzy, zaś jego lewa trafiła na moją talię, wywijając delikatne kształty na skórze. Moje ręce jak z automatu znalazły się wokół jego szyi, dyskretnie, a zarazem pewnie ciągnąc go w swoją stronę do pocałunku.

Kompletnie zapomniałam o porannym oddechu którego tak bardzo nienawidziłam... Jednak zniosłam to na rzecz przyjemności partnera, który widać że cieszył się z takiego przebiegu wydarzeń.

Niestety w pewnej chwili nie wytrzymałam, i delikatnie odsunęłam go od siebie.

- Dzień dobry - powiedziałam cicho czując jak Natsu zniża się tylko po to by stknąć nasze czoła.

- Nawet bardzo dobry - zaśmiał się z tym swoim szyderczym uśmieszkiem, nachylając się do jeszcze jednego całusa.

Widziałam że miał jeszcze ochotę na, że tak to ujmę figle, ale niestety czas mi na to nie pozwalał. Dlatego zanim doszło do kolejnych aktów bliskości uciekłam z łóżka, wbiegając do łazienki. Dość szybko ubrałam się w byle jakie szorty i jedyną koszulkę znajdującą się w łazience, która okazała się być własnością Natsu, natychmiastowo orientując się, że pomimo niechęci mam dzisiaj pracę. Na tyle fajnie, że kończymy dużo wcześniej ze względu na wymianę maszyn i nie kończymy o 18, a trzy godziny wcześniej.

KafeteriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz