Rozdział XXXI - Skutki uboczne

769 45 12
                                    

(perspektywa Natsu)

- Ja chyba zaraz oszaleję - obudził mnie z rana cichutki, ale ubolewający głos Lucy.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak leży do mnie plecami, uciskając dłonie na głowie. Powoli przysunąłem się do niej, jedną rękę oplotłem wokół jej talii i pocałowałem ją w jej poranny blond-busz. A ta jako odpowiedź trochę jęknęła.

- Dobrze ci tak - powiedziałem donośnym głosem z uśmiechem na twarzy, gdy ta delikatnie uderzyła mnie pięścią w czoło.

- Mów ciszej pacanie - wyszeptała wbijając jeszcze bardziej głowę w poduszkę.

Na te słowa nie mogłem zareagować inaczej niż zacząć się śmiać, ale widząc, że nawet ten dźwięk przyprawiał ją o ból głowy, przestałem. Odgarnąłem jej natomiast włosy z karku i zacząłem delikatnie ją „buziaczkować".

- Co~ Kac zabija? - zapytałem kończąc to co robiłem.

- Spostrzegawczy jesteś - wymamrotała sarkastycznie.

- Nie trzeba było tak balować.

- Nie miałam zamiaru się nachlać... Ugh... Nienawidzę tego...

- Witam w świecie pokuty za nieumiejętne picie - powiedziałem wzdychając, po czym zobaczyłem jak Luce mruży oczy przed słońcem, które akurat zaświeciło zza zasłony. Zakryłem nas kołdrą nad głowy i przytuliłem ją do siebie, kręcąc drobne kółka na jej ramieniu. - Prześpij się jeszcze chwilę.

- Nie zasnę przez ten ból...

- Spróbuj. Uwierz, że ci to pomoże.

Po tych słowach zamknęła oczy i z grymasem na twarzy zaczęła powoli się rozluźniać, jej ekspresja stawała się coraz bardziej spokojna, aż w końcu zasnęła. Trzymałem ją tak w ramionach i patrzyłam na jej rysy twarzy. Pomimo że widzę ją codziennie z tak bliska to za każdym razem jest to jakbym po raz pierwszy ją zobaczył - za każdym razem czuję się oczarowany jej urodą.

Po jakimś czasie leżenia i gapienia się na nią pomyślałem, że pomogę jej trochę przejść ten etap. W końcu Luce nigdy nie miała kaca, wiem o tym, bo „niepicie" to jej duma. Tak... „NIEPICIE".

Powoli zacząłem wstawać, żeby zrobić jej herbatę z sokiem. Jednak zanim wygramoliłem się z łóżka poczułem parę rąk oplatujących mi klatę. Odwróciłem lekko głowę i kątem oka zobaczyłem jej zmęczoną figurę.

- Nie idź...

- Zaraz wrócę. Zrobię ci herbatę i/

- Nie idź~ - wymamrotała głośniej w moje plecy, powoli osuwając się ze mnie.

Bez słów położyłem się, po czym Luce powoli się na mnie nawaliła. I tak zasnąłem...

Obudził nas jednak głośny dźwięk mojego dzwonka, który wywołał u Luce masę bólu głowy. Widać to było po jej minie, oraz po jej głośnym burczeniu i przyciskaniu dłoni do uszu. Czym prędzej wstałem i z komórką w dłoni wbiegłem do łazienki.

- Czego - powiedziałem ozięble do słuchawki.

- Tobie też wesołych świąt pacanie - powiedział męski głos.

- Co chcesz Grey?

- A tak dzwonię, bo bardzo cię lubię - odpowiedział sarkastycznie.

- Pytam poważnie. Wierz lub nie, ale mam lepsze zajęcia niż gadanie z tobą.

- Masz z Lucy dzisiaj czas?

KafeteriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz