Rozdział XLVI - Spełnione marzenia

768 73 14
                                    

(Perspektywa Natsu)

Parę lat później...

- Wróciłem! - krzyknąłem przechodząc przez próg domu wprost do przedsionka, rzucając tam torbę na ziemię i zdejmując buty.

- Wujek Natsu! - Usłyszałem radosny głos szkarłatno-włosego dziecka biegnącego w moją stronę.

- Hej Amy, rodzice też u nas?

- Mama i tata siedzą w salonie razem z ciocią!

- To chodźmy do nich - powiedziałem biorąc małą na ręce, jednocześnie idąc w stronę pokoju dziennego.

Nie wiecie pewnie co się dzieje, prawda? Skąd jakieś przedsionki, jakieś salony i inne, jak to wszystko mieści się w kamienicy?

Właśnie o to chodzi. Nie mieści się.

Dużo się wydarzyło w przeciągu tych 7 lat, na tyle dużo, że stopniowo będę wyjaśniać.

Pierwszą i najwazniejszą rzeczą jest to, że wraz z Luce wyprowadziliśmy się z tej ponurej kamienicy. Już nawet nie mieszkamy w Magnolii. Teraz nasz dwupiętrowy domek kupiony za kasę z walk znajduje się trochę za miastem, trochę kolo lasu, ale prawie na brzegu jeziora.

To jak domek letniskowy, tylko bardziej luksusowy... No i mieszkamy tam 24/7.

A kto to mała Amy? To siedmioletnia córka Erzy i Jellala, która przez fakt, że często ją pilnowałem nazywa mnie wujkiem, a Luce - ciocią.

- Hej wam - powiedziałem wkraczając do salonu z dzieckiem na rękach, po czym wodziłem wzrokiem by znaleźć moją ukochaną.

- Hej kotek - usłyszałem nagle zza pleców, po czym poczułem delikatnego całusa na policzku, przy akompaniamencie małej mówiącej "fuj".

- Jak tam trening? - Zapytała złotowłosa.

- Znośnie, nawet się nie spociłem.

- Jak nie, wujku przecież śmierdzisz.

- Mała, lepiej mnie nie prowokuj - zaśmiałem się z zabójczym uśmiechem.

- No i widzisz Natsu? Zepsułeś nam dziecko, jest zbyt szczera - zaśmiał się Jellal.

- To następnym razem nauczę ją kłamać, oszukiwać i kraść - odpowiedziałem widząc niezadowoloną minę Erzy.

- Rozmawialiśmy właśnie o Fairy Tail... - Wtrąciła nagle, biorąc filiżankę z herbatą do ręki. - Chcemy na nowo ją otworzyć.

Taaak... Fairy Tail zostało zamknięte, z powodów nam po części nieznanych. Makarov po prostu pewnego dnia oznajmił nam, że musi zamknąć kafeterię i pomimo błagań to zrobił. Od tamtej pory lokal stał pusty, jakby czekał, aż ktoś znowu tchnie w niego życiem.

- Otworzyć i prowadzić? Jesteście pewni?

- Absolutnie - powiedział Jellal. - Jedyne czego potrzebujemy to zakup lokalu, odnowienie i zachęcenie klientów do ponownego przychodzenia.

- A kto będzie się zajmować rachunkami i tego typu sprawami?

- Lucy - oznajmiła Erza. - Nadaje się do tego idealnie w obecnej sytuacji.

- To prawda. Pracę mogę wykonywać w domu, nie muszę koniecznie jechać dzień w dzień do lokalu, bo papierki mogę wypełniać tutaj. Poza tym z czasem i tak wrócę na kelnerkę, ale dam rade i tak prowadzić ten lokal - powiedziała dumnie Luce.

KafeteriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz