Rozdział XL - Winowajca

583 51 16
                                    

(Perspektywa Natsu)

Mogłem jedynie patrzeć. Siedzieć i patrzeć na nieprzytomną twarz Luce, której ciało było pokryte opatrunkami. Mogłem tylko patrzeć bladą skórę, na jej pocięte włosy, dalej mokre od wody, która oczyściła je z jej własnej krwi. Nie mogłem zrobić nic, ani jej pomóc, ani ją pocieszyć, ani się dowiedzieć co się stało. Mogłem tylko siedzieć ściskając jej dłoń w rozpaczy, próbując przyjąć do wiadomości to, co chwilę temu powiedziała mi pielęgniarka...

- Przykro mi Lucy... Tak cholernie mi przykro... Nie wiem co się stało... Ale poradzimy sobie - mówiłem do niej jak głupi z nadzieją, że to pomoże jej się obudzić.

Nie... Gadałem tak, żeby po prostu uwierzyć w to co się stało... To jebana tragedia...

- Długo tu będziesz siedzieć? - zapytał mnie znajomy głos osoby wchodzącej do pomieszczenia, dokładniej Lokiego, który wkurzony podszedł do łóżka. - Możesz już iść, Lucy jest w dobrych rękach.

- Będę tu przy niej.

- Ona ciebie nie potrzebuje. Nic tylko się na tobie zawodzi.

- Loki do kurwy nędzy... Jeśli masz zamiar mi dopiekać i zwalać na mnie winę to spadaj.

- Lepiej ty stąd wyjdź. Lucy pewnie też nie chce ciebie wiedzieć. W końcu/

- No co w końcu? Wytłumaczysz mi do cholery co się stało?!

- Weź nie zgrywaj głupa/

- Zrozum, że nie wiem o co chodzi! Przyjechałem, żeby pocieszyć Luce, bo ostatnio jak z nią rozmawiałem wyglądała na zmartwioną, więc postanowiłem przyjechać! I wiesz co? Znalazłem ją w tym stanie!

- Nie uwierzę, że Lucy ci nie powiedziała o tym wszystkim.

- Czyli o czym?

- O tych telefonach... Rozmowach, groźbach...

- Jakich... Telefonach? Loki powiedz mi o co chodzi...

- Obiecałem Lucy, że tego nie/

- Czy ty widzisz w jakim stanie jest Lucy? Jeśli mi nie powiesz, nie będę wiedział jak ją chronić!

- Mogłeś nie wyjeżdżać. O wszystkim byś wiedział.

- Skąd miałem wiedzieć, że coś się stanie?! Luce nic a nic mi nie powiedziała rozumiesz?! Nic nie wiedziałem! Powiedz mi co się stało!

Siedziałem jak wryty słuchając o czym Loki mówił. Jakiś psychol, groźby przez telefon, wymuszanie pieniędzy, nastraszanie, nękanie... Czemu Luce nic mi nie powiedziała...? Gdybym wiedział, byłbym przy niej, olałbym trening i zostałbym z nią, choćby nie wiem co...

- ... W dodatku to wszystko twoja wina.

- Że co...? Jak to moja?

- Normalnie. Powinieneś być z Lucy przez ten cały jebany czas... Wiesz ile wylała przez ciebie łez? Wiesz ile się martwiła, ile się bała czy złościła? I to przez ciebie? Gdyby nie to, że wyjechałeś spełniać marzenia, byłbyś przy niej gdyby coś się działo!

- Skąd miałem wiedzieć, że tak się stanie?!

- ... Nie mogłeś. Nikt nie mógł... - powiedział po chwili zmarnowany, siadając na drugie krzesło w pokoju. - Przepraszam.

- No powinieneś.

- Wiem... Ugh szukam po prostu winnego jej stanu... Kurwa, a tak naprawdę... T-To moja wina... Moja pieprzona wina...

KafeteriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz