3 - "On tutaj jest?!"

8.9K 432 82
                                    

Wraz z Leonem stwierdziłam, że nie ma sensu wracać na resztę lekcji. Udaliśmy się na spacer, na pobliski, opuszczony plac zabaw. Spędziliśmy tam miło czas, i dopiero późnym wieczorem pojawiłam się w domu. Rodziców jak zwykle nie było, więc nie miał kto zrobić mi awantury. Zresztą nawet jak pojawią się w domu, nie przejmują się zbytnio tym co robię, gdzie jestem i czy jeszcze żyje. Dla nich ważna jest praca, pieniądze. Chyba zapomnieli już, że mają córkę, która czasami potrzebuje miłości, choćby od matki. W zamian za to, że nie ma ich obok dostaje pieniądze. Próbują oni zatuszować nimi swoje błędy. Wiele razy wypominałam im to, że prawie zawsze nie ma ich w domu. Oni zaś stwierdzili, że dla mnie to nie powinien być problem, bo wiele osób chciałoby prowadzić takie życie jak ja. 

Po wejściu do domu udałam się wprost do kuchni. Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy i nalałam sobie trochę do szklanki. Wypiłam zawartość naczynia i udałam się na górę, do swojego pokoju. Przebrałam się piżamę i rozłożyłam się na wygodnie pościelonym łóżku. 

Po kilku minutach bezczynnego leżenia, podniosłam się do pozycji siedzącej i sięgnęłam po laptopa. Włączyłam go i zalogowałam się na facebooku. Na ekranie zobaczyłam, że moja przyjaciółka jest dostępna, więc szybko do niej napisałam. 

Laura Edwards (23:13) 

Jak tam? Co tam? x 

Stephanie Wright (23:15) 

Luzik, czemu nie było cię w szkole prawie na wszystkich lekcjach? :x 

Laura Edwards (23:16) 

Zerwałam się z Leonem, nie chciałam już siedzieć w szkole, bo Styles mnie wkurzył :_:

Stephanie Wright (23:17) 

On serio na zbyt dużo sobie pozwala >< Trzeba coś z tym zrobić 

Laura Edwards (23:20) 

Jakieś pomysły? :)

Stephanie Wright (23:22) 

Niezbyt :x Coś się wymyśli 

Stephanie Wright (23:23)

Będziesz w piątek na imprezie u Sophie? :> 

Laura Edwards (23:30)

Ja bym nie poszła? Proszę cie xd 

Stephanie Wright (23:33) 

Tak myślałam xd Podobno cała szkoła ma być ^^ 

Laura Edwards (23:35) 

No całej na bank nie będzie :x Wieczny Prawiczek raczej nie przyjdzie :D 

Stephanie Wright (23:36) 

Haha racja x 

*** 

Nastał piątek, czyli dzień imprezy u Sophie. Tydzień zleciał mi dość szybko. Postanowiłam, jak na razie, oszczędzić Harry'ego, więc nic ciekawego się nie działo. On cały czas mnie unikał. Nie dziwiłam mu się, nawet się z tego cieszyłam. 

Wróciłam do domu około godziny piętnastej. Do imprezy pozostały mi cztery godziny. Zjadłam obiad przygotowany przez naszą gosposie i udałam się do swojego pokoju. Na początku przeszukałam szafę w celu znalezienia ciekawej kreacji na wieczór. Po kilku minutach znalazłam idealny zestaw. Fioletowo-białą sukienkę z rozkloszowanym dołem, skomponowałam z białymi butami, na wysokim, grubym obcasie. Ubrałam na siebie przygotowany zestaw i dołożyłam do niego okulary przeciwsłoneczne, stanowiące świetny dodatek. (a/n zdjęcie u góry) Udałam się do łazienki, gdzie przeczesałam moje długie pasma włosów i lekko je pofalowałam. Zrobiłam makijaż który zazwyczaj pojawia się na mojej twarzy, popryskałam się perfumami i wyszłam z łazienki. 

Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że została godzina do imprezy u Sophie. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie w salonie. Do ręki wzięłam telefon i wybrałam numer Leona. 

-Co tam, skarbie? - po kilku sygnałach usłyszałam jego głos. 

-Mógłbyś przyjechać po mnie trochę wcześniej? Jestem już gotowa i...

-Jasne, nie ma problemu, zaraz będę - nie dane było mi dokończyć, ponieważ mój chłopak zaakceptował moją ofertę. 

-To do zobaczenia - odpowiedziałam i rozłączyłam się. 

Tak jak powiedział Leon, tak się stało. Po kilku minutach, stał pod moim domem czekając na to, aż wyjdę. Wzięłam do ręki torebkę, przejrzałam się ostatni raz w lustrze i opuściłam mój dom. Wsiadłam do auta mojego chłopaka bez żadnego ostrzeżenia. Chłopak spojrzał się na mnie i pocałował mnie krótko w usta. Odpalił auto i ruszył w kierunku domu, gdzie miała odbyć się impreza. Podróż minęła nam w ciszy. 

Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Dom Sophie był wielki, cóż się dziwić, jej rodzice zarabiają bardzo dużo na kancelarii adwokackiej. Wyszłam z auta przy lekkiej pomocy Leona. Udaliśmy się do środka, trzymając za ręce. W budynku znajdowało się kilka osób. Przechadzaliśmy po domu w poszukiwaniu Sophie. Po chwili zauważyliśmy ją w kuchni. 

-Hej - przywitałam się z nią pocałunkiem w policzek - Chyba nie jesteśmy za wcześnie? - zaśmiałam się. 

-Nie, już przyszło kilka osób - spojrzała w kierunku przedpokoju gdzie pojawiały się cały czas nowe osoby. 

Pogawędziłam jeszcze chwilę z moją przyjaciółką po czym udałam się z Leonem do salonu. Usiadłam na jednej z kanap a mój chłopak podał mi szklankę z piwem. Usiadł obok mnie i zajął się piciem swojego trunku. Po kilku sekundach alkohol zaczął działać na mnie. Rozluźniłam się i nie myślałam, aż tak bardzo. Nawet nie spostrzegłam się kiedy impreza rozkręciła się. Pośród tłumu osób zauważyłam Stephanie. Wstałam z kanapy i ruszyłam w jej kierunku. 

-Jesteś z kimś? - zapytałam stojąc zaraz za nią, wystraszyła się, ale kiedy mnie zobaczyła ochłonęła. 

-Chcesz żebym zawału dostała? - zaśmiała się - Tom ze mną przyszedł. - pokazała ręką na chłopaka obok. 

-Widziałaś kogoś z naszych znajomych? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu. 

-Niestety nie, ale nie uwierzysz kogo zobaczyłam - złapała się za głowę. 

-Opowiadaj - uśmiechnęłam się w jej kierunku. 

-Harry Styles mówi ci to coś? - momentalnie wyszczerzyłam oczy w niedowierzaniu. 

-On tutaj jest?! ON?! - zdziwiłam się i to bardzo. 

-No chyba ślepa nie jestem - Stephanie wyrzuciła ręce w powietrze. 

-Skoro Wieczny Prawiczek tutaj jest, trzeba to wykorzystać, nieprawdaż? - usłyszałam za sobą głos Leona, odwróciłam się w jego kierunku. 

-A co mianowicie? - uniosłam jedną brew w zdziwieniu. 

Chłopak wyjął z kieszeni małą paczuszkę z białym proszkiem. 

-Skąd to masz? - wykrzyczałam prosto w jego twarz. 

-Nie twoja sprawa, dosypię mu to do picia i chłopak się zabawi - Leon zaśmiał się złowieszczo. 

-Nawet nie próbuj - zagroziłam mu, ale nie wydawał się nie słyszeć - Leon! Nie rozumiesz jak do ciebie mówię? - ponownie próbowałam zwrócić jego uwagę. - Leon do cholery nie rób tego! - wydarłam się na niego oburzona. 

-Czego chcesz? - warknął w moją stronę. 

-Nie rób tego, nie rozumiesz?! - złapałam jego za nadgarstek w celu uspokojenia go.

-Dlaczego? - wycedził przez zęby. 

-To za wiele, nie dociera to do ciebie? - uniosłam ręce w powietrze. 

-Zrobię to co będę chciał - wypuścił się z mojego uścisku i zniknął w tłumie bawiących się osób. 

✰✰✰

To się porobiło :o Jak oceniacie zachowanie Laury? 

Dobranoc kochani x 

Good Boy ||Harry&Marcel Styles(book one)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz