Po tym całym wydarzeniu z Leonem, kilka dni nie pojawiałam się w szkole. Nie chciałam tam iść bo nie wyglądałam ładnie z posiniaczoną twarzą, oraz nie chciałam spotkać Leona. Wystarczyło mi to, że co jakiś czas dzwonił do mnie, pisał wiadomości z przeprosinami. Po tym co mi zrobił, nie chciałam go znać. A tym bardziej nie chciałam wrócić do niego. Już kilka miesięcy temu rozważałam rozstanie się, a teraz potwierdził to, że nie jesteśmy sobie pisani.
Dzisiaj niestety nastąpił dzień w którym muszę iść do szkoły. Nie było mnie tak dość długo i moi kochani rodzice zaczęli coś podejrzewać. Nie chciałam im mówić co się stało, więc zgodziłam się pójść do szkoły. Nie zdziwiło mnie, że nie dopytywali się mnie o szczegóły imprezy o Sophie. Nie wzruszyli się tą sytuacją.
Wstałam leniwie z łóżka i udałam się do łazienki. Odbębniłam poranną toaletę i udałam się do szafy w celu znalezienia odpowiedniego ubrania. Wyciągnęłam z niej czarne, dopasowane spodnie i biały sweter. Założyłam to pośpiesznie na siebie i udałam się na dół. Spotkałam tam moją matkę, która rozmawiała przez telefon nie zwracając uwagi na resztę świata. Pewnie nawet nie zauważyła kiedy pojawiłam się obok niej.
Podeszłam do lodówki, z której wyjęłam sok pomarańczowy i nalałam go do szklanki. Dość szybko trafił do mojego żołądka, więc udałam się w kierunku drzwi.
-Zjedz coś, głodna będziesz – usłyszałam za sobą głos mojej rodzicielki, prychnęłam na jej słowa.
-Nie, nie będę głodna – powiedziałam na odchodne i zajęłam się zakładaniem butów.
Przez dobre 18 lat, nie przejmowała się gdzie jest, z kim jestem i co robię. Teraz będzie się wielce o mnie martwić. Nie mam ochoty na wysłuchiwanie jej.
Założyłam na siebie czarne converse i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Stwierdziłam, że do szkoły przejdę się na piechotę, ponieważ mam jeszcze dużo czasu. Zawsze jeździłam z Leonem, ale teraz już tak nie będzie. Jedyne czym mogłabym jeździć do szkoły to taksówka.
Wiatr lekko muskał moją twarz, ale nie sprawiał wrażenia zimna. Według mnie pogoda była idealna. W Anglii wiatr to częste zjawisko, raz jest mocny, raz słaby, zależy to od dnia i pory roku. Przechodziłam przez ulice Londynu, spoglądając na wszystkie strony. Pierwszy raz od dawna, trafił mi się taki samotny spacer. To bardzo miłe uczucie. Idąc ulicami mogę myśleć o wszystkim bez presji, że kogoś nie słucham.
Do szkoły dotarłam kilka minut przed dzwonkiem, udałam się na piętro, gdzie miała odbyć się moja pierwsza lekcja i zauważyłam tam Stephanie. Podbiegłam do niej i przytuliłam od tyłu. Gdy odwróciła się w moim kierunku uśmiechnęła się promieniście, pokazując rząd białych zębów i wtuliła się we mnie.
-Laura już myślałam, że coś ci się stało. Nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś. Nie rób mi tak nigdy więcej, rozumiesz? – pogroziła mi palcem na co zaśmiałam się.
-Obiecuję – położyłam rękę na miejscu, w którym znajduje się serce – Jest tu gdzieś Leon? – rozejrzałam się po korytarzu z obawy, że go spotkam.
-Nie, bynajmniej nie widziałam go tutaj – moja przyjaciółka uspokoiła mnie tymi słowami.
-To bardzo dobrze, nie chce go teraz widzieć – w mojej głowie pojawiło się wspomnienie z tej okropnej imprezy.
-Dupek z niego, opowiedziałam to i owo o nim i teraz żadna dziewczyna go nie chce – zaśmiałam się, należało mu się.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek oznaczający początek lekcji, niechętnie pożegnałam się z Stephanie i ruszyłam w kierunku Sali, w której miałam pierwszą lekcje. Weszłam do Sali wraz z nauczycielką i usiadłam na moim stałym miejscu. Wyjęłam z torby zeszyt i piórnik i niechętnie zaczęłam słuchać nauczycielki.
Z nudów cały czas rozglądałam się po sali. W pewnym momencie, natrafiłam wzrokiem na Harry'ego. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się. Nie odwzajemniłam uśmiechu, nie chciałam z nim mieć nic wspólnego. Może i uratowałam go przed Leonem, ale nic więcej.
Lekcja trwała i trwała, a gdy zadzwonił dzwonek szybko zebrałam swoje rzeczy i wybiegłam z sali. Niestety nie dane było mi iść dalej, ponieważ zostałam przez kogoś zatrzymana. Spojrzałam do tyłu i ujrzałam Harry'ego. Trzymał mój nadgarstek nie pozwalając mi iść dalej.
-Chcesz czegoś? – powiedziałam niemiłym tonem.
-Jeszcze raz dziękuje – przewróciłam oczami, ile razy on będzie mi dziękował? – I może wyszlibyśmy gdzieś? Jako znajomi bo pod żadnym względem mi się nie podobasz. – znowu to powiedział, jest nad wyraz szczery i mógłby czasami przystopować.
-Wiesz, to nie jest dobry pomysł – stwierdziłam wypuszczając się z jego uścisku.
-Chce ci się jakoś odwdzięczyć – spojrzał na mnie błagalnie.
-Ech, niech ci będzie. Ale tylko jeden raz.
-Dziękuje – uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę.
Mam go już dość, już po raz drugi dał mi do zrozumienia, że nie jestem w jego typie. Przecież ja jestem w typie prawie wszystkich! Coś musi być tu nie tak.
Udałam się w poszukiwaniu Stephanie którą, po kilku minutach znalazłam. Rozmawiała z Tomem, ale niestety musiałam przerwać ich pogawędkę.
-Stephanie, musimy pogadać, chodzi o Harry'ego – oznajmiłam i ona momentalnie zjawiła się obok mnie.
-Co się stało? – uniosła jedną brew.
-Zaprosił mnie gdzieś tam w ramach przeprosin, ale to nie wszystko. Znowu zakomunikował mi, że nie jestem jego typie. Z nim coś musi być nie tak.
-Aż tak cię to boli? – kiwnęłam głową twierdząco – To pokaż mu jaka jesteś, spróbuj rozkochać go w sobie. Spraw by z tego czym jest stał się złym chłopcem – zaproponowała Stephanie.
-To jest całkiem dobry plan – uśmiechnęłam się – Później ustalimy szczegóły. – stwierdziłam.
✰✰✰
Akcja się rozkręca ^^ Co sądzicie o rozdziale? x Podoba wam się ta książka? :)
CZYTASZ
Good Boy ||Harry&Marcel Styles(book one)✔
Hayran KurguHarry jest niezwykle pilnym oraz wychowanym uczniem, co jest, dla innych, powodem do nękania go. Codziennie słyszy jak uczniowie zwracają się do niego "Wieczny Prawiczek", przyzwyczaił się do tego, choć ciężko było. Laura jest królową szkoły, do kt...