Ubrana w schuldną, dżinsową spódniczkę sięgającą kolan i różową koszulę, chodziłam nerwowo po salonie. Czułam się strasznie bezradna. Chciałam coś zrobić, na przykład pomóc mamie nakryć do stołu, ale mi na to nie pozwoliła. Również była zaniepokojona. Tylko tata spokojnie siedział na fotelu, przeglądając wczorajszą gazetę.
Wreszcie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Adrien. Powitał mnie pocałunkiem w policzek i wręczył mi bukiet czerwonych róż. Mimo woli, szczerze się uśmiechnęłam. Tak samo moja mama. Szturchnęła lekko tatę w ramię, żeby zobaczył zachowanie Joyca. Posłał mu pełne akceptacji spojrzenie, a ten odpowiedział mu miłym uśmiechem. Ugrzeczniony Adrien był całkiem... kochany?
Po chwili przyszli też rodzice i siostra Arii. Dziewczyna wyglądała na mniej więcej w moim wieku. Widziałam ją pierwszy raz, za to Joyce chyba nie. Poprosił mnie na bok, rzucając Kelly (bo tak na imię miała brunetka) zdziwione spojrzenie. Okazało się, że całkiem niedawno się z nią przespał. Mieliśmy problem; moi rodzice byli przekonani, że nasz związek trwa około pół roku i na pewno będą się tym chwalić. Kelly natomiast pomyśli, że to prawda oraz tamtej nocy chłopak mnie zdradził. Nie byłam zła na Adriena, w końcu to nie jego wina. Poczułam tylko lekkie ukłucie zazdrości.
Postanowiłam zdradzić siostrze Arii tajemnicę, tym samym trochę się z nią spoufalając. Zaśmiała się, słysząc naszą historię.
- To dlatego nie wróciłes tak, jak obiecałeś? - uniosła brwi. - Swoją drogą, niesamowicie poświęcasz się dla osoby, której podobno nie lubisz.
Dziewczyna wypowiedziała na głos słowa, które od dawna chodziły mi po głowie. Też się nad tym zastanawiałam. Oboje wbiliśmy wzrok w podłogę.
- On nigdy nie wraca - wymamrotałam, przerywając milczenie. Posłał mi zaniepokojone spojrzenie.
- Ani też nie poświęcam się za darmo.
- Płaci ci w naturze? - zapytała kpiąco Kelly, a ja zadrżałam z oburzenia. - Te na pozór nic nie znaczące pocałunki na szkolnych korytarzach? Ostatnim razem trochę zwróciliście na siebie uwagę. Poprzedzając pytania; tak, chodzimy razem do liceum.
- One naprawdę nic nie znaczą - powiedziałam bez przekonania.
- Nigdy cię nie zauważyłem - stwierdził Joyce, patrząc uważnie na brunetkę.
- Nikt mnie nie zauważa. Ważne, że ja widzę wszystkich. Powinniśmy się zaprzyjaźnić - rzuciła lekko. - Jutro zjemy razem lunch. A teraz chodźmy, bo przyszli nasi kochankowie!
Zauważyłam, że dziewczyna ma silny charakter. Nawet nie próbowaliśmy się jej sprzeciwić. Najwyraźniej uważała, że ja i Adrien jedzący razem drugie śniadanie w szkolnej stołówce to nic dziwnego. Kelly była bardzo ładna - miała proste jak drut, brązowe włosy do pasa i zielone oczy. Symetryczny układ twarzy i zgrabną sylwetkę. Była młodszą kopią Arii.
- O, zdążyliście się poznać - ucieszyła się pani Jones, mama dziewczyn. - To świetnie, siadajcie.
Po zjedzonej kolacji i wypitej kawie, Aria i Daniel wreszcie wstali. Wszyscy zamilkli, wpatrując się w nich z wyczekiwaniem. Zakochani chwycili się za ręce.
- Jestem w ciąży! - pisnęła ucieszona dziewczyna.
Na podłogę upadł trzymany przez panią Jones widelec. Mama zachłysnęła się powietrzem. Obecni w kuchni mężczyźni spojrzeli na siebie z dziwnym wyrazem twarzy. Adrien siedział niewzruszony, bo w sumie co go to obchodziło. Kelly się uśmiechała, dodając zakochanym otuchy. A ja z niedowierzaniem wpatrywałam się w Daniela.
Nie sądziłam, że będzie tak nieodpowiedzialny, bo, jakby nie patrzeć, dziecko w tym wieku to nie mały kłopot. Może pożegnać się z wymarzonymi studiami aktorskimi. Jak się utrzymana, nie mam pojęcia. Aria będzie musiała rzucić studia.
- Gratulacje - odetchnęła głęboko Lily Jones, gdy szok minął. - Musimy się zastanowić, jak sobie poradzicie.
- Właśnie - potaknął tata. - Daniel ma dobrą pracę - zwrócił się do rodziców Arii. - I my jesteśmy gotowi pomóc finansowo, jeśli będziemy w stanie.
- My też, oczywiście - zadeklarował Stephan Jones.
- Kupiłem już mieszkanie - uśmiechnął się brat. - Malutka kawalerka, ale nam wystarczy. Możemy wprowadzić się nawet dzisiaj. A Aria zostawiła studia.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Nikt nie pomyślał o tym, że dziewczyna musi zostawić naukę.
Moja mama odchrząknęła.
- No nic - westchnęła przeciągle. - Damy sobie radę.
* * *
Państwo Jones opuszczali nasz dom w dobrych humorach. Aria postanowiła udać się z nimi i spakować swoje rzeczy. Chciała jak najszybciej zamieszkać z Danielem.
- Jesteście świetni! - pożegnała Kelly mnie i Adriena niesamowitym uśmiechem. - Jutro siedzimy przy ścianie!
Najpierw nas uściskała, potem pomachała nam ręką. Zniknęła za drzwiami, a ja przeklinałam chwilę, w której zgodziłam się na cały ten pomysł z lunchem. Joyce najwyraźniej świetnie się bawił. Patrzył na mnie rozbawiony, przez prawie cały posiłek.
- Idziemy gdzieś? - zapytał wbijając wzrok w ziemię i wkładając ręce do kieszeni.
- Właściwie jestem zmęczona - odpowiedziałam ostrożnie. - Jak chcesz, możesz zostać i obejrzymy razem jakiś film?
W odpowiedzi Joyce pocałował mnie w policzek i chwycił za rękę. Nie porzucił gry. Co z tego. Mogę go mieć. Objęłam rękoma jego szyję i przyciągnęłam do siebie. Stykaliśmy się czołami. Czułam oddech Adriena na swoich ustach.
- Chesz wiedzieć, jak to było naprawdę? - zapytałam na jednym wydechu. - Dlaczego Max wyjechał?
Nikomu nie powiedziałam. Oczywiście, gdy Potter zniknął bez wyjaśnienia, po mieście krążyły plotki. Wiele osób podejrzewało, że złamałam mu serce. Słysząc tą teorię, wybuchałam śmiechem. Ale czy czasem nie zrobiłam tego naprawdę? Zupełnie przypadkowo, ale jednak?
Adrien odsunął się ode mnie i wpatrywał się we mnie. Pokiwał powoli głową, a ja pociągnęłam go w stronę sypialni. Max był jego najlepszym przyjacielem. Zasługiwał na wyjaśnienia. Chyba.

CZYTASZ
Niezdecydowana
Novela JuvenilCo, jeśli twój największy wróg, który tyle lat cię dręczył, nagle zacznie się do ciebie zalecać? A co, jeśli tych wrogów jest dwóch? Czy warto im ufać, czy raczej trzeba trzymać ich na dystans i nie dać się złamać? ---- - Dzięki, że nie zachowujesz...